MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Baby Love

Julita Adamiuk
VIVARTO
Dramat o geju, który pragnie być ojcem

nasza ocena ****
Francja, 2008, komediodramat, reż. Vincent Garenq, wyst. Lambert Wilson, Pilar Lopez de Ayala, Pascal Elbe

Wydają się być zgraną parą, ale gdy przychodzi do kwestii powiększenia rodziny, nie potrafią się dogadać. Philippe ani myśli zrezygnować z partnerskiego związku i życia towarzyskiego, by zmieniać pieluchy i wstawać w środku nocy do wydzierającego się bobasa. Tymczasem w Manu coraz silniej odzywa się instynkt ojcowski. W końcu postanawia samemu przysposobić dziecko. Niestety, z chwilą, gdy pracownica agencji adopcyjnej orientuje się, że ma do czynienia z gejem, Manu przestaje być idealnym kandydatem na tatusia. Wkrótce po tym, jak Philippe pakuje swoje manatki i przeprowadza się do kawalerki, Manu przygarnia pod swój dach Argentynkę Josefinę, która nie ma pozwolenia na stały pobyt we Francji…

Skojarzenia z "Zieloną kartą" będą całkiem na miejscu, ale "Baby Love" nie jest li tylko zabawną i wzruszającą historią miłosną. Punktem wyjścia jest silne, wszechogarniające i przytłaczające pragnienie geja, by być ojcem. W grę wchodzą więc problemy emocjonalne, społeczne i moralne wynikające z tej sytuacji.

Co prawda reżyser Vincent Garenq nie poddaje ich gruntownej analizie i nie traktuje ze śmiertelną powagą. Można się zżymać, że specjalnie nadaje filmowi lekki ton i pokazuje przyjaznego geja-pediatrę, idealnego kandydata na ojca, by widz czuł się swobodnie w jego towarzystwie i go polubił. Ale właśnie nić sympatii pozwala dzielić z Manu jego smutki i radości, a w efekcie dostrzec i zrozumieć jego dramat. Chodzi o to, by każdy przynajmniej na czas filmu pozbył się uprzedzeń i dzięki temu zobaczył w geju człowieka. Ale nie takiego, który walczy o sprawiedliwość czy równouprawnienie mniejszości seksualnej ("Filadelfia", "Obywatel Milk"), nie takiego, który jest najlepszym przyjacielem kobiety ("Miłość i inne nieszczęścia", "Kobiety pragną bardziej"), ale takiego, który jak każdy chce spełnić swoją naturalną potrzebę bycia rodzicem. Sprawia, że widz w ogóle dopuszcza do siebie tę myśl.
Reżyser Vincent Garenq stąpa po cienkim lodzie, ale porusza się po nim z gracją łyżwiarza figurowego. Nie naraża się ani gejom, ani homofobom. Nie bije po oczach stereotypami, choć postacie mogą się wydać zbyt idealne. Nie zachęca nikogo do polowania z widłami na pary homoseksualne. Niezręczne sytuacje rozładowuje subtelnym dowcipem, a dramaty nie są przesadnie wydumane.

"Baby Love" to zrobiona z wyczuciem społecznych nastrojów niegroźna, słodko-gorzka komedia, którą bardzo dobrze się ogląda. I choć nie jest podstawą do rzetelnej dyskusji o adopcji dzieci przez pary homoseksualne, przygotowuje grunt pod poważny film na ten temat. Taki, w którym już rozumiejąc i akceptując potrzeby mniejszości seksualnych w kwestii rodzicielstwa, będzie miejsce na rozmowę o tym, kto ma prawo decydować, czy ktoś jest dobrym ojcem bądź matką i jaki wpływ na dziecko może mieć fakt, że jego rodzice są tej samej płci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!