Teraz przed nim wieloletnia rehabilitacja. A przed mamą chłopczyka równie wielkie zadanie - zrobienie wszystkiego, by syn wracał do zdrowia .
U Sergiusza doszło do pęknięcia aorty, lekarze reanimowali go
Był luty 2010 roku. Sergiusz miał siedemnaście miesięcy. Chłopczyk świetnie się rozwijał, próbował sam jeść, wypowiadał pierwsze słowa. Podczas pobytu u swojego mieszkającego w pobliżu ojca, znalazł płyn do czyszczenia rur. Połknął go. Do Sergiusza natychmiast przybiegła mama, jej synek płakał i wymiotował krwią.
Chłopczyk trafił na oddział intensywnej terapii Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przebywał dwa miesiące. Lekarze dawali mu niewiele szans, ale uratowali go! Dzisiaj Sergiusz oddycha przez rurkę tracheostomijną, jest karmiony prosto do brzuszka za pomocą specjalnej sondy. Nie może otworzyć w ogóle buzi, język ma przyrośnięty prawdopodobnie do podniebienia, ma spaloną nagłośnię. Mama musi mu odsysać nadmiar śliny. Żrący środek uszkodził mu wiele narządów, które na szczęście funkcjonują samodzielnie.
Sergiuszek nie chodzi. - Podczas pobytu w szpitalu u syna doszło do pęknięcia aorty, lekarze kolejny raz walczyli o jego życie. Wystąpiło niedokrwienie rdzenia kręgowego i nerek - wspomina Ewa Zaręba, mama chłopca.
Sergiusz od tego czasu jest rehabilitowany. - Widać postępy, bo na początku potrafił ruszyć tylko paluszkami, a teraz lekko porusza nóżkami - opowiada mama. - To dla mnie nadzieja, że będzie chodził. Gdy doszło do pęknięcia aorty, rdzeń kręgowy nie został przerwany. Lekarze tłumaczą, że w jego wieku, rdzeń ma duże szanse na regenerację.
Sergiusz jest pod opieką wielu specjalistów w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Razem z mamą jeździ też na rehabilitację do Samodzielnego Ośrodka Rehabilitacyjno-Oświatowego dla Dzieci Niepełnosprawnych. Pracuje też z logopedą. - Wyjazdy do katowickiego ośrodka zajmują nam mnóstwo czasu, bo mieszkamy w Łazach, dlatego planujemy przenieść się do ośrodka w Zawierciu - mówi Ewa Zaręba. Gdy zdarzył się wypadek, mama chłopca zrezygnowała z pracy. - Opiekuję się Sergiuszem, mam zasiłek pielęgnacyjny - mówi. - Synek ostatnio sporo choruje.
Przed chłopczykiem jeszcze długa droga nim dojdzie do zdrowia. Oprócz rehabilitacji, czeka go rekonstrukcja przełyku i buzi pokrytej bliznami. Na pewno nie skończy się na jednym zabiegu czy operacji. W lutym minie rok od tragicznego wypadku, wkrótce czeka go planowanie rekonstrukcji przełyku.
Mama mówi o Sergiuszu, że jest superbohaterem, ale nawet superbohaterowie potrzebują czasami pomocników. - Znalazł się sponsor, który chce nam kupić specjalny kombinezon, w którym Sergiusz będzie musiał spędzać 12 godzin dziennie. Z tego powodu, że nie chodzi ma już wadę postawy, a kombinezon ją koryguje - wyjaśnia mama chłopca. - Potem będziemy zbierać też pieniądze na wyjazd na turnus rehabilitacyjny, gdzie się ćwiczy w takich kombinezonach - dodaje.
Sergiusz jest pod opieką Fundacji "Słoneczko".
Jak można pomóc chłopczykowi
Jeśli ktoś chciałby pomóc Sergiuszowi i jego mamie, oboje na pewno będą bardzo wdzięczni.
Można wpłacić darowizny na konto Fundacji Słoneczko:SBL ZAKRZEWO, nr konta 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010, wpisując w tytule wpłaty: "Na leczenie i rehabilitację Sergiusza Cyran, symbol 73/C".
Poza tym Sergiuszowi można także pomóc darując 1 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego. W odpowiedniej części formularza PIT trzeba wpisać w polu "nr KRS" - KRS 0000186434. W polu "Inne informacje, w tym ułatwiające kontakt z podatnikiem" należy wpisać "dla Sergiusza Cyran, symbol 73/C - na leczenie i rehabilitację".
Jest to niezbędna informacja, żeby kwota została zaksięgowana na jego koncie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?