Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blackout to realna groźba. Popełniliśmy błędy i to się teraz mści

Michał Wroński
Fot. Pawel Relikowski / Polskapresse
Wczoraj częściowo złagodzono ograniczenia w dostawach i poborze prądu. Pytanie tylko, na jak długo? Gorące lato nie sprzyja energetykom.

Od kilku dni w mediach karierę robi słowo "blackout". Co prawda na razie nikt nam jeszcze w domach prądu nie wyłączył, ale po tym, jak Polskie Sieci Elektroenergetyczne wprowadziły ograniczenia w dostawach i poborze energii elektrycznej dla dużych odbiorców (efektem tego było m.in. ograniczenie produkcji w zakładach ArcelorMittal Poland czy zamknięcie katowickiej Ikei), warto poważnie zastanowić się nad tym, w jakim stanie jest polska energetyka.

W elektrowniach węglowych systemy chłodzenia oparte są na wodzie. Dlatego gdy rzeki wysychają, elektrownie muszą ograniczać swoją produkcję

Rozmowa z prof. Janem Popczykiem z Instytutu Elektroenergetyki i Sterowania Układów Politechniki Śląskiej.

Dlaczego ograniczenia w dostawach prądu pojawiły się latem, a nie jesienią czy zimą, kiedy zużycie energii, chociażby ze względu na oświetlenie, wydaje się być wyższe. I jakie znaczenie na funkcjonowanie energetyki mają wysokie temperatury?
Latem z powodu wysokich temperatur mniejsze są zarówno możliwości przesyłowe sieci, jak też produkcyjne bloków wytwórczych. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że w Polsce sezon letni wciąż traktuje się jako okres do prowadzenia różnego rodzaju modernizacji, co też przekłada się na ograniczenie możliwości produkcyjnych. No i jeszcze jedna istotna sprawa - w ciągu ostatnich kilku lat w Polsce diametralnie zmienił się profil zapotrzebowania na energię.

Na czym polegają te zmiany profilu?
Przedstawię to może opisowo: kiedyś wyraźny szczyt poboru mocy pojawiał się w godzinach wieczornych, dziś ten szczyt zaczyna się już około południa i trwa przez kilka godzin, a wieczorem przyrasta zaledwie o niewielki "ząbek". To wynika z jednej strony z tego, że pojawiły się nowe technologie oświetleniowe (ledowe), a zatem pobór prądu na potrzeby oświetlenia jest mniejszy, z drugiej natomiast z tego, że zdecydowanie więcej energii pochłaniają systemy klimatyzacyjne. One kiedyś nie były tak powszechne, dziś są czymś normalnym, ale to powoduje określone konsekwencje. W ciągu 40 lat profil zapotrzebowania na energię nie zmienił się tak mocno jak przez ostatnie trzy lata.

I mam rozumieć, że nasza energetyka, w XXI wieku, nie jest w stanie podołać temu zapotrzebowaniu?
Tak, ponieważ mamy do czynienia ze strukturalnym niedostosowaniem źródeł energii do zapotrzebowania. Popełniliśmy katastrofalne błędy strategiczne i to się teraz na nas mści.

Polska energetyka oparta jest na węglu. To źle?
Z energetyką węglową jest ten problem, że 62 procent energii uzyskiwanej ze spalania węgla ucieka nam w postaci ciepła, a systemy chłodnicze w klasycznych elektrowniach oparte są na przepływach rzek. To zaś, przy długich okresach bez deszczu, sprawia, że te systemy stają się niewydolne. Poza tym temperatura wody w rzece po zrzucie wód z elektrowni nie może przekroczyć pewnego poziomu - tu ograniczeniem są przepisy dotyczące ochrony środowiska. To wszystko powoduje ograniczenie mocy elektrowni, które latem nie mogą osiągnąć takiej wielkości produkcji jak jesienią czy zimą. Nie jest przypadkiem, że ograniczenia pojawiły się w elektrowniach Połaniec czy Kozienice, których systemy chłodnicze bazują na wodzie z Wisły. Budowanie elektrowni węglowych w odpowiedzi na zmianę profilu zapotrzebowania na energię jest błędem. Jego pokrycie wymaga innej struktury źródeł energii.

Jakiej?
Trzeba zrobić to, co zrobili Niemcy. Oni w ostatnich dniach uzyskują 22-24 gigawaty mocy z ogniw fotowoltaicznych. To więcej niż całe polskie zapotrzebowanie na moc szczytową w lecie. Nam wystarczyłoby 5 gigawatów. Powinniśmy mieć też ze 2 gigawaty mocy zainstalowanej w biogazowniach. Gdybyśmy mieli taki miks energetyczny, to teraz nie musielibyśmy się przejmować pogodą i ograniczeniami dostaw prądu. Tymczasem w Polsce ciągle inwestuje się w energetykę w taki sposób, w jaki się to czyniło w przeszłości. I jeszcze dziwimy się, że w lipcu i sierpniu mamy gorące lato.

Czy jeszcze w jakiś inny sposób możemy uniezależnić naszą energetykę od letnich upałów?
Trzeba w aktywny sposób kształtować profil zapotrzebowania na energię. I są na to proste rozwiązania. Chociażby poprzez przesuwanie produkcji przemysłowej poza godziny szczytu. W ten sposób można potencjalnie zredukować 2000 megawatów mocy. Tyle że za to trzeba zapłacić. Zakłady przemysłowe mogą przesunąć godziny produkcji, ale w zamian za to muszą uzyskać obniżenie cen energii. I to też nie jest nic nowego. W USA z takiego rozwiązania korzystają od 30 lat. Drugim potencjalnym sposobem jest wprowadzenie taryfy dynamicznej, czyli uzależnienie ceny za energię od obciążenia, które akurat w danym okresie występuje. Im wyższe obciążenie, tym wyższa cena. I na odwrót. Ludzie by się błyskawicznie nauczyli, kiedy warto korzystać z prądu.
Rozmawiał: Michał Wroński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!