Pierwszymi klientami w gliwickim Saturnie było małżeństwo państwa Suchockich z Rudy Śląskiej.
- Przyjechaliśmy przed piątą. Planujemy kupić m.in. telewizor oraz zmywarkę i wydać około 5 tys. złotych - mówił przed zakupami Tadeusz Suchocki.
Cierpliwe oczekiwanie opłaciło się. Tuż po godz. 7, trzymając się pod rękę, dumnie i powoli wkroczyli do Saturna. Kolejni klienci byli już mniej spokojni, choć na szczęście początkowo obyło się bez przepychanek. Niektórzy nawet wracali, by zabrać ze sobą koszyk na zakupy. Pan Jerzy z Gliwic obrał jednak inną strategię. Zabrał z półek kilka zestawów głośników, kina domowego oraz tabletów. Wszystko załadował do wózka i sunął przez cały sklep do kasy. - W domu jest nas troje, to i sprzętu trzeba sporo - mówił zadowolony z zakupów gliwiczanin.
To właśnie nad koszem z tabletami rozgrywały się wczoraj w Saturnie dantejskie sceny (w promocji kosztowały 99 zł). Zabrakło ich już o... 7.08. Jednak każdy klient mógł kupić tylko jedną sztukę (podobnie jak i w przypadku innych promocyjnych towarów), więc część tabletów wracała na półki.
O 7.30 trzy osoby stojące w kolejce do kasy, dwie kobiety i mężczyzna, wyszarpywały sobie tablet, aż ten spadł na ziemię. Ostatecznie tablet kupił mężczyzna, bo miał niższy numer porządkowy (klienci otrzymywali takie numerki przed wejściem do sklepu od ochrony). Zakupowy szał w Saturnie uspokoił się po godz. 10. Klienci czekali na swoją kolej przy kasach, a niektórzy spacerując, oglądali sprzęt. Gdy tłum w miarę się uspokoił, z parkingu przed Saturnem odjechała również karetka, która stała tu od rana. Z kolei pod sklepem RTV Euro AGD pierwsi klienci zaczęli się pojawiać po godz. 6. Do 7 zebrał się spory tłum. Ochroniarze poradzili sobie ze szturmem, wpuszczając do sklepu co parę minut po 10 osób. Większość klientów wiedziała dokładnie, co chce kupić.
- Szukaliśmy żelazka, suszarki i tostera - wymieniała Anna Zub, która z mężem Łukaszem stała już o godz. 6.30 przed sklepem. - Normalnie kupowalibyśmy je nie za jednym razem, ale jak są promocje, to warto korzystać.
W pół godziny od otwarcia sklepu skończyły się tu mikrofalówki w promocyjnej cenie - 89 zł. Równie chętnie kupujący sięgali po telewizory, ale ich było więcej, więc ich nie brakło. Nie było przepychanek ani kłótni, ludzie spokojnie chodzili między regałami i tylko stanie w długiej kolejce do kasy powodowało zniecierpliwienie.
Najspokojniej było jednak w Castoramie. Przy wejściu kobiety dostawały tu różę, a mężczyźni upominki. Sklep był pełen ludzi, ale w kasach nie było kolejek. Promocyjny towar rozchodził się szybko. - Mam zamiar robić remont mieszkania i otwarcie Castoramy to dla mnie idealny moment, żeby kupić taniej to, co jest mi potrzebne - cieszył się pan Tomasz z Zabrza.
Mniej radośni byli natomiast kierowcy z Gliwic. Z powodu otwarcia sklepów w Europie Centralnej zakorkowało się rondo łączące zjazd z autostrad A1 i A4 i drogę krajową 44 w stronę Mikołowa. Ruch w stronę Europy Centralnej rozładował się około południa, ale na wjazd do Gliwic dłużej czekało się przez cały dzień.
*Slash w Katowicach! Spodek oszalał [SENSACYJNE ZDJĘCIA i WIDEO]
*Hajmat, hanysy, gorole, powstania śląskie, godka! [Śląski Słownik Pojęć Kontrowersyjnych]
*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Poznaj tajemnicę abdykacji papieża Benedykta XVI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?