- Gdzie jest Młyńska? - zapytała zdyszana blondynka. Dziewczyna szukała przystanku nie na Młyńskiej, a pod Domem Prasy, pod którym od soboty zatrzymują się autobusy kilku linii. - Godzinę szukam, chyba zwariuję! - zawołała jeszcze i pobiegła na rynek.
Jeśli sobota na pl. Szewczyka nie poszarpała jeszcze komuś nerwów, to była jeszcze niedziela. Wczoraj zamknięta została dworcowa estakada i dworzec PKP od ul. 3 Maja, a dojście na perony możliwe było tylko od strony pl. Oddziałów Młodzieży Powstańczej i ul. Konopnickiej. Zmiany są związane z przebudową dworca PKP, którą realizuje Neinver. Firma wyburzy obecny dworzec i postawi nowy, połączony z galerią handlową. W tym celu pl. Szewczyka trzeba było zamknąć. Tyle że Neinver zapomniał poinformować ludzi odpowiednio wcześniej. Ci więc przychodzili na plac i w sobotę, i w niedzielę. I czekali.
Studentki Magda i Karolina z Tarnowskich Gór w najlepsze plotkowały na przystanku. Plac wokół pusty, żadnego autobusu.
- Zamknięty? Widzę, że pusty, ale… - zastanawiała się Karolina. Zagubionym pasażerom doradzali informatorzy w odblaskowych kamizelkach. Karolinie kazali pójść na plac Wolności. - Jaki plac? - pytała zdenerwowana.
Pl. Wolności jest kilkaset metrów dalej. Łatwo trafić, jeśli ktoś zna topografię Katowic. Tu zatrzymują się autobusy wjeżdżające do miasta z Siemianowic Śląskich, Wełnowca i Józefowca. Linie jadące od południowych dzielnic swój bieg kończą w rejonie placu Andrzeja. Na plac Andrzeja z placu Szewczyka też trzeba się przejść - Dworcową, Mikołowską i na ul. Andrzeja lub drugą stroną - Konopnicką, Kościuszki. To kilkanaście minut. Teoretycznie.
Gdyby plac Szewczyka został zamknięty, jak wcześniej zapowiadał inwestor - w sierpniu - bieganie między przystankami byłoby bardziej znośne. A tak, w śniegu, na śliskim chodniku i w niskiej temperaturze bieg nie jest przyjemny ani szybki. Męczyli się szczególnie starsi. 70-letni Jerzy Kubinek z Trzebini od 32 lat odwiedza grób rodziców na cmentarzu w Ligocie. W ten weekend obowiązkowo - ojciec pana Jerzego był górnikiem.
- Pierwszy raz od tylu lat autobus nie jedzie z placu - mówił. Szok przeżył też Franciszek Góralaczyk z Katowic-Ligoty, który jechał do pracy do Siemianowic Śląskich. Pierwszy, gdy autobus zatrzymał się na ul. Kopernika. Drugi, gdy 51-letni pan Franciszek dobiegł na pl. Szewczyka, a ten był pusty. Na sprint do plac Wolności nie miał ani czasu, ani sił. - Jadę tramwajem - zdecydował.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?