Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Śląskowi zagraża etnonacjonalizm? Burza po słowach Krzysztofa Karwata [POLEMIKA]

Krzysztof Karwat
Mnóstwo komentarzy, a także mejli kierowanych bezpośrednio do mnie po moim ostatnim felietonie, zmusza mnie raz jeszcze do podjęcia tematu etnonacjonalizmu śląskiego.

Uwaga pierwsza i najważniejsza: nie napisałem tamtego tekstu przeciwko Ślązakom ani ich reprezentacjom, skupionym w rozmaitych stowarzyszeniach i organizacjach. Ale nie chciałem też - broń Boże - przyłączać się do tych, którzy wszelkie przejawy emancypacji kulturowej Ślązaków traktują jako zagrożenie dla pokoju społecznego, a nawet integralności naszego państwa.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Karwat: Etnonacjonalizm śląski nie zagraża Polakom. Zagraża Ślązakom

Do tak ostrego wystąpienia skłonił mnie zalew niebywałego chamstwa, jakie panoszy się przede wszystkim w internecie, gdzie frustraci - schowani za tzw. nickami - korzystając z anonimowości, zwierają szeregi, wyzywając od najgorszych swoich wyimaginowanych adwersarzy.

Niestety, są wśród nich wcale liczni mieszkańcy naszego województwa, z pychą i nienawiścią obnoszący się ze swoją śląskością, bezwstydnie sekujący "całą resztę świata". Internetowi hejterzy przypominają ekshibicjonistów straszących zza parkowych krzaków pensjonarki. Niby są niegroźni, a jednak można dostać zawału serca. Jak na razie skutecznego lekarstwa na nich nie wymyślono.

Coś wiadomo o tej dewiacji. To osobnicy zakompleksieni, z gatunku tych, co to do szkoły mieli pod górkę. I tak im zostało. Nie zawsze warto ich umizgi brać na serio, bo jak przyjdzie co do czego, to ulatniają się niczym kamfora. Nieraz wystarczy tupnąć nogą bądź wzruszyć ramionami, zareagować śmiechem, jak wtedy, gdy - na przykład mnie - nazywają "gorolem z Bytomia" (choć głębsze więzy łączą mnie z Chorzowem i Katowicami). Albo RAS-istą - od nazwy znanego stowarzyszenia, którego akurat nie jestem członkiem.

Ale to przecież nie o mnie chodzi. Ja to się nawet na takich postawach wyżywić mogę. Bez żartów. Rzecz jest poważna, jeśli uznać, że ten margines - bo to jest margines! - poszerza się, mącąc w głowach i sercach nas wszystkich.

Czym innym bowiem jest działanie, niechby nawet "ostre", na rzecz swej grupy etnicznej, jej praw i aspiracji - a o tym, że Ślązacy stanowią odrębną grupą etniczną, pisałem już 25 lat temu, nie czekając na niczyją zgodę ani sejmowe ustawy - a czym innym dobrowolne zamykanie się w getcie, którego granice wyznaczają szowinizm i pogarda dla obcych. W tak zawężonej przestrzeni nie można szerzej otworzyć oczu, złapać oddechu. Nawet zdrowy odczuje degradującą klaustrofobię, która większości - a w Polsce to Polacy są większością! - musi wydać się w najlepszym przypadku przejawem żałosnego prowincjonalizmu. W warunkach pokoju akty samookreślania się etnicznego i umacniania tożsamości, budowane wyłącznie w kontrze do sąsiadów i podsycane wojenną frazeologią, wywołują napięcia i agresję. Można je zrozumieć i zaakceptować tylko w chwilach opresji i szykan, bo wtedy to rodzaj naturalnej samoobrony. Tyle ich było w naszej historii, że aż przypominać nie wypada.

Ale dzisiaj nie żyjemy w państwie totalitarnym. Owszem, mentalnie wielu Polaków nadal tkwi w realsocjalizmie, ale to jeszcze nie powód, by stawiać znak równości między starymi i nowymi czasami. Niepokojące są też odrosty neoendeckie, a te - jak nieusuwalne chwasty - wyrastają wokół nas, zawłaszczając przestrzeń do życia ludziom, którzy wcale nie chcą "jedności moralno-politycznej".

To najważniejsze hasło doby PRL-u zadziwiająco współgra z mocarstwowymi tęsknotami do końcówki przedwojennej Polski, z jej autorytarną i - ostatecznie - bezsilną władzą. Dzisiaj jest piętnem zdradzającym eurosceptyków, nie szanujących różnorodności i wielobarwności współczesnego świata, nie tolerujących mniejszości narodowo-etnicznych.

Rzeczywistość w biało-czarnych kolorach nie istnieje. Może być tylko konstrukcją polityczną. Tworzą ją właśnie nacjonaliści i to rozmaitego sortu, a oni są wszędzie "tacy sami". I w Polsce, i w Niemczech. I na Górnym Śląsku, który wcale nie musi być polem walki i konfrontacji. Nowoczesny regionalizm zakłada współistnienie różnych wartości. Jego zręby już się u nas pojawiły i przynoszą pierwsze owoce. Zwłaszcza w młodszych pokoleniach można zaobserwować kształtowanie się postaw, manifestujących poczucie wspólnoty generacyjno-etnicznej, mającej innych - tych, którzy Górnego Śląska nie znają - intrygować, a nawet fascynować, a nie straszyć i odstręczać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!