Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia - Ruch Chorzów 2:3. Niebieska kołyska

Tomasz Kuczyński
Piłkarze Ruchu Chorzów dedykowali pierwszego gola swemu koledze Marcinowi Zającowi, któremu niedawno urodziła się córka
Piłkarze Ruchu Chorzów dedykowali pierwszego gola swemu koledze Marcinowi Zającowi, któremu niedawno urodziła się córka andrzej banaś
"Niebiescy" wygrali bardzo ważny mecz, bo w przypadku porażki mogli zostać pociągnięci w dół, w niebezpieczne rejony tabeli. Ruch nie wygrał na wyjeździe od 27 marca, kiedy to jeszcze w poprzednim sezonie pokonał właśnie Cracovię 4:1. Wczoraj chorzowianie przeszli do historii, bo zostali pierwszym zespołem, który skasował trzy punkty na nowym stadionie "Pasów".

Zanim padły gole, było trochę nerwów trenera Waldemara Fornalika, który protestował, gdy sędzia nie podyktował rzutu karnego, za zagranie ręką Marka Wasiluka. Chwilę później Maciej Jankowski miał dwie szanse w krótkim odstępie czasu, ale bez efektu bramkowego. Cracovia też miała swoje okazje, ale przy strzałach Sławomira Szeligi i Bartosza Ślusarskiego na posterunku był bramkarz Matko Perdijić.

Formę Marcina Cabaja postanowił sprawdzić mający wczoraj wielkie ofensywne ciągoty Maciej Sadlok. Krakowski bramkarz świetnie obronił strzał obrońcy Ruchu w 34 minucie.

Przed przerwą Cabaj przypomniał wszystkim, że bramkarskie gafy nadal nie są mu obce. Sadlok dośrodkował na pole karne. Nikomu nie udało się zmienić lotu piłki, która skozłowała przed bramkarzem i wpadła do siatki (42 minuta)! Uradowani chorzowianie zaprezentowali kołyskę, dedykowaną Marcinowi Zającowi, któremu niedawno urodziła się córka.

Zanim gospodarze doszli do siebie, było 2:0 dla ekipy z Chorzowa. Krzysztof Nykiel zakręcił Wasilukiem i posłał piłkę wzdłuż pola bramkowego. Cabaj mógł ją złapać, ale się zawahał, a akcję zamknął Jankowski, trafiając do pustej bramki.

- Faktycznie, to było dośrodkowanie, nie strzał - mówił w przerwie o swoim pierwszym trafieniu w ekstraklasie Sadlok. - Wiadomo jaka jest piłka, dlatego musimy wyjść na drugą połowę w pełni skoncentrowani.

Ruch dał sobie wbić gola kontaktowego i na nic zdały się protesty, że Bartłomiej Dudzic zmienił ręką lot piłki po strzale Saidi Ntibazonkizy. "Niebiescy" znów odskoczyli, ponownie za sprawą błędów obrony Cracovii i Cabaja, oraz dzięki zimnej krwi Łukasza Janoszki. Krakowianie jeszcze postraszyli strzelając gola na 2:3 (Łukasz Mierzejewski), jednak Ruch mądrze i szczęśliwie bronił pierwszej wygranej w tym sezonie.

- Moment naszej dekoncentracji z powodu kontuzji Radka Matusiaka i z wyniku 0:0 zrobiło się 0:2. Ciężko było podnieść się po takich ciosach. Walczyliśmy jednak, zdobyliśmy kontaktową bramkę, ale popełniliśmy kolejny błąd w defensywie i straciliśmy trzecią bramkę. Udało nam się jeszcze strzelić gola, ale już było za mało czasu, aby wyrównać - analizował trener Cracovii, Rafał Ulatowski. PAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!