MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bem i Makowski: Ani Hollywood, ani Wall Street [O MĘCE I ZMARTWYCHWSTANIU]

Kazimierz Bem, Jarosław Makowski
Kazimierz Bem, Jarosław Makowski (od prawej)
Kazimierz Bem, Jarosław Makowski (od prawej) arc.
Tortury i śmierć. Przerażenie. Nadzieja umiera. Mesjasz wisi na krzyżu. A więc: na początku była… śmierć. Tak zaczyna się ta opowieść, której bohaterem jest Jezus z Nazaretu. Początek, jak w filmach Hitchcock. Tyle, że koniec, jak w hollywoodzikich banalnych produkcjach: happy end. A więc: Jezus zmartwychwstał. Śmierć pokonana. Zło wyplenione. Możemy odetchnąć z ulgą, uff, czas na piwo!

Czy aby na pewno?

Niemiecki filozof, Martin Heidegger notował: „Życie chrześcijańskie nie zna bezpieczeństwa”. Co znaczy: „Bozia nie da cukierka, kiedy kielich goryczy się przeleje”. Nie przyjdzie, nie weźmie za rączkę, nie pogłaszcze po głowie, zapewniając: „Wszystko będzie ok”.

Przeciwnie: serce chrześcijańskiego przesłania to Wielki Piątek. I krzyk, które wywołuje gęsią skórkę, krzyk Jezusa konającego na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”.

Tak nie umiera ktoś, Jezus, który jest Mesjaszem, kto wie - pisze wybitny polski filozof Krzysztof Michalski - co go czeka po śmierci. Chrystus nie wybiera się, dobrze przygotowany, w daleką, ale ciekawą podróż. Nie wydaje z krzyża ostatnich poleceń („Mario Magdaleno, byłbym zapomniał, wyłącz gaz…”).

Jezus kona w głębokim niepokoju, w budzącej trwogę niepewności, w poczuciu samotności i opuszczenia przez wszystkich: przyjaciół, ale - co kluczowe - także przez swego Boga i Ojca.

Kim więc w tej opowieści jest Jezus? To nie tylko Żyd, który ćwiczy się w rozumieniu Pisma i budowaniu nowej doktryny teologicznej, jak często przedstawiają go rozmaici teologowie, co to wywiodą z jego nauczania i żywota, że opowiadał się za celibatem, przeciw kapłaństwu kobiet, przeciw konwencji antyprzemocowej, przeciw in vitro - co oczywiste - potępiał homoseksualistów.

Dramat Jezusa odsłania się w sposobie przeżywania przez niego własnego życia. Same słowa Jezusa o powadze życia, bez świadectwa goryczy, której doświadczył, byłyby tylko pustym zbiorem pojęć, jeszcze jedną religijną drewnianą nowomową. A więc na stare pytanie: po co Bóg staje się człowiekiem, trzeba powiedzieć: „Aby postawić ludziom przed oczyma prawdę o nich samych”.

Zobaczmy, cóż to za prawda. Albo inaczej: jakie realne, a więc prawdziwe przeżycia są ceną za życie, z którym przychodzi nam się zmagać? Niepokój, jaki przenikał życie Jezusa, a który w dramatyczny sposób objawia się w chwili jego śmierci, jest wpisany także w nasze życie - Twoje i moje. Skoro drży sam Bóg, bo nie wie wszystkiego i nie lęka się tego pokazać, cóż dopiero człowiek?

„Żyć, żyć naprawdę - to nieustannie czekać na nieznane, czuwać - pisze Michalski. - Walczyć ze snem, do którego - pozorami porządku i opartego na nim spokoju - kusi nas życie codzienne”. Jezus - oto człowiek, który wie, że trwogi nie można wymazać z naszego życia.

Żyć naprawdę, a więc w sposób odpowiedzialny, to wziąć życie we własne ręce. Ani ksiądz, ani lekarz, ani żadna ideologia nie oswoją trwogi naszego istnienia. Łudzi się też ten, kto myśli, że uspokojenie osiągnie, przekraczając próg Królestwa Bożego, gdzieś tam, daleko za chmurami, nastanie błogostan.

Także Bóg nie czeka na nas jak dobry wujek siedzący przy kominku, gdzieś tam, ale jest tu, między nami. Bo to tu, w tej chwili, w tym spotkaniu z drugim człowiekiem, nie zawsze ci bliskim, nie zawsze życzliwym, decyduje się, czy jesteś dobry, czy zły. Przyzwoity czy świnia. Zbawiony czy stracony.

A więc: zmartwychwstanie to nie koniec tej opowieści. Jezus, który zmartwychpowstanie, odwala głaz, powala na ziemie strażników, nie przynosi ulgi, jak moglibyśmy sądzić po kościelnych kazań, czy głosach radości w niedzielny poranek.

Przesłanie Jezusa to nie bajka o Królestwie Bożym, krainie wiecznej szczęśliwości, po wysłuchaniu której poczujemy się lepiej. Jezusowa opowieść to apologia prawdziwego życia; brutalnego, niepewnego, przepojonego cierpieniem.

