Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadkiem i babcią w sporcie zostaje się bardzo szybko

Radosław Patroniak
Irina Archangielska w wieku 47 lat potrafi zdobyć nagrodę MVP w ekstraklasie siatkarek
Irina Archangielska w wieku 47 lat potrafi zdobyć nagrodę MVP w ekstraklasie siatkarek Fot. Grzegorz Dembiński
"Babcia za dziadka, dziadek za rzepkę, oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Pocą się, sapią, stękają srogo, ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą" - tak to wygląda w słynnym wierszu "Rzepka", Juliana Tuwima. Natomiast w sporcie dziadek i babcia mogą wyciągnąć i to jeszcze nawet asa z rękawa.

O to dlaczego nie czują się słabsi wobec swoich sportowych wnuczków zapytaliśmy, oczywiście z przymrużeniem oka, weteranów ligowych boisk - siatkarkę PTPS Piła, Irinę Archangielską (47 lat) i piłkarza Lecha Poznań, Piotra Reissa (41 lat).
Zgodziła się, bo ma sentyment do klubu

Pięciokrotna mistrzyni Polski po półrocznej przerwie znów pojawiła się na parkietach siatkarskiej ekstraklasy. Powrót 47-letniej rozgrywającej okazał się wymarzony, bo Archangielska poprowadziła PTPS Piła do wygranej nad Budowlanymi Łódź 3:2.

W poprzednim sezonie grała ona w pierwszoligowym KS Murowana Goślina. W pilskim klubie pojawiła się w trybie awaryjnym zaledwie kilkadziesiąt dni temu. Rozgrywająca Marina Katic ze względu na kłopoty z kręgosłupem nie otrzymała zgody lekarskiej na grę i władze PTPS podjęły decyzję o rozwiązaniu kontraktu z Chorwatką. Jednocześnie pilanie potrzebowali zmienniczki dla niedoświadczonej jeszcze Emili Kajzer.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ:
Sport na GłosWielkopolski.pl

- Niespełna dwa miesiące temu dostałam telefon z Piły, czy mogą zgłosić mnie do rozgrywek, gdyż pierwsza rozgrywająca ma kłopoty ze zdrowiem. Zgodziłam się, bo mam ogromny sentyment do tego klubu, ale nie sądziłam, że będzie taka potrzeba. Po świętach propozycja była już konkretna, bowiem wyniki badań Chorwatki były złe - mówiła doświadczona rozgrywająca.

Pierwsze zajęcia z nową drużyną przeprowadziła w Nowy Rok. Cztery dni później musiała wybiec na boisko, bowiem młodsza o... 27 lat koleżanka nie radziła sobie z rozegraniem. Licznie zgromadzeni kibice w pilskiej hali przecierali oczy ze zdumienia.

Ira, nie rozczulaj się nad sobą, bo dziewczyny na ciebie liczą

Archangielska, która od ponad pół roku prawie w ogóle nie trenowała, a w ekstraklasie występowała blisko pięć lat temu, pokazała, że w siatkówkę jeszcze nie zapomniała grać. Pod batutą nowego dyrygenta PTPS w dramatycznych okolicznościach pokonał Budowlanych 3:2. - Przed meczem usiadłam na ławce i w ogóle nie zakładałam, że wybiegnę na boisko. Zaufałam przede wszystkim swojemu doświadczeniu. Oczywiście zdarzały mi się błędy, zwłaszcza w grze pierwszym tempem. W trzecim secie zaczęły łapać mnie skurcze, ale mówiłam sobie "Ira nie rozczulaj się na nad sobą, dziewczyny na ciebie liczą" - dodała siatkarka.

Po spotkaniu otrzymała nagrodę MVP. Gdy odbierała statuetkę, popłakała się. - Jestem sentymentalna i takie sytuacje zawsze mnie wzruszają - przyznała.

Pochodząca z Taszkientu zawodniczka po raz trzeci w karierze reprezentuje klub z Piły. W latach 1999-2003 z Naftą czterokrotnie zdobywała mistrzostwo kraju, a w 2000 roku zagrała z nią w Final Four Ligi Mistrzyń.

Podczas ponad 20-letniego pobytu w Polsce grała także m.in. w Pałacu Bydgoszcz (w 1993 roku zdobyła mistrzostwo kraju), Piaście Szczecin i AZS AWF Poznań. W 2010 roku na jeden sezon wróciła do Piły i pomogła drużynie w awansie do ekstraklasy. Posiada również polskie obywatelstwo i była nawet kapitanem reprezentacji Polski.

Siatkarka nie ukrywa, że zakończenie kariery w klubie, z którym łączy ją tyle wspaniałych wspomnień, byłoby też pewnym spełnieniem marzeń. - Działacze wspomnieli coś na temat przyszłego sezonu, ale na dziś jest za wcześnie by o tym mówić - stwierdziła zawodniczka, której hartu ducha i umiejętności mogą pozazdrościć nastolatki.

Po powrocie do Lecha przeżywa drugą młodość

Nieco wcześniej, bo pół roku temu do swojego ukochanego klubu, Lecha Poznań, wrócił z Warty, Piotr Reiss, który nie czuje się nawet ojcem dla swoich młodszych kolegów... - Sport wyrównuje różnice pokoleniowe. Niektórzy chłopcy mogliby być moimi dziećmi, ale nikt tego tak w szatni nie odbiera. W zasadzie to ich obecność mnie odmładza, bo jak widzę, kiedy grają w play station, to sam wracam do lat młodości - tłumaczył popularny "Rejsik".

Według niego magiczna bariera czterdziestu lat daje człowiekowi do myślenia. - Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy wyczynowe uprawianie sportu to jeszcze zajęcie dla niego. Po powrocie do Lecha dostałem jednak takiego motywacyjnego "kopa", że raczej się czuję jak nastolatek, a nie sportowy emeryt - dodał 41-letni piłkarz.

Z "dziadka" się nikt nie śmieje, tylko go szanuje

Otwarte pozostaje jednak pytanie jak po 40-tce nie odstawać fizycznie od 20-latków. - Wytrzymuję obciążenia treningowe, czego dowodem fakt, że nie opuściłem jeszcze ani jednego treningu ze względu na jakiś uraz. Być może potrzebuję tylko więcej czasu na odpoczynek i regeneracjęsił - przyznał jeden z najlepszych napastników w historii Kolejorza.

Życie nie znosi próżni i dawni idole nie mogą liczyć na taryfę ulgową wśród młodszych graczy. Zdarza się i tak, że ci ostatni potrafią być złośliwi i odesłać "dziadka" do lamusa. - Z mojej perspektywy wygląda to inaczej. W Lechu nikt niczego nie chciał mi udowadniać. Młodsi koledzy darzą mnie szacunkiem, a ja staram się im odwdzięczyć poważnym traktowaniem - zakończył Piotr Reiss.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dziadkiem i babcią w sporcie zostaje się bardzo szybko - Głos Wielkopolski