Wniosek o zarejestrowanie demonstracji w Katowicach złożył tyszanin, Marek Jarocki. Początkowo planował zorganizować przejazd samochodów przez miasto.
- Chcieliśmy zrobić przeciwwagę dla marszu narodowców w Warszawie. Padł pomysł, żeby zrobić marsz niepodległości, który nie będzie miał charakteru nacjonalistycznego. Miałby odbyć się pod hasłem „Nie lewackie, prawicowe, tylko Święto Narodowe” - opowiada Marek Jarocki, inicjator przedsięwzięcia.
Uczestnicy wydarzenia mieli przejechać ulicami miasta z góry ustalona trasą. Bez transparentów, tylko z powiewającymi biało-czerwonymi flagami.
- Tak, aby zabezpieczyć ludzi przed ewentualnym zarażeniem się wirusem czy petardami i hasłami, które towarzyszą nacjonalistom - tłumaczy Jarocki.
Tyszanin w kwietniu zorganizował już w Katowicach samochodowy strajk przedsiębiorców, w którym wzięło udział kilkuset protestujących kierowców.
Urzędnicy jednak nie wyrazili zgody na wydarzenie w proponowanej przez Jarockiego formule.
Przejazd samochodów w opinii naszych prawników nie jest zgromadzeniem, więc nie podlega rejestracji – tłumaczy Ewa Lipka, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta w Katowicach.
Urzędnicy zaproponowali inicjatorowi przejazdu zarejestrowanie stacjonarnej części zgromadzenia w Strefie Kultury. Ten jednak zmodyfikował wniosek i zgłosił przemarsz przez centrum miasta na 1 000 osób.
Nie przeocz
Władze Katowic po konsultacji z inspektorami sanepidu i powołując się na obecnie obowiązujące przepisy nie wyraziły zgody na takie rozwiązanie.
Jarocki złożył więc odwołanie do Sądu Okręgowego w Katowicach. W sobotę, 7 listopada, ma odbyć się rozprawa. Inicjator jest bardzo ciekaw rozstrzygnięcia jeszcze z jednego powodu.
Przy okazji podjęliśmy temat, czy rozporządzenie może w ogóle zakazać organizowania zgromadzeń. Czy można łamać Konstytucję w ramach ochrony przed koronawirusem? - zastanawia się Jarocki.
Zdaniem tyszanina przemarsz na tysiąc osób wcale nie jest tak niebezpieczny, jak niektórzy to kreują.
- Nie twierdzę, że nie ma zagrożenia w ogóle. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak to wygląda z punktu widzenia medycznego, bo nie jestem lekarzem. Jestem statystykiem i z punktu widzenia statyki, biorąc pod uwagę liczbę zakażeń i ofiar na Śląsku etc., prawdopodobieństwo śmierci wskutek udziału w zgromadzeniu na tysiąc osób jest 10-krotnie niższe niż poniesienia śmierci w wyniku wypadku w drodze na to zgromadzenie - uważa Marek Jarocki.
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?