Zmartwychpowstanie nie ma nic wspólnego z hollywoodyzacją chrześcijaństwa, którą dziś parają się nasi kaznodzieje. Bardziej przypominając w tym wysiłku psychoterapeutów niż proroków. Nie widzą zarazem, jak w ten sposób skutecznie odzierają chrześcijaństwo z należnej mu powagi.

Życie po zmartwychwstaniu to nie baranek, pisanka, zajączek, święconka i… wódeczka. Gdy Zmartwychwstały pojawia się wśród swoich uczniów, ich pierwszą reakcją jest strach. Strach nie tylko przed duchem – ale świadomość tego, że fizycznie Zmartwychwstały Jezus będzie od nich wymagał nowego życia. Zbudowania nowej wspólnoty. Napisania nowej etyki.

Iluż w wtedy myśli: „Boże, może jednak lepiej, żeby nie zmartwychwstał?”. Bo jeśli wierzymy, że zmartwychwstał, to znaczy: nic już nie może być takie samo. Krótko: wy, moi wyznawcy, nie możecie pozostać nienaruszeni w swej wierze i w swych postawach. Jak pisał Rilke w wierszu „Starożytny tors Apollina”: „Musisz swe życie odmienić”.

Stąd zamiast zamieniać Wielkanoc na trzy dni Wielkiego Obżarstwa i ostatnie święto przed Triduum majowym (Wypoczynek, Flaga, Konstytucja…) – Wielkanoc jest wyzwaniem rzuconym tym trzem bożkom, które sobie stworzyliśmy, i które uważamy, że definiują całe nasze życie i pozwalamy, by nad nim panowały.

O wyzwaniu, które Jezus Chrystus rzuca cezarowi, legionom i rynkowi, wiedzieli doskonale pierwsi apostołowie. I dlatego się bali. I dlatego, mówili sobie nie raz i nie dwa w duchu - po jaką cholerę mamy aż tak ryzykować nasze życie? Stąd ten strach. Tyle, że tam, gdzie ryzyko, tam i wybawienie. Jednak przekroczyć strach, to dać wiarę, że Jezus z Nazaretu pokonał śmierć, i że w porównaniu z nim, upaść musi i Cezar, i ponieść klęskę armia, i zawalić się imperium.

Po swoim Zamartwianiu Chrystus nie powiedział do swoich uczniów: „Jedźcie, pijcie i odpoczywajcie”. Nie! On ich rozesłał na wszystkie krańce ziemi, dając przykazanie, by nieśli Dobrą Nowinę. By troszczyli się o wykluczonych, stali po stronie skrzywdzonych.

Jeśli wierzymy w Zmartwychwstanie, to rację ma teolog James Luther Adamsa, że dla dzisiejszego gospodarczego, politycznego i militarystycznego statusu quo nie powinno być nic bardziej groźniejszego niż chrześcijanin wychodzący z wielkanocnej liturgii – gdyż on już po niej wie, co ma zrobić, i kto tak naprawdę dzierży klucze do przyszłości. Nie jest nim ani Hollywood, ani niewidzialna ręka Rynku, ani dywizje jakichkolwiek armii. Przyszłością jest Dobra Nowina Jezusa z Nazaretu.

Cóż zatem możemy zrobić? Czyż nie byłoby przykładem dobrej współpracy, gdyby Kościoły (rzymskokatolicki i inne) zmobilizowały swoich wiernych do wzięcia udziału w jednym projekcie czy akcji na rzecz lokalnej społeczności? By zainteresować się i zaangażować na rzecz jakiejś wykluczonej albo marginalizowanej grupy np. w schroniskach dla kobiet, w więzieniach czy obozach dla uchodźców? By praktycznym, realnym działaniem dać świadectwo, że naprawdę wierzymy, że Jezus Zmartwychwstał – i że to Chrystus i jego przesłanie miłosierdzia, miłości, wybaczenia jest właśnie tym, co zwycięży i zapanuje nad światem?

By w ten sposób odrzucić tyranie Hollywood i Wall Street, a dać wiarę choćby słowom, które zapisane zostały w „Katechizmie Ewangelickim” z 1847 roku: „Kościół wyznaje, że każde pokolenie jest wezwane do życia według życia Chrystusa, blisko krzyża Jezusa i w blasku jego zmartwychwstania. To oznacza życie z wdzięcznością, szczodrością, i pełnią odwagi pośród cierpienia i niepewności tego świata, a także jego piękna i cudów, zawsze ciesząc się obecnością Ducha Świętego”.

Sprowadzić wydarzenie zmartwychwstania do taniego Happy Endu, to sprowadzić chrześcijaństwo do banalnej biesiady. Uwierzyć zaś, że Jezus zmartwychwstał, to podjąć ryzyko odmiany swojego życia. To i zadanie trudniejsze, i ryzykowniejsze.

Kazimierz Bem - doktor prawa, pastor ewangelicko-reformowany w USA, członek redakcji internetowego "Pisma er”.
Jarosław Makowski - filozof, teolog, publicysta, radny Sejmiku Województwa Śląskiego (PO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!