Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bryczką z Katowic do Mrągowa na Piknik Country. To najnowsza wyprawa Jana Holewika. "Jak mnie widzą, to się uśmiechają"

Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
W sobotę 22 lipca dotarł celu podróży, jakim jest Piknik Country w Mrągowie.
W sobotę 22 lipca dotarł celu podróży, jakim jest Piknik Country w Mrągowie. Dominika Paula Brodzi - UM Mrągowo
Jan Holewik z Katowic to znany podróżnik, który bryczką dociera w różne odległe miejsca na mapie Polski. W tym roku ze swoimi końmi, Argo i Jazonem, przejechał już 600 km. Po drodze odwiedził m.in. pole, na którym każdego roku odbywa się inscenizacja bitwy pod Grunwaldem, a w miniony weekend dotarł do celu swojej podróży, jakim jest festiwal Piknik Country w Mrągowie. Na miejscu został powitany przez burmistrza miasta, który zaproponował, żeby Jan Holewik otworzył tradycyjną paradę na zakończenie pikniku.

Spis treści

Bryczką z Katowic do Mrągowa

Ta niezwykła podróż rozpoczęła się 20 czerwca w Katowicach. Po drodze Jan Holewik zatrzymał się przez 5 dni na polach pod Grunwaldem, gdzie odbywa się inscenizacja bitwy z 1410 roku. Kolejny postój to dwa dni spędzone w Gierzwałdzie. W sobotę 22 lipca dotarł celu podróży, jakim jest festiwal country w Mrągowie. Daje to ponad 600 km pokonanych przez 26 dni jazdy. Jak w XXI wieku podróżuje się przez Polskę bryczką?

- Jest ciężko na drogach publicznych. Coraz gęstsza jest sieć dróg ekspresowych, na których ja nie mogę się poruszać. Na wsiach jest dużo dróg asfaltowych, tam gdzie były kiedyś szutry. Nie było tego w 2011 roku, kiedy jechałem do Ustki. Wtedy też poruszałem się bocznymi drogami - mówi Jan Holewik.

Konie w podróży przez Polskę

Ten rodzaj podróży nie byłby możliwy, gdyby nie konie. Zaprzęg pana Jana tworzą konie o imionach Argo i Jazon.

- Moi przyjaciele świetnie się mają, wyglądają jak pączuszki. Podróż im sprzyja. Koń jest stworzony dla ruchu, świadczy o tym cała jego budowa, charakter i naturalne miejsce występowania, czyli stepy - mówi Jan Holewik.

Choć podczas postojów konie są wypasane, to i tak tego typu wyprawa ze zwierzętami wymaga specjalnego przygotowania.

- Oczywiście wiozę ze sobą owies. Dziennie, jak chodzą w zaprzęgu, karmię je owsem, a jak odpoczywamy, to wtedy nie dostają owsa, bo mogłoby im zaszkodzić. Jak idą, to muszą mieć, bo owies to jest energia - wyjaśnia Jan Holewik.

Zapas owsa przygotowany na wyprawę do Mrągowa to 140 litrów.

- Jest masa dobrych ludzi na świecie, a konie łagodzą obyczaje. Pomagają mi ludzie, jak jadę przez wioski to dają mi czasem owsa i to wystarcza - dodaje Jan Holewik.

Bryczka jak mały kamper

Jan Holewik jest już ponad miesiąc w ciągłej podróży, a bryczka stała się jego tymczasowym domem. Jak sam przyznaje, niczego mu nie brakuje, bo pojazd jest dokładnie taki, jak go wymarzył.

- Tę bryczkę sobie wymyśliłem, a zrobił ją profesjonalny warsztat rzemieślniczy, tak jak sobie wymyśliłem - podkreśla Jan Holewik. - Mam tu wszystko, ładowarki, kuchenkę do gotowania, miejsce do spania i światełko w środku, żeby było widać, jak wieczór przyjdzie. Jestem niezależny. Od czasu do czasu, jak podjeżdżam do wioski, a rozładują mi się akumulatory, to jak poproszę, ludzie bez problemu udostępniają prąd - dodaje.

