MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coco Chanel

Magdalena Leończuk
SPI
Świetny film o kobiecie wyprzedzającej swój czas z genialną rolą Audrey Tautou

nasza ocena: ****
Francja, 2009, dramat biograficzny, reż. Anne Fontaine, wyst. Audrey Tautou , Benoite Poelvoorde, Alessandro Nivola, dyst. SPI

Gabrielle Chanel, nieprzeciętna kobieta wyprzedzająca swoją epokę, doczekała się niezwykłego filmowego pomnika. Pozornie chłodnego, a w istocie emocjonalnego - jak ona sama. Tak innego od wszystkich kostiumowych dramatów biograficznych, bo fascynującego nie przepychem, ale skromnością - jak pozbawione fikuśnych ozdób ubrania, które projektowała. - Nikt nie zrobił więcej dla wyzwolenia kobiet fatałaszkami i własnym przykładem - pisano o Chanel. Dzięki niej damy uwolniły się od duszących gorsetów, pozbyły się kapeluszy przypominających ogródki warzywne, a suknie jak świąteczne choinki zamieniły na skromne, ale przez to pobudzające wyobraźnię mężczyzn kreacje. O maksymalnie wygodnych spodniach nie wspominając.

Chanel dokonała kopernikańskiego przewrotu w modzie. Praktycznie stworzyła nowoczesny typ kobiecości czerpiąc inspiracje z własnych doświadczeń i wnikliwie obserwując otoczenie. Stonowane kreacje to wpływ sióstr zakonnych prowadzących sierociniec, do którego ojciec oddał Chanel po śmierci jej matki. Słomkowe kapelusze i pasiaste bluzki to wspomnienia marynarzy i szczęśliwych dni nad morzem. Żakiety to wariacje na temat męskiej piżamy. Spodnie to rodzaj cichego buntu przeciwko byciu upokarzaną przez bogatego kochanka Etiennea Balsana, który wprowadził ją na salony i jako pierwszy nazwał Coco - od imienia pieska, o którym śpiewała w dniu, gdy się poznali. Z kolei ekstremalnie elegancka "mała czarna" to prawdopodobnie symbol rozpaczy po tragicznej śmierci Arthura "Boy" Capela, jedynej miłości jej życia.
Ale i sama Chanel była przykładem nowej, "chłopięcej kobiety": zuchwałej, dumnej, przebojowej, mającej odwagę być sobą, dążącej do niezależnej, samodzielności, walczącej z hegemonią mężczyzn oraz zwyczajami i zachowaniami tradycyjnie narzucanymi jej płci. Córka analfabetki i pijaka potrafiła swoją odmienność zamienić w atuty, czy dotyczyło to poczucia smaku czy figury - była szczupła (stąd klasztorny przydomek Chudzina) podczas gdy obowiązujący model piękna sprowadzał się do obfitych kształtów. Coco przebiła się do wyższych sfer i narzuciła arystokratkom swój ekscentryczny na tamte czasy styl ubierania się oraz sposób myślenia. Jak każdy walczyła, by spełnić marzenie. A pragnęła wolności... I o tym jest film "Coco Chanel" Anne Fontaine.

Doprawdy nikt nie mógłby zrealizować go lepiej niż Fontaine. Nie dlatego, że zanim zainteresowała się reżyserią, skończyła paryską szkołę mody École de la Chambre Syndicale de la Couture i pracowała jako stylistka u Yves Saint-Laurenta. I nawet nie dlatego, że od lat fascynowała ją postać Chanel. Fontaine rozumie fenomen Coco. - Jej postać nosi w sobie jakąś niezwykłą determinację, która jednak daje o sobie znać wyłącznie w momentach krytycznych, wręcz tragicznych dla artystki. Chanel ma w sobie niewiarygodną energię, której źródłem jest jednak cierpienie artystki - powiedziała reżyserka w jednym z wywiadów.

Fontaine sprawiła, że film nabrał cech właściwych Chanel. Skrywa kotłujące się pod powierzchnią głębokie emocje. Jest przepełniony smutkiem, ale też majaczącą w tle nadzieją. Tym samym reżyserka stworzyła własną definicję kina kostiumowego: powściągliwego i hołubiącego minimalizm, gardzącego patosem i przepychem, pozbawionego liryzmu i ckliwego romantyzmu, gdzie stroje i scenografia nie przytłaczają postaci, ale uzupełniają ich wizerunek.
Film robi wrażenie również dzięki fantastycznej Audrey Tautou. Aktorka odrzuciła stereotypowe myślenie o Chanel jako o "diablicy o ludzkich pragnieniach" i znakomicie ukazała w zwykłych sytuacjach wdzięk i dumę, wrażliwość i siłę, pasję i chłód Coco. Sama zresztą przyznaje się, że łączy ją z Chanel ciekawość świata, umiejętność obserwowania, wiara we własne przeczucia i przenikliwość. Obie też są silne i bezpośrednie. Najwyraźniej to cechy dziewczyn, które wychowują się w Owernii, górzystym regionie Francji. Rodzinne miasto Tautou Montluçon leży bowiem jedyne 50 kilometrów od Moulins - gdzie wychowała się Chanel. Wziąwszy jeszcze pod uwagę uderzające podobieństwo młodej projektantki i aktorki, od dziś Tautou to nie "ta Amelia", ale "ta Coco".

Dla tych zaś, którzy po obejrzeniu filmu, nie będą potrafili rozstać się z fascynującą Chanel radzę zajrzeć do wydanej niedawno w polskim języku świetnej powieści "Coco" Cristiny Sanchez-Andrade.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo