W Ogrodzonej ludzie zaczęli protestować, bo nie chcą mieć ekranów dźwiękochłonnych, a dyrekcja uszczęśliwia ich nimi na siłę. Z kolei w Górnym Borze, pobliskiej dzielnicy Skoczowa, mieszkający przy ekspresówce od lat nie mogą się doprosić postawienia ekranów. W dyrekcji dróg twierdzą tymczasem, że panują nad sytuacją.
Mieszkańców nikt nie pytał, czy ekrany są im potrzebne do szczęścia
- Nie chcemy żadnych ekranów! - piekli się Urszula Pończ z Ogrodzonej. - Nie są nam potrzebne, bo do nas żaden hałas z ekspresówki nie dociera. Będą nam tylko zasłaniać piękny widok na góry, bo z jednej strony mamy las, z drugiej postawią ekrany. Nie chcemy żyć jak w getcie, czuć się jak w więzieniu. Posesje protestujących znajdują się przy dwupasmówce Bielsko-Biała - Cieszyn, ale domy stoją na około 20-metrowej skarpie, więc nawet w środku dnia nie odczuwa się, że poniżej bezustannie pędzą samochody.
- Ta skarpa tłumi hałas - mówią tutejsi.
Do tej pory cierpliwie znosili inne niedogodności związane z budową drogi - wydłużył się dojazd do posesji, mają problemy z wodą, bo podczas robót zniszczony został lokalny wodociąg. Ale ich cierpliwość się skończyła, kiedy pojawili się robotnicy i zaczęli stawiać słupy, do których mają być przymocowane ekrany. Ludzie się wściekli, bo nikt ich nie pytał, czy ekrany są im do czegoś potrzebne.
"Decyzję o usytuowaniu podjęto zza biurka, bez rozeznania w terenie (...). Jesteśmy wstrząśnięci faktem, że tak bezdusznie nas potraktowano, nie przeprowadzono z nami żadnych konsultacji" - stwierdzili w piśmie do katowickiej GDDKiA.
Według protestujących, ekrany są potrzebne, ale w zupełnie w innej części Ogrodzonej, bliżej centrum.
Bogusław Pońc dodaje, że nawet robotnicy, którzy przyjechali wiercić dziury pod słupy dziwili się, że w tym miejscu mają być zamontowane ekrany. - Paranoja! - wścieka się Pońc.
Kilka kilometrów dalej, przy tej samej ekspresówce, mieszkańcy Górnego Boru, największej dzielnicy Skoczowa, nie mogą się doprosić w katowickiej GDDKiA solidnych ekranów. Walczą o nie od 2006 r., czyli od czasu, kiedy skończyła się budowa ekspresówki. W dyrekcji wiele razy zapewniano ich, że zostaną postawione, jak prace się skończą i zostaną przeprowadzone badania poziomu hałasu. Badania przeprowadzono, ale ekranów jak nie było, tak nie ma.
- Najgorzej jest nocą, kiedy jedzie tir za tirem. Hałas jest taki, że nie da się spać - mówi Karol Bażanowski z ul. Górny Bór.
I w Ogrodzonej, i w Górnym Borze zadają sobie pytanie: Czy to tak trudno zmienić lokalizację ekranów, by stały tam, gdzie faktycznie są potrzebne?
Dyrekcja zapewnia, że nie wyrzuca pieniędzy w błoto
Dorota Marzyńska, rzeczniczka GDDKiA w Katowicach, wyjaśnia, że ekrany stawia się tam, gdzie analizy hałasu wykazują przekroczenia obowiązujących norm.
- Ekrany są kosztownymi inwestycjami, zasadność ich budowania jest zawsze szczegółowo analizowana - informuje Marzyńska. Dodaje, że stawiają je tam, gdzie to konieczne. Mają pieniądze na lokalizację ekranów w konkretnych miejscach i nie mogą ich w dowolny sposób zmieniać, bo gdyby to zrobili, straciliby pieniądze. - Nie wyrzucamy pieniędzy w błoto - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?