Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Częstochowa: Solidarność i pracownicy firmy Gomma zablokowali Warszawską

Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek
Solidarność i pracownicy firmy Gomma protestowali wczoraj przeciwko zwolnieniom załogi.

Ulica Warszawska w Częstochowie (DK nr 91) była wczoraj przez kilkadziesiąt minut zablokowana z powodu pikiety częstochowskiej Solidarności. Związkowcy i pracownicy firmy Gomma w proteście przeciwko zwolnieniom w firmie non stop przechodzili przez jedno z przejść dla pieszych, powodując korki i wzbudzając zdenerwowanie kierowców.

- Protestujemy w ten sposób, bo chcemy zwrócić uwagę wszystkich częstochowian na to, że każde miejsce pracy w mieście jest ważne i powinno być szanowane - tłumaczył Tomasz Ziółkowski, wiceprzewodniczący związku w Częstochowie.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z PROTESTU:
Częstochowa: Solidarność zablokowała DK 91. Wcześniej protestowała pod firmą Gomma [ZDJĘCIA]

Zwolnią ponad sto osób?

Solidarność zorganizowała protest w obronie pracowników firmy Gomma, która wręczyła wypowiedzenia 30 osobom. Pracownicy obawiają się jednak, że to nie koniec zwolnień.

- Mamy sygnały, że prace może stracić nawet jedna trzecia pracowników, czyli ponad 100 osób - mówi Mirosław Kowalik, szef częstochowskiej Solidarności.

- Zwolnienia wręczono 30 osobom przed 60. rokiem życia, które często pracowały w tej firmie od 20 lat, czyli niemal od samego początku - dodaje Roman Gołda, przewodniczący zakładowej Solidarności. - Już wcześniej zwolniono kilkadziesiąt osób. Kiedyś w firmie pracowało 680 osób, teraz jest ich tylko 360.

Powiatowy Urząd Pracy nie został powiadomiony o zwolnieniach grupowych, bo dotyczyły one mniej niż 10 procent załogi, dlatego firma nie miała takiego obowiązku. Pracownicy nie ukrywają, że ich zdaniem w najbliższym czasie dojdzie do kolejnych "kontrolowanych" zwolnień.

- Obawiamy się, że dojdzie do kolejnych zwolnień, mimo że firma wciąż ma nowe zlecenia. Dyrekcja zamiast zostawić załogę, zwalnia ludzi, a ci, którzy zostają, muszą więcej pracować. W tej chwili jesteśmy zmuszani do pracy w soboty, które powinniśmy mieć wolne. Jeżeli ktoś się sprzeciwi, dostaje zwolnienie dyscyplinarne - dodaje Gołda.

Zapytania tylko na piśmie

Protestujący najpierw pikietowali bezpośrednio pod zakładem pracy. Na przygotowanych transparentach można było przeczytać m.in. hasła "Dobry pracownik to zwolniony pracowni" i "Pracodawca - król i władca, a robotnik to niewolnik".

Później protestujący podpalili opony i przeszli na ulicę Warszawską, gdzie przez kilkanaście minut blokowali przejście dla pieszych, wzbudzając zdenerwowanie części kierowców. - To nie do pojęcia, my prowadzimy tutaj działalność gospodarczą, a przez ten protest, który nas nie dotyczy, tracimy czas i co za tym idzie pieniądze - denerwowała się jedna z kobiet stojących w korku.
Pracownicy tłumaczyli, że wybrali ten rodzaj protestu zamiast strajku, bo nie chcą, aby zakład zatrzymał produkcję.

- Wtedy kontrahenci się odwrócą, nie będzie zamówień, a nie chodzi nam o to, żeby firma miała kłopoty - tłumaczy Gołda, który twierdzi, że pracodawcy nie udzielają im żadnych informacji dotyczących planowanych zwolnień.

Dziennikarzom także nie udało się porozmawiać z dyrekcją firmy. Brama do zakładu była zamknięta. Uprzejmy, męski głos w domofonie poinformował nas, że nie ma osoby upoważnionej do udzielania informacji, a wszelkie zapytania należy w tej sprawie kierować na piśmie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!