Kilka lat temu lasom Beskidów Śląskiego i Żywieckiego groziła ekologiczna katastrofa. Całe połacie górskich stoków pokrywały umierające świerki. Straszące, pozbawione igieł drzewa znajdowały się na blisko 600 tys. hektarów. Pamiątką po tych czasach jest szczyt Baraniej Góry. Niegdyś pięknie zalesiony, dziś niemal zupełnie pozbawiony lasu przypomina leśne cmentarzysko.
- To jednak miejsce wyjątkowe - zapewnia Andrzej Kudełka, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Wisła. - Na Baraniej Górze działa ścisły rezerwat przyrody, dlatego nie wykonuje się tam żadnych zabiegów gospodarczych. Ale gdybyśmy nie podjęli walki, beskidzkie lasy rzeczywiście wyglądałyby dzisiaj tak, jak ten na Baraniej Górze - przyznaje.
Ekologiczną bombę podłożyli nam w XIX w. Habsburgowie, którzy potrzebowali drewna dla rozwijającego się przemysłu, hut, kopalń, kolei. Świerki rosły najszybciej, więc zastępowano nimi buki i jodły. Rabunkowa gospodarka przyniosła skutek sto lat później.
Rocznie sadzą ok. 200 hektarów jodły i buka
*Pamietacie zabawki z PRL? ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Gdzie jeździliśmy kiedyś na weekend? ZOBACZ ZDJĘCIA ARCHIWALNE
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?