Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bale u wojewody: Zawsze warto pomagać, bo dobro rodzi dobro

Agata Pustułka
arc
Pięknie łączą się ze sobą ludzie i wydarzenia. Podopieczni fundacji, dla których wojewoda śląski zorganizował bale charytatywne, uważają, że zapoczątkował on ciąg dobrych wydarzeń w ich życiu - pisze Agata Pustułka

Podczas balów charytatywnych, odbywających się pod patronatem wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka (ostatni był tydzień temu, 9 lutego) zebrano, a następnie przekazano potrzebującym prawie 1 milion złotych.

Pieniądze są ważne, ale jeszcze ważniejsza jest idea pomagania. Tworzy się łańcuszek dobroci. Dobro rodzi dobro, zachęca innych do wspierania chorych, słabszych. - Taka była inspiracja naszego przedsięwzięcia. Przy okazji wróciliśmy do dawnych tradycji Urzędu Wojewódzkiego - wyjaśnia Marta Malik, dyrektor gabinetu wojewody śląskiego i głównodowodząca balową batalią. - Co roku cieszymy się z zebranych sum, a najbardziej cieszy widok tych, którym mogliśmy choć trochę pomóc, bo zdaję sobie sprawę z tego, że potrzeb jest mnóstwo i wciąż przybywa nowych - dodaje Malik.

ZOBACZ KONIECZNIE:
Bal u wojewody 2013: Zebrano 200 tys. zł! [ZOBACZ WIDEO]
Wielki bal u wojewody 2013 z gwiazdami filmu! [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Dla wybranych przez wojewodę fundacji to zaszczyt, ale też szansa, by się pokazać, udowodnić, jak bardzo są pożyteczne, rozreklamować się i może przyciągnąć kolejnych sponsorów.

Dzięki Iskierce dzieci grają w piłkę w szpitalu

Iskierka, jak to Iskierka, poszła na pierwszy ogień. Inauguracyjny charytatywny bal wojewody śląskiego był poświęcony właśnie tej świetnej, niektórzy mówią świętej, fundacji, obejmującej opieką dzieci chore na nowotwory. W szczególności Iskierka dba o trzy oddziały onkologiczne dla dzieci w naszym województwie, w Chorzowie, Katowicach i Zabrzu. Fundacja jest w kontakcie z lekarzami, na bieżąco wie, jakie są potrzeby, co należy kupić, gdzie interweniować.

Iskierka urodziła się w głowie Jolanty Siweckiej-Czernickiej, szefowej fundacji, która musiała zmierzyć się z chorobą syna. Z białaczką. Był rok 2003. Trzy lata później powstała fundacja. Bo Jola, która na własnej skórze poznała, co to znaczy usłyszeć diagnozę: pani dziecko ma nowotwór, widziała zbyt wielu rodziców, którzy potrzebowali wsparcia. I zaiskrzyło. Jak tylko pojawiła się fundacja, na białych ścianach oddziałów szpitalnych pojawiły się kolorowe zwięrzęta, powstały świetlice, a rodzice chorych dzieci wiedzieli, że nie są sami, że inni też dzielą ich trudny los. Razem łatwiej o nadzieję.

To Iskierka wpadła na genialny w swojej prostocie pomysł, by wyposażyć oddziały onkologiczne w sprzęt Kinect, by chore dzieci mogły dzięki komputerowemu programowi... uprawiać sport. Od biegania po boksowanie. I teraz mali i więksi pacjenci kopią niewidzialną piłkę, wrzucają ją do kosza, ścigają się samochodami albo zbijają kręgle. I to wszystko bez wychodzenia ze szpitalnej sali! Kinect nie więzi dzieciaków przy stole komputerowym, ale zmusza do ruchu, wyjścia z łóżka, pokonania strachów związanych z chorobą. Mają przecież przed sobą niejedną bitwę do wygrania.

Iskierka najmniejszych uczy jak walczyć, a dorosłym pomaga pomagać - to credo działalności tej niezwykłej organizacji, bez której lekarze i pacjenci nie wyobrażają już sobie szpitalnej rzeczywistości. Także dla lekarzy fundacja bardzo często jest kołem ratunkowym. - Gdy mamy problem, to dzwonimy do pani Joli i już jest rozwiązany - mówią. "Ciocia Jola" potrafi załatwić niemal wszystko. Gdy jedna z rodzin nie miała opału na zimę, to fundacja natychmiast kupiła węgiel, a gdy dla jednego z dzieciaków brakło pieniędzy na leki, wystarczył sygnał i już się znalazły. Takich sytuacji jest mnóstwo. Podczas balu wojewody na rzecz Iskierki udało się zebrać ponad 300 tys. złotych. Za te pieniądze fundacja kupiła m.in. niezwykle potrzebne pompy infuzyjne.

Każdy ma swoje Himalaje

Ich historia pokazuje, że niemożliwe staje się możliwe, do zdobycia na wyciągnięcie ręki. Drugi bal charytatywny wojewody śląskiego odbył się na rzecz Fundacji Pomocy Dzieciom Ulica. Zebrano ponad 400 tys. zł.

- W 1991 roku po raz pierwszy zobaczyłem z bliska młodych, którzy mieli kilka czy kilkanaście lat i bagaż życiowych doświadczeń, którego nie uniósłby niejeden dorosły - mówi Adrian Kowalski, założyciel Fundacji Pomocy Dzieciom Ulica. - To było niesamowite odkrycie. Po raz pierwszy w życiu zobaczyłem zupełnie inny świat: dziewczyny stojące na ulicy, kieszonkowców, ludzi mieszkających w kanałach i dzieci bez przyszłości, które wąchały klej. W ciągu roku poznałem kilkudziesięciu młodych ludzi, którzy przegrywali niejedną walkę, nie mając w nikim i w niczym oparcia. Wiele osób zaczęło włączać się w misje wychodzenia do dzieci, a nie czekania na nie, aż przyjdą same - o początkach swojej społecznej pasji, która doprowadziła go w 2006 roku do założenia fundacji, opowiada Adrian Kowalski.

