Wojciech Kowalski, główny instruktor ćwiczeń, wyjaśnił, że zostały one zorganizowane przez OSP w Pewli Wielkiej, która zaprosiła do udziału także inne jednostki z Żywiecczyzny.
- Ćwiczenia składają się z kilku etapów. Po wprowadzeniu teoretycznym – omówieniu takich rzeczy jak rozwój pożaru, zachowanie się w nim, odprawie bezpieczeństwa, przechodzimy do ćwiczeń tzw. zimnych, czyli nauki i doskonalenia w posługiwaniu się podawaniem wody. Następnie będzie część druga, czyli ćwiczenia gorące – będą one polegały na podejściu do pożaru i nauce odpowiedniego zachowania się przy zerowej widoczności i podwyższonej temperaturze. Nad wszystkim czuwają wykwalifikowani instruktorzy gaszenia pożarów wewnętrznych – mówił Wojciech Kowalski.
Strażacy ćwiczyli w budynkach, które zostaną wyburzone pod budowę drogi ekspresowej S1, tzw. obejścia Węgierskiej Górki.
Naczelnik OSP w Pewli Wielkiej Sylwester Ziętek zwracał uwagę, że rzadko się zdarza, by mieli okazję poćwiczyć na budynku, który można podpalić.
Nie przegapcie
- Takie ćwiczenia są bardzo potrzebne – podkreślał naczelnik Ziętek. Dodawał, że dzięki nim mogą zapoznać się z nowoczesnym sprzętem, specjalnymi technikami gaśniczymi, by później podczas akcji używać jak najmniej wody. Podczas rzeczywistych pożarów także staramy się nie zalać budynku wodą. Jeśli pożar jest w jednym pomieszczeniu, to staramy się zagasić tylko to jedno pomieszczenie i nie przenosić strat na pozostałe – mówił naczelnik Ziętek.
Instruktor gaszenia pożarów wewnętrznych Aleksander Łukawski wyjaśniał, że podczas takich pożarów największe zagrożenia to temperatura i toksyczny dym niebezpieczny nie tylko dla osób postronnych, ale także samych strażaków.
- Podczas ćwiczeń zwracamy na przykład uwagę na to, że dym jest także palny - co może się wydawać absurdalne - i to on rozprzestrzenia pożar, a na dodatek jest silnie rakotwórczy – mówił Łukawski. Dodawał, że idealnie byłoby, gdyby strażacy-ochotnicy mogli w takich warunkach ćwiczyć raz na pół roku. W rzeczywistości ćwiczą zdecydowanie rzadziej.
Marcin Mąkinia, prezes OSP Pewel Wielka, także nie ukrywał, że takie ćwiczenia dla strażaków-ochotników są bardzo potrzebne. Z prostej przyczyny. - Jeśli w gminie Jeleśnia dochodzi do takiego pożaru, to straż pożarna z Żywca potrzebuje 15-20 minut na dojazd, a my jesteśmy piersi przy takich zdarzeniach - mówił prezes Mąkinia.
Zobaczcie koniecznie
Rozwiąż i poznaj wynik
Bądź na bieżąco i obserwuj
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody