Ewa Swoboda: Chcę pokazać się na Stadionie Śląskim z jak najlepszej strony - ZDJĘCIA

W lipcu była pani na pierwszym po odmrożeniu sportu obozie w Spale. Jakie wrażenia z treningów w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich?
Jestem bardzo zadowolona z tego obozu. Cały plan treningowy udało się zrealizować. Nigdy jeszcze po pierwszym dniu zgrupowania nie miałam takich zakwasów jak teraz. Robota szła naprawdę pełną parą. Oczywiście było trochę obaw związanych z korona-wirusem. Poza zajęciami mało wychodziłam z pokoju. Przeważnie siedzieliśmy wszyscy razem naszą grupą. Na stołówkę chodziliśmy w maseczkach i staraliśmy się trzymać odpowiedni dystans od innych osób, które tam przebywały.

Przed obozem w Spale swoją dyspozycję oceniała pani na 70 procent. Jak jest teraz?
Myślę, że spokojnie jest już 80 procent. Przede mną jeszcze jeden obóz od 1 sierpnia w Szczyrku, a więc blisko domu. Chciałabym być gotowa w 100 procentach na przełom sierpnia i września. Zwłaszcza na mój ostatni tegoroczny start w Memoriale Kamili Skolimowskiej.

W tym roku nie ma imprezy docelowej, bo odwołano zarówno igrzyska olimpijskie w Tokio jak i mistrzostwa Europy w Paryżu, więc nie ma się za bardzo na co spinać.
Trochę przykro, że nie ma ani igrzysk, ani ME, bo wszystko było przygotowane pod nie. Gdybym wiedziała, że wybuchnie pandemia koronawirusa i najważniejsze tegoroczne zawody zostaną odwołane to zimą startowałabym w hali. Brakuje mi rywalizacji na bieżni. Ostatni raz startowałam w zawodach w październiku, więc minęło już naprawdę dużo czasu i nie wiem czy potrafię jeszcze wychodzić z bloku startowego jak należy (śmiech).

Da się po treningach ocenić na co panią teraz tak naprawdę stać na bieżni?
W moim przypadku to dość trudne, bo na treningu nigdy nie daję z siebie tyle, ile na zawodach. Na zajęciach 100 m zaliczam w czasie 11,40 sek. lub tych okolicach, ale biegam wtedy sama i to nie jest to samo, co rywalizacja z rywalkami, bo nie ma takiej motywacji i adrenaliny, które wywołują zawody, więc z niecierpliwością czekam na pierwsze starty.

Ich plan się nie zmienił? Dalej planuje pani tylko cztery występy w tym sezonie?
Tak, bo nie ma co szaleć. Wystąpię w mistrzostwach Polski oraz Memoriałach Szewińskiej, Kusocińskiego i Skolimowskiej.

W Memoriale Kamili Skolimowskiej będzie pani miała się z kim ścigać, bo do Chorzowa przyjedzie mistrzyni świata i wicemistrzyni olimpijska na 200 m – Holenderka Dafne Schippers.
Bardzo lubię Dafne i lubię z nią biegać. Holenderka zawsze jest na mecie przede mną, z wyjątkiem ostatnich halowych mistrzostw Europy, ale to tylko jeszcze bardziej napędza mnie do pracy, by pokazać się przed śląską publicznością z jak najlepszej strony. Zwłaszcza, że tych kibiców będzie mogło zasiąść na trybunach aż 27 tysięcy. Poza tym będzie to jedna z niewielu okazji do zmierzenia się w tym roku z zagranicznymi rywalami, bo zawody na Stadionie Śląskim zaliczane są do cyklu World Athletics Continental Tour Gold. Jestem przekonana, że żaden mityng w Polsce nie przyniesie w tym roku takich emocji jak ten w Chorzowie.

Czy Stadion Śląski będzie w tej rywalizacji pani atutem? W końcu wygrała pani tu wszystkie swoje dotychczasowe starty.
Śmiało mogę powiedzieć, że to jest mój stadion, który dobrze znam, na którym już wiele razy startowałam i na którym się dobrze czuję. To będzie moja przewaga.