Wyznaczono tu metę rajdu rowerowego, który wyruszył z Gdańska, by promować ideę ruchu hospicyjnego. Inicjatorami tego charytatywnego wyczynu są bielszczanie, Ewa Holender oraz jej ojciec Janusz, którzy od kilkunastu lat mieszkają w Wielkiej Brytanii.
1100 km w ciągu 9 dni pokonają członkowie rajdu promującego opiekę hospicyjną
Wraz z kilkuosobową grupą angielskich przyjaciół wjadą do miasta razem z wolontariuszami bielskiego Hospicjum Domowego Świętego Kamila. Jeszcze w ubiegłym roku wśród ich podopiecznych znajdowała się Alina Holender, matka pana Janusza, którą hospicjum zajmowało się do końca. Po śmierci krewnej, Holendrowie założyli fundację "The Alina Holender Trust", aby gromadzić pieniądze dla polskich hospicjów. Od początku działalności zebrali 8418 funtów (ponad 40 tys. zł). Większość funduszy przekazali na zakup sprzętu potrzebnego placówkom hospicyjnym w Bielsku, Sandomierzu, Giżycku i Lublinie. Teraz na rowerach przemierzają Polskę, żeby poznać hospicja bliżej i promować ideę pomocy. Kręcą też film, który pokazywać będą w Anglii. Ma ułatwić zbieranie pieniędzy.
- Byliśmy już w hospicjach w Elblągu, Giżycku, Bartoszycach, Białymstoku, Puławach, dziś odwiedzimy placówkę w Sandomierzu, a jutro w Krakowie. W Puławach jest piękne, nowe hospicjum. Większość mieści się jednak w starszych budynkach. Widać , że warunki są coraz lepsze, że powstają nowe, jak w Białymstoku. Potrzeby są jednak ogromne. Na liście oczekujących na miejsce tylko w Białymstoku jest 197 osób - powiedziała nam wczoraj, przed wyruszeniem na kolejny etap trasy, Ewa Holender.
Zapewniła ponadto, że wszędzie widać, że ludzie traktują sprawę opieki nad chorymi z sercem, są zaangażowani w pracę, a pacjent jest dla nich najważniejszy.
Poza promowaniem idei pomocy hospicyjnej, rajd jest też pierwszą próbą zbierania pieniędzy podczas jego trwania. Jak wynika bowiem z obserwacji członków fundacji, ludzie chętnie dają wsparcie, ale wtedy, gdy ktoś im wytłumaczy, o co w opiece hospicyjnej chodzi.
- Sama nie miałam pojęcia jak ważna jest to sprawa, dopóki nie dotknęła mnie osobiście. Rajd ma na celu rozpropagować i przekonać, że warto pomagać. W drodze kręcimy film. Mamy nadzieję, że pokazując go Polonii w Anglii i zamieszczając na naszej stronie internetowej, przybliżymy zasadę pracy hospicjów i sens jej wspierania. To nasz pierwszy rajd, ale mam nadzieję, że nie ostatni - mówiła Ewa Holender.
Gdy wyprawa się zakończy i pieniądze zostaną policzone, trzeba będzie zadbać, by trafiły do placówek najbardziej potrzebujących. Ponieważ cała idea wywodzi się z Bielska, część funduszy tradycyjnie trafi tutaj. Tym razem fundacja wesprze też budowane w mieście pierwsze hospicjum stacjonarne.
Hospicjum Domowe Świętego Kamila uzupełniło dzięki tej pomocy swój sprzęt.
- Działalność państwa Holendrów jest dla nas wyjątkowa. Nie spodziewaliśmy się takiego wsparcia. Nie tylko nam pomagają, ale i promują w świecie. Czujemy tego efekty. Naszą stronę internetową odwiedza wielu zagranicznych gości. Popierają nasz ruch, co przekłada się na chęć wspierania naszej pracy - zapewnia ks. Grzegorz Jabłonka, duszpasterz Hospicjum Domowego św. Kamila.
Jutro o godz. 14 na granicy miasta, na parkingu obok parafii Najświętszej Rodziny, gości powitają wyposażeni w rowery wolontariusze z bielskiego hospicjum. O godz. 15 w parafii NMP Królowej Polski, gdzie znajduje się siedziba hospicjum św. Kamila, zaplanowano uroczyste spotkanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?