Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziennikarz norweskiej gazety przestrzega przed porównywaniem Brunona K. do Breivika

Marcin Zasada
Polski Breivik - takiego porównania używały wczoraj niemal wszystkie norweskie media wspominające o aresztowaniu Brunona K. Większość serwisów informacyjnych pisała o rzekomej inspiracji zamachowcem i mordercą, który w zeszłym roku zabił 77 osób w Oslo i na wyspie Utoya.

Nie dla wszystkich te analogie są jednak w pełni uzasadnione. A dziennikarz największego norweskiego dziennika przestrzega: "Ostrożnie z tymi porównaniami do Breivika".

"Policja oświadczyła, że człowiek ten miał kierować się ideami nacjonalistycznymi: wobec Żydów i ludzi innych kultur. W pewnym sensie to spadkobierca Andersa Breivika" - pisze dziennikarka gazety Klar Tale.

Dziennik Nettavisen wskazuje na rzekome związki pomiędzy analizą kontaktów, z których korzystał Breivik, gdy konstruował swój arsenał oraz aresztowaniem Brunona K. "Ta analiza (Breivik kupował w Polsce materiały wybuchowe) sprowadziła śledczych na ślad mężczyzny podejrzanego o spisek terrorystyczny w Warszawie. Bruno K. próbował też podobno kopiować metody, jakimi posługiwał się Breivik podczas swoich ataków" - pisze Nettavisen.

Z kolei tabloid Dagbladet m.in. przytacza słowa premiera Donalda Tuska, o "fascynacji Breivikiem ze strony Brunona K.".
Peter Markovski, szef działu zagranicznego Aftenposten, największego norweskiego dziennika, przestrzega przed żonglowaniem porównaniami Brunona K z Breivikiem.

- Na razie docierają do nas szczątki informacji na temat motywów działania zamachowca z Polski. Paralela z Breivikiem może być kusząca, ale jeśli nie jest oparta na konkretnych dowodach, odczytuję ją jako bardzo ryzykowną - mówi Markovski. - W sprawie Breivika i analogii z nią związanymi należy zachowywać daleko posuniętą ostrożność.

Tę ostrożność w norweskich mediach obrazuje brak możliwości komentowania w internecie artykułów na temat zamachowca i jego inspiratorów. Uniemożliwiają to wszystkie tamtejsze serwisy piszące o Breiviku lub o powiązanych z nim wątkach. Historia Brunona K. nie jest wyjątkiem. Powód jest prosty: chodzi o to, by nie dać trybuny innym szaleńcom lub prowokatorom. Tym bardziej, że temat ten wciąż jest dla Norwegów bardzo bolesny.

- Dobrze, że został złapany, zanim stało się coś złego - to nie ulega żadnej wątpliwości. W przypadku Breivika zabrakło odpowiednio szybkiej reakcji - podkreśla Markovski. - Na szczęście, nigdy nie dowiemy się, czy Bruno K. był zdolny do czynów, jakich dokonał Breivik. Pamiętajmy jednak, że jego głównym motywem była ślepa nienawiść wobec imigrantów. Polskiemu niedoszłemu zamachowcowi jedynie przypisuje się pewne, na razie nie do końca określone zamiary. Od deklaracji do działania jest długa droga.

Według Markovskiego, norweskie media będą uważnie obserwować postępy w śledztwie w Polsce. Przez najbliższe tygodnie sprawa nie będzie schodzić z nagłówków gazet. Obawia się tylko, że nie jest to pierwszy taki przypadek, gdy wykorzystuje się nazwisko Breivika.

- Przekonamy się, czy te analogie były uzasadnione, czy, jak to często się dzieje, po prostu szafowano Breivikiem bez większej refleksji - mówi dziennikarz Aftenposten.

Europejskie i amerykańskie media o Brunonie K.

Oprócz Norwegii, sprawa Brunona K. silnym echem odbiła się również w Stanach Zjednoczonych.

W amerykańskich mediach próżno jednak szukać bliższego naświetlenia zatrzymania niedoszłego zamachowca. The New York Times podkreśla "nacjonalistyczne, antysemickie i ksenofobiczne" motywy działania Brunona K. Łączy też jego aresztowanie z niedawnymi incydentami podczas Święta Niepodległości w Warszawie. Orlando Sentinel dodaje, że to dość zaskakująca sytuacja, bowiem Polska nie była do tej pory celem takich ataków. Natomiast Chicago Tribune akcentuje słowa Donalda Tuska o "fascynacji Breivikiem ze strony Brunona K.".

Jedynie zdawkowe informacje na ten temat pojawiły się w większości europejskich mediów. Najbardziej wnikliwie przypadek ten zbadali dziennikarze francuskiego Le Figaro. Ich analiza przypomina, że "po upadku komunizmu i otwarciu granic Polska stała się krajem imigrantów, a większość z nich pochodziła z byłego ZSRR i państw azjatyckich, jak choćby Wietnam".

Zestawia tę obserwację z rzekomą dewizą Brunona K.: "Władza sprawowana jest w Polsce przez cudzoziemców, a nie przez prawdziwych Polaków". Co ciekawe, próbę wniknięcia w istotę problemu znajdziemy też m.in. na łamach dziennika "Times of Malta" (w przeciwieństwie np. do brytyjskiego BBC): "Polskie społeczeństwo jest głęboko podzielone pomiędzy liberałami i tymi, którzy twierdzą, że kraj zaprzecza swoim katolickim korzeniom". Gazeta twierdzi, że po stronie polskiej prawicy gromadzą się środowiska radykałów. Wnioski, według Maltańczków, nasuwają się same.


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!