Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała PO kontra prezydent Gliwic, czyli polityczny smak zemsty

Agata Pustułka
Marzena Bugała
Zimna ekonomia, która przynosiła efekty, teraz jest coraz mniej skuteczna - tak o działaniach prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza mówią jego oponenci. Ale sami zbyt skuteczni nie byli. Do czasu. Czy ostatnia decyzja o nieprzyznaniu dofinansowania do budowy hali Podium to polityczna zemsta? Czytaj, jak PO walczy z Frankiewiczem.

W referendum, które odbyło się we wrześniu, po raz trzeci próbowali odwołać Frankiewicza. Bezskutecznie, bowiem do urn poszło zaledwie 6,87 proc. głosujących. Za odwołaniem Frankiewicza głosowało 8,5 tys. osób.

- To kompromitacja PiS i PO, które działały rączka w rączkę - oceniają zwolennicy prezydenta. Teraz on zastanawia się, jak zbudować obiecaną wyborcom halę widowisko-sportową Podium. Tydzień temu marszałek Adam Matusiewicz poinformował, że Gliwice nie dostaną na budowę hali dotacji z UE. Niektórzy mówią, że to ciąg dalszy politycznej zemsty PO na prezydencie Gliwic.

Marszałek zachował się przyzwoicie. Pojechał do Frankiewicza i wytłumaczył osobiście, w czym rzecz. W urzędzie miejskim doceniają ten gest. - Mógł nie przyjeżdżać - przyznaje Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic. I przekonuje, że sprawa Podium nie jest ani stracona, ani przesądzona.

W związku z inwestycją miasto ogłosiło już dwa przetargi (drugi jest na ukończeniu), otrzymało zgodę na kredyt z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Jednak urzędnicy z Brukseli chcieli mieć pewność, czy Podium jest potrzebne, więc o halę spytali w Komisji Europejskiej.

- Przecież bez zielonego światła ze strony KE nie byłoby zgody na kredyt - dodaje Jarzębowski.

Budowa może kosztować ok. 300 mln zł. - Ale po co nam taka hala? Trzeba było skromniejszego projektu. Tylko oczywiście prezydent nigdy nie przyzna się do błędu i nie skorygował projektu - oceniają jego przeciwnicy.

Dość ostrożny, wręcz chłodny, w kontaktach prezydent budzi gorące emocje. Odbiega od większości prezydentów w regionie. Opanowany, zdystansowany, ma własną wizję rozwoju miasta. Przez to Gliwice są oceniane jako państwo w państwie.

- Prezydent miał świetny pomysł na Gliwice w latach 90. i potem odcinał kupony, choćby od Opla. Myślę, że teraz przydałby mu się kolejny impuls dla rozwoju miasta - ocenia dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Frankiewicz nieraz pokazał, że ma swoje zdanie i broni go zaciekle. Jedną z nielicznych osób, które zagrały mu na nosie i w sumie zablokowała jego karierę w PO, jest obecny szef śląskiego regionu, Tomasz Tomczykiewicz. Frankiewicz, który w 2007 chciał zorganizować konferencję programową partii, został uznany za rozłamowca. Jako powód podano, że nie poinformował o inicjatywie kierownictwa PO. Zaocznie zdecydowano o zawieszeniu go w prawach członka. Taki sam los spotkał grającego w jednej drużynie z Frankiewiczem byłego marszałka województwa Janusza Moszyńskiego, wtedy byłego wiceprezydenta Gliwic. To był wyjątkowo dobry czas dla Frankiewicza, który zbudował wokół siebie grupę lojalnych i wpływowych pretorian. Wielu działaczy PO nie ma wątpliwości, że "Gliwiczanie" chcieli wziąć udział w powołaniu do życia nowego ugrupowania albo przejęciu władzy w Platformie.

A warto dodać, że Frankiewicz był jedną z osób zakładających PO na Śląsku. Co ciekawe, na konferencję zaproszono wówczas m.in. obecnego lidera prawego skrzydła PO, Jarosława Gowina, który notorycznie posądzany jest o próby rozbicia partii, oraz Jana Marię Rokitę, który już dawno ugrzązł na bocznym torze polityki. Teraz PO liczy każdy głos, zaś gdy w 2007 roku szła do zwycięstwa, szybko eliminowała wewnętrznych konkurentów. Bo faktem jest, że Frankiewicz był chyba jedynym realnym zagrożeniem dla Tomczykiewicza.

Tylko czy pod jego kierownictwem partia nie przypominałaby rozrzuconych puzzli?

- Frankiewicz potrafi grać zespołowo, ale tylko wtedy, gdy on jest liderem. To indywidualista. Lepiej sprawdza się pełniąc funkcję prezydenta, bo nie musi tak często iść na kompromisy - ocenia jeden z polityków PO, prosząc o zachowanie anonimowości. Teraz też Frankiewiczowi byłoby najbliżej do PO, ale raczej wyleczył się z partyjnej polityki.

Jeszcze kilka lat temu spotkanie Frankiewicza i Tomczykiewicza na bezludnej wyspie mogłoby się skończyć aktem kanibalizmu. A teraz? Tomczykiewicz podkreśla, że stosunki między panami są poprawne.

- Nawet jesteśmy chętni wznowić jakąś współpracę - deklaruje nieoczekiwanie szef śląskiej PO. Konkrety nie padają, ale to i tak przełom we wzajemnych relacjach. - Tomczykiewicz już kiedyś upokorzył Frankiewicza. Jednak Frankiewicz udowodnił, że bez PO świetnie dał sobie radę - ocenia dr Słupik.

Gliwicki polityczny mikroklimat powoduje, że część polityków PO pozostaje z Frankiewiczem w świetnych układach, ale nie obnoszą się z tym. Może poza Jerzym Buzkiem, który zawsze Frankiewicza wspierał. Być może dlatego, że przez lata w Gliwicach mieszkał i jest to dla niego miasto szczególne, więc przy każdej okazji podkreślał, że Gliwice idą dobrą drogą. I popierał Frankiewicza w każdych wyborach samorządowych, mimo że sam należał do PO, a partia wystawiała przecież swojego kandydata.

Cóż z tego, skoro PO nie potrafi w tak ważnym mieście znaleźć konkurenta godnego prezydenta. Zwłaszcza że Gliwice mają dobrą opinię u inwestorów i uchodzą za nieoficjalną stolicę województwa, bo notorycznie rozkopane Katowice nie świecą przykładem. "Wznowienie" - jak to mówi Tomczykiewicz - współpracy byłoby korzystne dla PO.

- Całokształt prezydentury Frankiewicza oceniam dobrze. Ale ten ośli upór i to przekonanie o własnej wielkości! - mówi ważny polityk regionalnej PO.

Platforma nie może sobie pozwolić na przegraną w wielkich śląskich miastach. Ostatnio straciła Bytom. Odzyskanie Gliwic byłoby niewątpliwie strzałem w dziesiątkę.

- Mnie władza nie zaszkodziła. Jestem pod takim ostrzałem, taką kontrolą, że to po prostu niemożliwe. Nie narzekam jednak, bo oddech konkurencji na plecach jest potrzebny - mówił niedawno DZ Frankiewicz.

Ten styl przekonuje wyborców. - Frankiewicz ma swoje wady: nie uczestniczy w życiu towarzyskim, nie pije alkoholu, nie brata się z biznesem, a biznes i tak ma się w mieście dobrze - wylicza jeden ze znajomych Frankiewicza. Jest pewien, że kłopoty z Podium to także sprawka intryg Katowic, dla których nowa hala byłaby wielką konkurencją, bo Spodek jest już w wieku emerytalnym. - Mówienie o politycznej intrydze to bzdura - ocenia Matusiewicz. Bruksela jeszcze się przed Frankiewiczem nie ugięła...

Rządzi od 1993

Zygmunt Frankiewicz jest prezydentem Gliwic nieprzerwanie od 1993 roku i mimo kilku prób odwołania, mocno trzyma się w urzędzie.

Urodził się w Gliwicach w 1955 roku. Jest absolwentem Politechniki Śląskiej, inżynierem. Przez pewien czas pracował na uczelni. Jest doktorem habilitowanym. Należał do Unii Wolności, a potem do Platformy Obywatelskiej. W wyborach prezydenckich w 2010 roku startował z własnego komitetu wyborczego. AGA


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Wszystkie barwy Niepodległości w obiektywach reporterów Dziennika Zachodniego ZDJĘCIA
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!