Rodzina P. rządziła miastem od pokoleń. Postronnym zdawać się mogło, że burmistrz Bolesław P. gospodaruje dobrze. Lokalny biznes kwitł, wielkie, krajowe firmy z powodzeniem inwestowały, nowych osiedli przybywało, bezrobocie utrzymywało się na znośnym poziomie, a i wychodzić wieczorem na ulice nie było strach.
W rzeczywistości Bolesław P. sam stał na czele przestępczego syndykatu, kontrolującego życie miasta. Rodzina P. dorobiła się na wymuszaniu od właścicieli owych kwitnących lokalnych firm haraczów. Na prawdziwie szerokie wody P. wypłynął dzięki umiejętnie zainwestowanym łapówkom, po których sprzedał działki pod budowę autostrady i zlokalizowanych przy niej stacji benzynowych oraz hipermarketów. Z P. lepiej było żyć w zgodzie, a w trosce o zdrowie - nie zadzierać. Dla tych, którzy weszli w paradę rodzinie P., nie było zmiłuj się. I choć wiedzieli o tym wszyscy, to gazety czy portale informacyjne wolały trzymać się z daleka od burmistrza. A jeśli już coś publikowały, to tylko opierając się na cukierkowych materiałach prasowych nadsyłanych przez rzecznika rodziny.
Znający zaś przeszłość Bolesława P. opowiadali o niej tylko zaufanym, a i to ściszonym głosem oraz po upewnieniu się, że nie są podsłuchiwani.
Nic dziwnego, albowiem były to opowieści mroczne i nie dla ludzi o słabych nerwach. P. nie wykazywali cienia litości nawet wobec członków rodziny. Rodzony stryj i imiennik Bolesława P. rozkazał brutalnie zamordować wadzącego mu komisarza policji. To właśnie wystawienie za nim listu gończego i jego ucieczka z miasta otworzyły ojcu Bolesława P. drogę do startu w wyborach lokalnych. Zarazem przejął on cały przestępczy interes brata, który powierzył mu prowadzenie go tylko na czas swojej nieobecności. Braciszek, czyli Władysław P., nie dość, że dopilnował, by eksboss więcej już do miasta nie zawitał, to jeszcze zapobiegliwie wyprawił na tamten świat jego małoletniego syna.
Likwidacja braterskiej konkurencji do władzy była bowiem u P. rodzinną tradycją. Świeżo upieczony boss na ogół rozpoczynał rządy od (wariant soft) przepędzenia na cztery wiatry bądź (wariant hard) uśmiercenia będących dlań potencjalnym zagrożeniem braci. Władysław P. ocalał tylko dlatego, że brat na własną zgubę uznał go za niegroźnego głupka. Bolesław P., który za młodu wielce sobie cenił rodzinne tradycje, sam do nich nawiązał, sadystycznie rozprawiając się z przyrodnim bratem, Zbigniewem P.
Dobiegający powoli kresu żywota Bolesław P., wiedząc dobrze o animozjach dzielących jego synów, spróbował uwikłać ich w taki układ, by z jednej strony najstarszy z nich mógł spokojnie prowadzić rodzinne interesy, z drugiej zaś, by ambicje młodszych zaspokajało samodzielne zarządzanie dzielnicami miasta. Stanowczo jednak nie docenił ich ego. Już kilka lat po śmierci Bolesława P. miasto ogarnęła podziemna, lecz bezpardonowa wojna domowa.
*Wybory Miss Mokrego Podkoszulka w Sosnowcu - ZOBACZ ZDJĘCIA PIĘKNYCH DZIEWCZYN
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląski Air Show w Katowicach - Samoloty F-16 w akcji [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*18 września otwarcie Galerii Katowickiej - ZOBACZ, JAKIE TAM BĘDĄ SKLEPY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?