Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla świata jesteśmy już krajem frontowym. Rozmowa z profesorem Eugeniuszem Gatnarem

Jędrzej Lipski
Profesor nauk ekonomicznych Eugeniusz Gatnar
Profesor nauk ekonomicznych Eugeniusz Gatnar ARC
Wojna to spadek bezpieczeństwa w Europie i konieczność zwiększenia wydatków państwa na zbrojenia i infrastrukturę energetyczną. Z profesorem Eugeniuszem Gatnarem, nauczycielem akademickim z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, członkiem Zarządu Narodowego Banku Polskiego w latach 2010-2015 oraz członkiem Rady Polityki Pieniężnej w kadencji 2016-2022 rozmawiał Jędrzej Lipski

Wojna w Ukrainie trwa miesiąc, a już wywiera ogromny wpływ na światową i polską gospodarkę. Jak obecna sytuacja wpływa na stan naszych finansów?

Niczym nie uzasadniona zbrojna napaść Rosji na Ukrainę jest tragedią dla jej mieszkańców. Wielu z nich musi uciekać za granicę by ocalić swoje życie. Ale ta wojna zdestabilizowała także wymianę handlową i relacje gospodarcze w Europie i na świecie. Działania wojenne oraz sankcje nałożone na Rosję i Białoruś spowodowały ogromne zakłócenia w dostawach kluczowych surowców energetycznych, takich jak ropa, gaz czy węgiel. Trzeba zaznaczyć, że przerwano także dostawy produktów rolnych z Ukrainy, takich jak kukurydza, pszenica czy jęczmień.

Jeśli chodzi o polską gospodarkę, to wpływ wojny na Ukrainie nie jest jeszcze wyraźnie widoczny, ponieważ jej kondycja w ostatnich kilku miesiącach była znakomita. Wystarczy przypomnieć, że wzrost PKB w IV kwartale 2021 roku wyniósł 7,3 proc. r/r i był jednym z najwyższych w Europie. Również dane dotyczące produkcji przemysłowej (wzrost o 17,6 proc.), czy sprzedaży detalicznej w lutym były bardzo dobre. Również sytuacja na rynku pracy jest doskonała. W lutym zatrudnienie wzrosło o 2,2 proc. a wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw o 11,2 proc.

Należy jednak w nadchodzących miesiącach liczyć się z wzrostem inflacji CPI do przeszło 10 proc., i to mimo funkcjonowania tarczy antyinflacyjnej, ze względu na wzrost cen surowców energetycznych oraz żywności. Będą rosły także ceny usług, co pokazuje inflacja bazowa, której wartość przekroczyła już 6 proc. r/r. Oczekuję także obniżenia tempa wzrostu gospodarczego w 2022 roku z 7 proc. do 3 proc. w 2022 roku.

Kolejny element gospodarki naszego kraju, na który z całą pewnością wpłynie wojna w Ukrainie, jest poziom naszego długu publicznego. Co może się stać z długiem publicznym?

Dla finansów publicznych napływ uchodźców oznacza zwiększenie wydatków publicznych. Można powiedzieć obrazowo, że ludność Polski gwałtownie wzrosła o ok. 5 proc., co jest bez precedensu. Ministerstwo Finansów poinformowało, że na integrację obywateli Ukrainy, dostęp do systemu pomocy socjalnej, usług publicznych, np. opieki zdrowotnej, czy rynku pracy, rząd planuje przeznaczyć ok. 24 mld zł w bieżącym roku. Ale ostatecznie te wydatki mogą być większe.

Konsekwencją tej barbarzyńskiej wojny jest spadek ogólnego bezpieczeństwa w Europie i konieczność zwiększenia wydatków państwa na zbrojenia i infrastrukturę energetyczną. W lutym zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło o 7,7, mld złotych i wyniosło 1,14 bln zł, ale nie przekracza konstytucyjnej granicy 60 proc. PKB. W rezultacie deficyt budżetowy w 2022 roku może wzrosnąć do ok. 4 proc. PKB, co i tak jest jednym z najniższych wyników w Europie. Z drugiej strony będą rosły inwestycje publiczne i konsumpcja, co będzie ograniczało spowolnienie wzrostu.

Czy wojna za naszą wschodnią granicą ma bezpośredni wpływ naszą walutę i na wysokość stóp procentowych? Dlaczego polski złoty słabnie?

Polska jest krajem graniczącym bezpośrednio z Ukrainą, która dzielnie broni się przed agresją rosyjską. To, dla wielu inwestorów w Londynie, gdzie odbywa się 70 proc. transakcji na złotym, czy w Waszyngtonie, oznacza, że jesteśmy nieomal krajem frontowym. Wzrost obaw o dalszy przebieg wydarzeń przekłada się na kurs złotego, który przejściowo osłabł do poziomu 5 zł za euro, niewidzianego od 2008 roku. Ostatnio jednak się umocnił i wynosi ok. 4,70 zł za euro.

Na to umocnienie naszej waluty wpłynęły ostatnie podwyżki stóp procentowych NBP oraz zapowiedzi Prezesa Glapińskiego, że będą one dalej podwyższane, być może nawet do poziomu 4 proc., ze względu na wysoką inflację w naszym kraju. Moim zdaniem, ta normalizacja monetarna została rozpoczęta przez RPP zbyt późno. Już w czerwcu ub. roku, kiedy byłem jeszcze jej członkiem, wnioskowałem o rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp ze względu na wzrost inflacji spowodowany popandemicznym wzrostem popytu i ograniczeniami podażowymi. Być może teraz nie trzeba by było ich tak mocno podnosić, aż do 4, czy 5 proc.