Mimo to, nie obyło się bez drobnych modyfikacji. Podróżnik z Katowic przekonuje, że to "ukłon w stronę bezpieczeństwa".

- Dołożyłem światła i akumulatory. To już taki ukłon w stronę bezpieczeństwa i kierowców, żeby było mnie widać. Żeby moje zamiary były widoczne dla kierowców, mam kierunkowskazy. Mam nawet światła stop, a z przodu światła drogowe. Zamontowałem też lusterka, żebym widział, co się za mną dzieje, bo przy współczesnym ruchu samochodowym jest to nieodzowne - zaznacza Jan Holewik.

Podróżowanie w stylu slow. "Najfajniejsza jest ta szybkość, czyli 5 km/h"

Podróżować można na wiele sposobów, a bryczka nie należy do najszybszych. I to właśnie jest jej największy atut.

- W tej formie podróży najfajniejsza jest ta szybkość, czyli 5 km/h. Siedzę sobie na koźle, ktoś idzie chodnikiem i sobie z nim rozmawiam. Ostatnio takie dwie dziewczynki chciały się przejechać. No dobra, ale mam na koźle tylko dwa miejsca, więc zapytały "a tato gdzie siądzie"? Powiedziałem im nie martwcie się, tato pójdzie po chodniku. I tak się stało, były przeszczęśliwe. Tak przynoszę radość dzieciom i dorosłym. Jak mnie widzą, to się uśmiechają - mówi Jan Holewik.

Zaprzęg porusza się z prędkością 5 km/h. Przyspiesza tylko w wyjątkowych sytuacjach.

- Czasem, gdy nas bąki gonią, to wtedy troszeczkę uciekamy, ale to nie są długie odcinki. 500, 600 metrów i znowu przechodzimy do 5 km/h - mówi z uśmiechem Jan Holewik.

W ten sposób najdłuższy odcinek podróży do Mrągowa pokonany w ciągu jednego dnia wyniósł 43 km, a najkrótszy 12 km.

- Nie mam tego z góry ustalonego, wpływa na to wiele czynników. Jak później wyjadę, to muszę się wcześniej zatrzymać, żeby mnie noc nie zastała na szlaku, bo później ciężko nocleg znaleźć, bo nie widać, co jest obok drogi, a potrzebuję kawałek trawnika i to wszystko - tłumaczy Jan Holewik.

Otwarcie parady i droga powrotna do Katowic

Choć Piknik Country co roku przyciąga na Mazury wielu różnych gości, to podróżnika z Katowic powitał Stanisław Bułajewski, burmistrz Mrągowa.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że do nas przyjechał. Pan burmistrz przywitał pana Jana w momencie przyjazdu do Mrągowa, wręczył mu kapelusz kowbojski i poprosił o otworzenie corocznej parady country, która odbywa się na zakończenie pikniku. Pan Jan swoim zaprzęgiem będzie jechał na czele tej parady - mówi Paweł Krasowski, rzecznik prasowy miasta Mrągowo.

To już 43. edycja Pikniku Country w Mrągowie, najstarszego i największego w Polsce festiwalu muzyki country i jednego z największych w Europie. Impreza organizowana jest nieprzerwanie od 1982 roku. Podczas 43. edycji dla gości zorganizowano 4 festiwalowe sceny, a zabawa potrwa od piątku do niedzieli 28-30 lipca. Ostatniego dnia, w niedzielę o godz. 12.00 odbędzie się parada country, którą otworzy Jan Holewik. Później niezwykłego podróżnika z Katowic czeka już długa droga do domu i kolejne wyprawy.

- Jak pierwszy raz w 2011 roku pojechałem do Ustki, to nic nie wiedziałem o takim podróżowaniu. Później pojechałem dookoła Polski i dwa razy na Węgry. Apetyt rośnie w miarę jedzenia - kończy Jan Holewik.

Nie przeocz

Zobacz także

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty