Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Celnicy żądali podwójnych opłat, muszą zwrócić pieniądze

Aleksander Król
Poinformowano mnie, że jak nie zapłacę akcyzy, zaplombują mi auto - mówi Jan Matuszek
Poinformowano mnie, że jak nie zapłacę akcyzy, zaplombują mi auto - mówi Jan Matuszek jacek bombor
Izba Celna w Katowicach, niezgodnie z prawem, poleciła setkom mieszkańców Śląska płacić podwójną akcyzę za sprowadzone z zagranicy auta - uznało Ministerstwo Finansów.

Jak doszło do tej afery? Mieszkańcy opłacali podatki akcyzowe w raciborskim punkcie prywatnego Operatora Pocztowego PAF, ale pieniądze nie trafiały na konto izby.

Celnicy, zmuszając mieszkańców do powtórnego uiszczenia należności (wysyłali nawet poborców podatkowych, którzy mieli zajmować auta), próbowali obarczyć kierowców za brak wpływów, a to jest niedopuszczalne. Ministerstwo Finansów uznało, że działali niezgodnie z prawem i nakazało oddanie kierowcom pieniędzy.

- Półtora roku temu sprowadziłem mercedesa. Opłaciłem akcyzę w raciborskim punkcie PAF-u i dostałem potwierdzenie zapłaty od celników. W listopadzie ubiegłego roku zostałem wezwany na policję i byłem przesłuchiwany. Wkrótce dostałem upomnienie z Izby Celnej wzywające do uregulowania należności. Nie miałem zamiaru drugi raz płacić, dlatego odwiedził mnie poborca podatkowy. Na szczęście nie było mnie w domu. W rozmowie telefonicznej poinformował mnie jednak, że następnym razem zaplombuje samochody - mój i zięcia, który także sprowadził auto - mówi Jan Matuszek, mieszkaniec Syryni.

Mężczyzna mimo wszystko nie spełnił żądania Izby Celnej i nie wpłacił pieniędzy. Zrobił to jednak jego pracownik, który w międzyczasie sprowadził kolejne auto z Niemiec.

- Chciał oclić samochód, ale został poinformowany, że jest dłużnikiem i dopóki nie ureguluje finansowych zaległości za pierwsze auto, nie będzie mógł tego dokonać - dodaje Matuszek.

"W związku ze złożonymi skargami na działanie dyrektora Izby Celnej w Katowicach, minister finansów uznając je za zasadne stwierdził, iż wystawiając upomnienia z zagrożeniem skierowania sprawy na drogę postępowania egzekucyjnego, dyrektor Izby Celnej dokonał tych czynności pomimo, iż nie było prawnych podstaw do ich podjęcia" - czytamy w liście Jacka Kapicy, podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, skierowanym do wodzisławskiego posła Adama Gawędy, który interweniował w tej sprawie. Resort tłumaczy, że PAF był uprawniony do świadczenia usług pocztowych, a data wpłynięcia przekazanej kwoty do organu podatkowego nie ma znaczenia, bo liczy się dzień dokonania wpłaty.
Gdy po raz pierwszy pisaliśmy o tej sprawie w listopadzie (&quot, w Izbie Celnej tłumaczono naszemu dziennikarzowi, że jest inaczej, a pieczątka naczelnika na dokumencie potwierdzającym uiszczenie opłaty jeszcze o niczym nie świadczy. Teraz w izbie biją się w piersi i zapowiadają, że będą oddawać ludziom pieniądze. Przyznają, że ściągnęli już ponad 160 tysięcy złotych z niecałych 300 tysięcy, jakich nie przekazał im PAF.

- Około 530 upomnianych przez nas podatników uregulowało należności. Pieniądze zostaną im niezwłocznie zwrócone - mówi Aldona Węgrzynowicz, rzeczniczka prasowa Izby Celnej w Katowicach. Przyznaje, że wobec 470 "opornych" osób wszczęto postępowanie egzekucyjne.

Celnicy zapowiadają, że spróbują odzyskać od PAF-u pieniądze, które nie trafiły na konto izby. - Jesteśmy stroną pokrzywdzoną - dodaje Węgrzynowicz.

Sprawą zajmuje się prokuratura w Raciborzu. Franciszek Makulik, zastępca prokuratora rejonowego, tłumaczy, że śledztwo jeszcze potrwa. - Pokrzywdzonych jest wielu. Trwają przesłuchania - mówi.

Tymczasem okazuje się, że pieniądze zniknęły nie tylko w raciborskim punkcie. Pokrzywdzeni są w całej Polsce. Sprawą prywatnego operatora pocztowego z centralą w Białymstoku zajęła się tamtejsza prokuratura. - Otrzymaliśmy zawiadomienia dotyczące podejrzeń o działaniu na szkodę firmy jej poprzedniego zarządu. Chodzi o straty sięgające 1,6 mln zł - mówi Katarzyna Pietrzycka, prokurator rejonowy w Białymstoku.

Telefony w białostockiej centrali PAF od wielu dni są głuche. Nam udało się skontaktować z Jerzym Cabanem, przedsiębiorcą z Raciborza, który z PAF miał umowę franczyzową, na podstawie której firma prowadziła punkt, w którym pobierała opłaty za akcyzę. - Już nikt nie powie, że jestem złodziejem. PAF oszukał także mnie, centrala mi nie płaciła. Mam 200 tysięcy złotych strat - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!