Wojna spowodowała panikę wśród przeciętnych „ciułaczy”. Masowo wybierano pieniądze z kont bankowych i próbowano wymieniać złotówkę na obcą walutę. Czy warto trzymać pieniądze w obcej walucie? I czy to dobry pomysł by wyciągać pieniądze z banków?

Wybuch wojny na Ukrainie spowodował gwałtowny wzrost niepokoju Polaków o bezpieczeństwo ich depozytów bankowych. Widzieliśmy typowe dla takiego okresu kolejki pod bankomatami po to, by wybrać gotówkę i przechować ją w domu. Jak już wiemy, w lutym ilość gotówki w obiegu wzrosła o prawie 15,7 mld zł, ale ten wzrost był znacznie mniejszy niż na początku pandemii, w marcu i kwietniu 2020, kiedy ilość gotówki wzrosła odpowiednio o 26 i 20 mld zł.

Moim zdaniem przechowywanie większych ilości gotówki w domu jest zdecydowanie mniej bezpieczne niż w banku. Polski sektor bankowy jest stabilny, dobrze skapitalizowany i bezpieczny, a przejściowe braki gotówki w bankomatach na koniec lutego wynikały ze złego funkcjonowania firm CIT, które ją rozwożą i napełniają bankomaty. Nie ulegajmy panice i fałszywym wiadomościom rozpowszechnianym w internecie przez portale finansowane przez Rosję.

A poza tym, stopy procentowe wzrosły i w niektórych bankach można już założyć lokaty oprocentowane na 4 proc.
Nie rekomenduję także masowej wymiany złotówek na obce waluty, gdyż zmienność kursu może prowadzić do powstania dużych strat, o czym przekonali się Ci, którzy np. pod koniec lutego kupowali euro po 5 zł.

Pewna część długu publicznego jest wyprowadzana poza oficjalny budżet. Emitowane są obligacje, z których można finansować chociażby tarcze antykryzysowe. Czy to wpływa na stabilność finansów publicznych, czy też kryje w sobie ryzyko?

To pytanie dotyczy innego ujęcia długu publicznego w metodologii krajowej, zdefiniowanej w Ustawie o finansach publicznych oraz w metodologii Unijnej, zgodnej ze standardem ESA2010. A zatem mówimy o państwowym długu publicznym (PDP), który w III kwartale ub. roku wyniósł 1,161 bln zł i o długu sektora instytucji rządowych i samorządowych (EPD), który wyniósł 1,419 bln zł. Ta różnica wynika stąd, że w tym pierwszym ujęciu do długu sektora finansów publicznych nie zalicza się np. zadłużenia PFR i BGK, które ostatnio emitowały obligacje finansujące tarcze antykryzysowe. A w przyszłości BGK będzie emitował obligacje Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych.

To zjawisko nie jest niczym niezwykłym i występuje w wielu krajach, w zależności od stosowanej metodologii. Pragnę uspokoić naszych Czytelników, że zarówno w pierwszym, jak i w drugim, szerszym, ujęciu polski dług jest na bezpiecznym poziomie, ponieważ nie przekracza 60 proc. PKB, co jest granicą ustaloną w Traktacie z Maastricht. Dla porównania warto przypomnieć, że zadłużenie Francji w III kwartale 2021 roku przekroczyło 116 proc. PKB, Hiszpanii – 120 proc. PKB, Włoch – 150 proc. PKB, a nawet Niemcy są bardziej zadłużeni, na poziomie prawie 70 proc. PKB.

Konsekwencje gospodarcze wojny w Ukrainie dotkną gospodarkę światową. Czy czeka nas światowy kryzys gospodarczy i finansowy?

Moim zdaniem, dopóki wojna na Ukrainie się nie zakończy, światową gospodarkę czeka okres poważnych turbulencji i wysokiej niepewności. A inwestorzy przez jakiś czas będą charakteryzować się podwyższonym poziomem awersji do ryzyka. Trzeba będzie, po raz kolejny, przebudować łańcuchy dostaw i zmienić myślenie o źródłach energii, porzucając utopijne programy, takie jak Fit for 55.

Moim zdaniem, czeka nas ok. 2 lata podwyższonej inflacji i słabszego tempa wzrostu gospodarczego, co będzie się przekładało na wzrost kosztów utrzymania i konieczność zmiany stylu życia na bardziej oszczędny. Na przykład w sensie oszczędzania energii elektrycznej czy paliwa. Jednak, jeżeli wojna nie będzie się rozszerzać, to globalny kryzys gospodarczy ani finansowy, nam nie grozi.

O jakich scenariuszach rozwoju sytuacji w najbliższych miesiącach możemy dzisiaj mówić? Jak wyglądają prognozy ekonomistów dla gospodarki Polski i Europy?

Trudno teraz budować takie scenariusze, ponieważ nie wiemy kiedy, ani w jaki sposób zakończy się wojna na Ukrainie. Nie wiem też jak zachowają się rządzący na Kremlu. Czy nie zdecydują się na jakiś desperacki ruch, aby utrzymać władzę?
Mam nadzieję, że nie. I, że wolny świat zrobi wszystko aby pomóc Ukrainie odbudować swoją gospodarkę i infrastrukturę ze zniszczeń wojennych. To może być nawet pewnego rodzaju impulsem do pobudzenia aktywności gospodarczej w następnych latach, na podobieństwo planu Marshalla w Europie po II wojnie światowej.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera