Chcą zarobić z wideorejestratorów 5 mln zł. Nie daj im zarobić, zwolnij

Wideorejestratory działają w systemie ISKIP, czyli Inteligentnego Systemu Kompleksowej Identyfikacji Pojazdów, który do badań wykorzystuje Instytut Badawczy Dróg i Mostów w Warszawie. System dotychczas kupiło kilka miast w całej Polsce, m.in. Warszawa, Wrocław, Wejherowo, Radom, Ostrołęka i Siemianowice. - W tym roku zostanie on jeszcze uruchomiony w Płocku, a w przyszłym w Grudziądzu i Toruniu - mówi Michał Karkowski z warszawskiego instytutu.

ISKIP jest wykorzystywany przez instytut do badań statystycznych ruchu drogowego, ilości wykroczeń, natężenia ruchu, jak i efektów działania wideorejestratorów w poszczególnych miastach. - Jednak efekty tych badań będą znane dopiero za pół roku - podkreśla Karkowski.

Dla instytutu to świetne narzędzie do badań, natomiast dla miast... szansa na podreperowanie budżetu. Stąd też opinie, że Siemianowice Śląskie chcądzięki wideorejestratorom zwiększyć wpływy do budżetu, nie są wyssana z palca. Na ten rok budżetowy miasto zaplanowało 2,7 mln zł wpływów z mandatów wystawianych przez Straż Miejską. Z informacji podanej przez strażników wynika, że połowa tej kwoty to mandaty nałożone za przejeżdżanie na czerwonym świetle. W przyszłym roku miasto po zakupie kolejnych urządzeń do rejestracji planuje wpływy z mandatów w wysokości 4,9 mln zł. To skłoniło dwa stowarzyszenia z Siemia-nowic: Stowarzyszenie Mieszkańców Siemianowic oraz Wolne Siemianowice do akcji protestacyjnej. Założenia obydwu akcji jest takie samo - nie dać zarobić miastu.

- To nasza forma pozytywnego sprzeciwu wobec tego, co dzieje się w Urzędzie Miasta. Czyli gonitwy za pieniądzem. Chcemy też, aby strażnicy nie byli postrzegani jako maszynki do robienia pieniędzy i łatania dziury budżetowej - podkreśla Mariusz Polok z Wolnych Siemianowic.

Wolne Siemianowice swoją akcję, z którą ruszyły w listopadzie, nazwały "Nie daję zarobić Guzemu - jeżdżę przepisowo". SMS natomiast akcję zaczęło wczoraj poprzez portal społecznościowy Facebook. "Jeździmy przepisowo, nie łatamy dziur w budżecie Siemianowic Śląskich" również ma doprowadzić do tego, że miasto nie zrealizuje swoich założeń budżetowych, czyli wpływu w wysokości 4,9 mln złotych.

- Zaczęliśmy od Facebooka, potem akcja przeniesie się na naszą stronę internetową. Rozmawiamy też z mieszkańcami, aby włączyli się w akcję - mówi Rafał Piech z SMS i dodaje, że stowarzyszenie jest oczywiście przeciwne łamaniu przepisów, a akcja ma wypromować przepisową jazdę i pomóc w zwiększeniu bezpieczeństwa na drogach.

Jak jednak wynika ze statystyk, mieszkańcy Siemianowic w tym przypadku stanowią zaledwie 30 procent wszystkich kierowców, których wykroczenia zarejestrowano przez wideorejestratory. - Do tej pory zarejestrowano 11 tys. zdarzeń drogowych. Około 2500 spowodowali mieszkańcy Siemianowic. 70 procent - kierowcy spoza miasta - powiedział nam wczoraj Piotr Saternus, komendant Straży Miejskiej w Siemianowicach.

Miasto przy tej okazji podkreśla, że wideorejestratory nie służą do łatania dziury budżetowej. - Zainstalowaliśmy je dla poprawy bezpieczeństwa. Wystarczy nie łamać przepisów i nikt nie będzie karany - mówi Jakub Nowak, rzecznik UM.

*Regionalna lista płac. Sprawdź, ile zarabiają [ZAROBKI OD 100 ZŁ DO 1 MLN ZŁ]
*Kuchenne Rewolucje w Tychach: Dom Bawarski Tychy Magdy Gessler [ZDJĘCIA + WIDEO]
*Najpiękniejsze polskie kolędy [POSŁUCHAJ i WYBIERZ]
*Najlepsze prezenty na święta Bożego Narodzenia [ZOBACZ ZDJĘCIA]