Aleksander Lechniak, sportowiec i twórca facebookowego profilu „Sportowe Podejście” zasłynął w mediach społecznościowych z wykonywania ludzkiej flagi, figury występującej w street workout, w nietypowych miejscach.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
W swoim sportowym CV Lechniak ma już akrobacje na mostach, drabinach, skałach, poręczach i słupach. Natomiast w sierpniu zdobył Orlą Perć, gdzie wykonał ludzką flagę.
- Wydaje mi się, że to było najbardziej ekstremalne miejsce, zarówno pod względem wysokości, jak i trudności technicznej, w którym ćwiczyłem. Myślę, że udało mi się pobić dwa rekordy. Jako pierwsza osoba zrobiłem flagę na Orlej Perci, a dodatkowo, była to najwyższa flaga w Polsce - mówi Aleksander Lechniak.
Czym jest flaga? To jedna z najbardziej powszechnych figur w street workout, co nie znaczy, że należy do najprostszych ćwiczeń. Aby ją wykonać, potrzeba solidnego przygotowania wszystkich mięśni. Aleksander Lechniak osiągnął mistrzostwo w tym względzie, a o swoich sukcesach pisze na facebook’u. Czym zajmuje się na co dzień?
- Moje życie kręci się wokół sportu. Kiedyś powiedziałem sobie, że chcę utrzymywać się z tego, co kocham robić. Do tego dążę i powoli udaje mi się to osiągnąć. Jak łatwo też zgadnąć, pracuję w branży sportowej - zdradza.
Pasjonat sportu prowadzi profil motywacyjny, zachęcając ludzi do zdrowego trybu życia, ćwiczeń i pokonywania własnych słabości. - Kiedy zaczynałem przygodę ze sportem, sam potrzebowałem inspiracji, kogoś, kto będzie motywować do działania. Teraz ja chcę być taką osobą dla innych. Marzę o tym, aby zarazić swoją pasją innych. Cieszy, gdy słyszę od ludzi, że ich zmotywowałem i zaczęli swoją przygodę ze sportem - przyznaje.
Ekstremalna pasja
Niedawno obok pasji do uprawiania sportu i wspinaczki górskiej pojawiła się nowa, jaką jest wykonywanie ludzkiej flagi w niekonwencjonalnych miejscach. - Wszystko zaczęło się 3 lata temu. Już wtedy robiłem bardzo dobrze flagę. Później, pod wpływem emocji, pojawił się może niezbyt mądry pomysł, aby zrobić flagę na elce w Parku Śląskim. To była pierwsza flaga na wysokości, nie miałem wtedy żadnych zabezpieczeń, po prostu wszedłem po drabinie i zrobiłem swoje - wspomina Lechniak. Potem poszło już z górki. Zaczął sięgać wyżej, planując coraz to bardziej ekstremalne eskapady. W końcu postanowił zdobyć Orlą Perć.
- Pomysł pojawił się spontanicznie. Znajomi zaproponowali wypad w góry i wejście na Orlą Perć. Byłem przygotowany, przejrzałem szlak, a miejsce to zainspirowało mnie to do zrobienia kolejnej flagi - zdradza. Pierwsze podejście okazało się nieudane, ale sportowiec nie poddał się. Powiodło się dopiero przy trzeciej próbie. - Musiałem spełnić swoje marzenie. Nigdy się nie poddaję. Jeżeli coś zaplanuję, muszę to zrealizować. Czasami droga do celu daje więcej szczęścia niż udany finał- wyjaśnia.
Dobra kondycja to podstawa
Ludzka flaga to nie lada wyczyn i nie każdy może pokusić się o podobne przedsięwzięcie. Jak powinno wyglądać poprawne przygotowanie do wykonania figury? - Nie ma rzeczy niemożliwych do wykonania, są tylko rzeczy trudne. Tak też jest z flagą. Opanowałem tę figurę w 8 miesięcy, ale trenowałem codziennie. Myślę, że można się tego nauczyć w 6-12 miesięcy. Konieczne jest dobre przygotowanie motoryczne i wzmocnienie odpowiednich partii mięśni. Największy ciężar spoczywa na barkach i to one muszą być najlepiej wzmocnione. Należy też zadbać o mięśnie głębokie i plecy. Kiedy rozpoczynałem przygodę ze street workoutem nie istniały jeszcze filmy z poradnikami, do wszystkiego dochodziłem sam - mówi sportowiec.
Metalowa drabinka prowadząca na Kozią Przełęcz to jedno z najsłynniejszych miejsc na Orlej Perci i jest to niewątpliwie szlak dla odważnych. Wielu marzących o zdobyciu szczytu, czując respekt przez górami, boi się tam zapuszczać, nie mówiąc już o wykonywaniu tam akrobacji. Z pewnością nie należy do nich Aleksander Lechniak.
- Problem z drabinką jest taki, że ściana, na której się ona znajduję jest pod kątem w dół. Aby zrealizować mój cel, górną rękę „wydłużyłem” sobie za pomocą mojego autorskiego zabezpieczenia, a dolną rękę dałem na ścianę. To pozwoliło mi ominąć pochyloną drabinkę. Trzymałem się tylko jedną ręką, ale ufam sobie, swoim możliwościom i byłem do tego dobrze przygotowany - zdradza sportowiec. Do wyzwania przygotowywał się trzy lata. Przyznaje też, że jak dotąd, było to najtrudniejsze przedsięwzięcie w jego życiu.
Czy w planach są już podobne ekstremalne przedsięwzięcia? - Mam bardzo dużo pomysłów, czasem ograniczają mnie finanse, czas, ale w końcu spełniam swoje marzenia - mówi enigmatycznie. Zapowiada też, że w tym roku podejmie próbę pobicia flagi zrobionej na Orlej Perci. - Zdradzę tylko, że mam niewiele czasu, bo szlaki na Słowacji niedługo zostaną zamknięte. Czas goni, zobaczymy, co z tego wyjdzie - uchyla rąbka tajemnicy.
Na zakończenie śmiałek dodaje jeszcze: - Z całego serca chciałbym podziękować mojej dziewczynie Magdalenie, bez której prawdopodobnie nigdy by mi się to nie udało. Bardzo mnie wspierała i była ze mną właśnie przy tym wydarzeniu. Kocham Cię i dziękuję.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień
Piknik w Parku Śląskim pod hasłem "Łączymy pokolenia"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?