Wróćmy więc do nowych pociągów Kolei Śląskich. Będą kursować na trasie Częstochowa - Gliwice. To najbardziej obciążona linia kolejowa w regionie. - Jak tylko pomyślnie przejdą jazdy próbne, to od razu zostaną skierowane do ruchu - zapowiada Maciej Zaremba, rzecznik Kolei Śląskich.
Każdy z tych sześcioczłonowych składów jest w stanie zabrać na pokład 550 pasażerów (starsze, 4-członowe Elfy mogą pomieścić o 100 osób mniej). Spółka zamówiła w bydgoskich zakładach PESA sześć takich pojazdów. Cała dostawa ma być zrealizowana w lutym. Wówczas też Koleje Śląskie staną wreszcie na nogi po katastrofie z początku grudnia. Do 10 lutego przywrócona ma zostać komunikacja kolejowa (acz wedle poprawionego rozkładu jazdy) na trasie Wodzisław Śląski - Rybnik-Czechowice-Dziedzice. Autobusy kursować będą już wyłącznie z Częstochowy do Lublińca.
Do końca stycznia Koleje Śląskie mają oszacować koszty grudniowego chaosu na torach. Już dziś jednak wiadomo, że po stronie strat trzeba będzie zapisać co najmniej 35 milionów złotych - tyle bowiem marszałek zabrał spółce z ubiegłorocznej (5 mln zł) i tegorocznej dotacji (30 mln zł). Pieniądze te trafią do kasy Przewozów Regionalnych, które na rok przejęły obsługę pięciu połączeń międzywojewódzkich.
Fakt, że w ślad za utraconymi 35 milionami złotych pójdzie też mniejsza niż zakładano liczba uruchamianych połączeń bynajmniej nie sprawi, że bilans tej roszady wyjdzie na zero. Jak wyjaśnia bowiem marszałek Adam Matusiewicz, Przewozy Regionalne zażyczyły sobie za każdy kilometr przejechany przez swój pociąg 25 zł, podczas gdy za taki sam odcinek trasy KŚ otrzymują z budżetu województwa 14 zł.
- Skutkiem tego tylko w tym roku płacimy 30 mln zł za to, co Koleje Śląskie zrobiłyby za 20 mln zł - przyznaje Matusiewicz.
W połowie grudnia marszałek był jednak pod ścianą. Mógł albo przyjąć ofertę Przewozów Regionalnych razem z jej cennikiem, albo podjąć decyzję o wycięciu z rozkładu jazdy części połączeń w Śląskiem, ponieważ KŚ nie były w stanie ich wszystkich obsługiwać. Przyjęcie pierwszego wariantu oznacza, że marszałkowska spółka na "dzień dobry" jest 10 mln zł do tyłu.
Ta kwota na pewno się zwiększy, jeśli doliczyć koszty wynajęcia na 2 tygodnie 45 wagonów od PKP Intercity (miały stanowić rezerwę "na wszelki wypadek", w rzeczywistości zostały natychmiast skierowane do akcji) oraz dzierżaw 50 wagonów od spółki Česke Drahy (KŚ korzystają z nich od końca grudnia do chwili obecnej).
- W bilansie tego, co stało się w grudniu uwzględnimy też ewentualne roszczenia ze strony pasażerów - obiecuje Maciej Zaremba, rzecznik Kolei Śląskich.
Paradoksalnie rozmiary strat może natomiast ograniczyć wyśmiewana przez dziennikarzy i znienawidzona przez pasażerów komunikacja zastępcza. Za kilometr jazdy autobusu KŚ płacą bowiem od 7 do 9 złotych - taniej niż gdyby na tę samą trasę wyjechał pociąg (inna sprawa, że zamieszanie z komunikacją zastępczą zniechęciło część pasażerów do korzystania z usług KŚ i to również będzie miało swoje finansowe konsekwencje).
Niezależnie od tego, jaki ostatecznie będzie bilans grudniowej katastrofy, nie ulega wątpliwości, że Koleje Śląskie muszą przygotować się na sporą dziurę budżetową. W jaki sposób władze spółki zamierzają ją "zasypać", to na razie pytanie bez odpowiedzi. Wiele wskazuje jednak na to, że skutki tej operacji odczują pasażerowie.
Zapytany o to, jak spółka ma sobie poradzić z brakiem (na razie) 10 mln złotych marszałek Matusiewicz widzi 2 możliwości: albo rezygnacja z połączenia Gliwice - Bytom, które miało zostać uruchomione w lutym, albo aneks do umowy zwiększający dotację z budżetu województwa.
- Teoretycznie ten drugi wariant jest możliwy, gdyż poprzedni rok budżetowy zamknęliśmy lepszym niż się spodziewaliśmy wynikiem - mówi Matusiewicz, ale od razu zaznacza, że on sam jest przeciwnikiem przekazania przewoźnikowi dodatkowych 10 mln złotych, gdyż niezbyt wierzy w powodzenie odrodzenia ruchu kolejowego z Gliwic do Bytomia.
- To kwestia wyboru priorytetów. Będę radził swojemu następcy, by raczej przekazał te pieniądze na drogi czy szpitale - zapowiada Matusiewicz.
Koleją za darmo na skoki do Wisły
W środę, 9 stycznia, Koleje Śląskie wypuszczą dodatkowe pociągi do Wisły, gdzie tego dnia odbywać się będą zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. Pierwszy skład wyjedzie z Gliwic o godz. 11.59 i dojedzie według planu do Wisły o godz. 15.07. Drugi skład rusza o godz. 14.16 z Sosnowca i będzie na miejscu o godz. 16.41. Pociągi powrotne wyjeżdżać będą ze stacji Wisła Uzdrowisko. O godz. 23.30 rusza pociąg do Sosnowca i ma dotrzeć od celu o godz. 1.32. Pociąg do Gliwic odjedzie o godz. 23.55. Planowany przyjazd na miejsce o godz. 2.35.
Pasażerowie, którzy w trakcie kontroli pokażą bilet na zawody, będą mogli jechać za darmo!
*Zachwycający pokaz fajerwerków na Nowy Rok w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY
*Morderstwo w Grodźcu: Syn zabił swoich rodziców i uciekł. Trwa pościg ZOBACZ TWARZ ZABÓJCY
*Akt oskarżenia wobec matki Madzi z Sosnowca TRZY ZARZUTY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?