Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słowa, których nienawidzę

Marta Fox
Mam swoją osobistą miarę sukcesu - mówi Marta Fox
Mam swoją osobistą miarę sukcesu - mówi Marta Fox Karina Trojok
Motto: Rozmowa z wnukiem: - Pawciu, to jest wujek Antoś. - Nienawidzę tego słowa. - A jakie słowo lubisz? - Lody.

W gabinecie rehabilitacyjnym spotykam profesora fizyki, po wylewie. Nigdy nie pozwala sobie pomóc, z trudem, ale sam się podnosi. Potem powoli stawia krok za krokiem. - Szybciej, panie profesorze - dobrodusznie ponagla terapeutka. - Nienawidzę słowa "szybciej" - odpowiada profesor.

Wyobraziłam sobie, w jaki sposób słowo "szybciej" wpływa na jakość życia starego człowieka. Pomyślałam też, jak to słowo rujnuje życie zdrowych ludzi, jeśli staje się ich filozoficzną bazą. Żyjący wedle recepty "szybciej", nie filozofują, bo nie mają czasu rozmyślać, liczy się czyn, zrealizowany plan. Chcą osiągnąć sukces wymierny, czyli materialny. I wtedy dotarło do mnie, że nienawidzę słowa "sukces".

Czasem myślę, że jest ono najmodniejszym słowem współczesności. Moda na sukces, recepta, szansa na sukces, polski, kosmiczny sukces, radio Sukces, czasopismo Sukces, człowiek sukcesu… długo mogłabym wymieniać związki frazeologiczne z użyciem tego słowa. Odnoszę wrażenie, że dziś wszyscy marzą o odniesieniu sukcesu, najchętniej szybko, łatwo. Dziś sukces to manna z nieba, błysk flesza i bycie gwiazdą choćby przez sezon. Na błyskawiczny sukces czeka się jak na wróżkę z bajki, zapominając przy tym, że wróżka nagradzała przynajmniej za dobre serce.

Kiedy na spotkanie autorskie zaprosiła mnie młodzież realizująca projekt unijny, zapytałam, dlaczego ja? Miałam nadzieję, że usłyszę: bo lubimy pani książki, bo pisze pani o naszych problemach. Bo jest pani odważna w ich przedstawianiu. - Bo odniosła pani sukces - usłyszałam.
- Bo ze skromnej nauczycielki stała się pani pisarką, która odniosła sukces i utrzymuje się z pisania.
Nikogo nie zainteresowało, czy rzeczywiście byłam skromna, czy lubiłam swoją pracę i jak to zrobiłam, że w ciągu 20 lat wydałam 30 książek. Tak, zdecydowanie nienawidzę słowa "sukces". Mam ku temu swoje osobiste powody.

Seks przed meczem? Pomaga czy nie - prawdy i mity

W jednym ze swoich wierszy napisałam, że nie ma słów dobrych i każde może rozorać nam duszę. Zabarwiamy słowa emocjonalnie w zależności od wydarzeń, w których uczestniczymy. No, cóż, niektórzy lubią rosół z makaronem, inni poezję - jak pisze Wisława Szymborska. Korzystając z dobrodziejstw poczty elektronicznej, wysłałam do kilku znanych osób pytanie: "Którego słowo nienawidzisz". Do listu dołączyłam fragment rozmowy z wnukiem, aby moi rozmówcy zorientowali się, że nie chodzi mi o napisanie rozprawy na temat wulgaryzmów.

"Nienawidzę słowa "normalny" - napisał Tomasz Raczek (krytyk filmowy, publicysta, wydawca, autor programów telewizyjnych, który w 2007 roku dokonał głośnego coming outu, deklarując swoją homoseksualną orientację) - bo sugeruje, że to, co lubi większość i w związku z tym uważa za "normalne", jest lepsze od tego, co lubią mniej liczni, a więc jest "nienormalne". Kłamstwo ukryte w podświadomości każe nam uważać normalne za dobre, a nienormalne za złe. Tymczasem normy ciągle się zmieniają i dziś już nic nie jest tak naprawdę ani normalne, ani nienormalne. Słowo "normalny" przestało więc znaczyć cokolwiek i według mnie należałoby w ogóle przestać go używać".
"Najwięcej niesmaku budzi we mnie słowo "społeczeństwo" - napisał dr Marek Krzystanek, psychiatra - z jednej strony dlatego, że coś takiego nie istnieje, to hipostaza sumy jednostek, zupełnie odrębnych, a w tym słowie traktowanych jak ślepe termity. Z drugiej strony, społeczeństwo jest dla mnie znienawidzonym argumentem masy, większości, ciężarówką miażdżącą stokrotkę. W obecnych czasach zaniku indywidualności to znienawidzone przeze mnie słowo robi karierę większą niż szampon na łupież i sztuczne łzy w Hollywood".

Piłka nożna nie przyciąga naszych żon przed telewizory

"Nienawidzę słowa "wojna" - napisała do mnie prof. Genowefa Grabowska, prawnik, posłanka do Parlamentu Europejskiego - które to słowo burzy poczucie bezpieczeństwa i naturalną potrzebę porządku Przynosi zagładę, poniżenie i dominację nad innym człowiekiem oraz znieczula na zło. Nienawidzę tego słowa w każdym kontekście, w "realu", jak np. wojna w Afganistanie i w przenośni: wojna pokoleń, płci, światów. Nie cierpię też słowa "gorol", bo sprawia przykrość odrzucenia, dzieli ludzi, zmusza do ciągłego udowadniania, że ja też kocham tę ziemię (tę, czyli śląską, przyp. autorki).
Tomasz Jastrun, poeta, prozaik, syn poetki Mieczysławy Buczkówny i Mieczysława Jastruna, napisał, że "nie ma słów, których nienawidzi, ale każde słowo wypowiadane przez kogoś głupiego lub podłego, w złej intencji, może być źródłem niechęci, nawet słowo "Polska". Tomasz Jastrun napisał ponadto: " Są jednak słowa, czy tendencje językowe, które mnie drażnią, np. "narracja", termin z nauki o literaturze, używany teraz do interpretacji polityki - narracja partii, narracja tego polityka. Istnieje przecież słowo "opowieść" lub "historia", ale widocznie "narracja" brzmi dla polityków mądrzej, bardziej naukowo. Lubimy używać słów trudnych w miejsce prostych, by zdawało się, że jesteśmy bardziej poważni i mądrzy".

Tak więc język, jak widać z tych kilku wypowiedzi, poza wartością informacyjną, stanowi również nośnik emocji, które mówiący odczuwa w danym momencie swojego życia. W tej chwili na przykład bardzo nie lubię słowa "mróz". Za oknem minus piętnaście stopni, a pies chce wyjść na wieczorny spacer.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!