ZOBACZ KONIECZNIE:
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/758489,bal-u-wojewody-2013-zebrano-200-tys-zl-zobacz-wideo,id,t.html
Wielki bal u wojewody 2013 z gwiazdami filmu! [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Fundacja ma za zadanie "wspierać tych, którzy walczą o każde, nawet najbardziej odrzucone, pozbawione dzieciństwa i godności dziecko".

Fundacja, we współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach, wojewodą śląskim oraz firmą energetyczną Fortum, zorganizowała dwie wyprawy: "Z hałdy w Himalaje" oraz "Z hałdy do Skandynawii", w których uczestniczyły dzieci pochodzące z ubogich śląskich rodzin. I wcale nie chodziło o wycieczkę, ale o coś więcej.
- Himalaje to symbol. Każdy ma swoje Himalaje, każdy chce zdobyć jakiś szczyt. My daliśmy im szansę. Mamy nadzieję, że dobrze ją wykorzystają - wyjaśnia Adrian Kowalski.

Podopieczni fundacji odwiedzili swoich rówieśników, uczących się w najwyżej położonej szkole na świecie, w Namche Bazaar na wysokości 3440 m n.p.m. Przewodnikiem dzieci był mały Nepalczyk, sierota. - Uzbieraliśmy na naukę języka angielskiego dla niego. Zawsze znajdzie się ktoś jeszcze bardziej od nas potrzebujący pomocy - wyjaśnia Kowalski.
Kolejna wyprawa też była symbolicznym wyzwaniem. - Uczestnicy pokonali rowerami 800 kilometrów, by dotrzeć na Nordkapp, najdalej wysuniętego na północ krańca Europy. - Zmagali się ze zmęczeniem, bólem, strachem, pogodą, własnymi słabościami, by udowodnić sobie samym, bliskim, kolegom, dorosłym, że są o wiele więcej warci niż może się wydawać - wspominał szef fundacji.

Zdolni, pracowici, potrzebują wsparcia

Śląski Fundusz Stypendialny został powołany do życia z inicjatywy ówczesnego, nieżyjącego już senatora RP Adama Graczyńskiego w styczniu 2001 roku. Senator Graczyński uważał, że przyszłością regionu są dobrze wykształceni fachowcy. Po jego śmierci instytucji patronowała wicemarszałek senatu Krystyna Bochenek. Po niej przewodniczącym Rady Fundacji został wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Pierwszymi fundatorami Śląskiego Funduszu Stypendialnego były przedsiębiorstwa śląskie, które przekazały na rzecz Funduszu Założycielskiego kwotę 120 tys. zł. Idea Funduszu jest cenna, a jak pokazuje historia tej instytucji, jest on niezwykle potrzebny. Bariera finansowa wciąż uniemożliwia wielu dzieciom i młodzieży kształcenie się. Podczas balu na ich rzecz zebrano prawie 300 tys. zł. Ufundowano za nie stypendia. - Bardzo się cieszę, że nasza "rodzina stypendialna" stale rośnie - mówi wojewoda.

ZOBACZ KONIECZNIE:
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/758489,bal-u-wojewody-2013-zebrano-200-tys-zl-zobacz-wideo,id,t.html
Wielki bal u wojewody 2013 z gwiazdami filmu! [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Żeby skorzystać ze stypendium, trzeba mieć wysoką średnią ocen i pochodzić z województwa śląskiego. W grudniu ubiegłego roku miała miejsce już 24. edycja ŚFS.

Zaczęło się od Zuzi

W tym roku bal wojewody poświęcony był fundacji Spina, która działa na rzecz dzieci z rozszczepem kręgosłupa. W Spinie wszystko zaczęło się od małej Zuzi i to jeszcze przed jej urodzeniem. Dziewczynka jest czwartym dzieckiem w Europie operowanym prenatalnie. W Norwegii, gdzie wtedy mieszkała jej mama Dominika Madaj-Solberg, lekarze zaproponowali aborcję. Dominika postanowiła poszukać ratunku dla córki. Przypadkowo dowiedziała się, że w Klinice Ginekologii i Położnictwa w Bytomiu zespół chirurgów przeprowadza operacje w łonie matki. Dominika natychmiast zdecydowała się na powrót do Katowic, gdzie się urodziła i spędziła młodość.

Dominika i inne matki chorych dzieci wiedzą, jak trudny jest dostęp do rehabilitacji, do badań. To właśnie z tych codziennych potrzeb urodziła się Spina i właśnie na te cele będą przeznaczone środki, jakie udało się zebrać podczas tegorocznego balu. W Polsce większość przypadków przepuklin zostaje zdiagnozowana zbyt późno.

Upublicznione w 2010 roku wyniki badań amerykańskich naukowców z trzech ośrodków przedstawiły dowód, że "zabieg prenatalnego zamknięcia rozszczepu kręgosłupa przynosi znaczniejsze korzyści niż obecnie praktykowane leczenie chirurgiczne już po urodzeniu dziecka". U 30 proc. dzieci poddanych prenatalnej operacji zamknięcia rozszczepu malała konieczność wstawienia zastawki, a znacznie wzrastało prawdopodobieństwo, że dziecko będzie mogło w przyszłości samodzielnie chodzić.

Patronat nad IV Charytatywnym Balem Wojewody Śląskiego sprawował "Dziennik Zachodni" i portal naszemiasto.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!