Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ferie nawet bez nart mogą być niebezpieczne. W Beskidach nie brakuje turystów, a goprowcy mają pełne ręce roboty

Kamil Lorańczyk
Kamil Lorańczyk
Statystyki są bezlitosne. Od początku ferii doszło w Beskidach do kilkudziesięciu wypadków.
Statystyki są bezlitosne. Od początku ferii doszło w Beskidach do kilkudziesięciu wypadków. KMP w Bielsku-Białej
Ferie zimowe to nie jest bezpieczny czas w Beskidach. Ratownicy Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego mają pełne ręce roboty. Od początku ferii podjęli 37 wypraw i akcji ratunkowych. Udzielili pomocy 51 poszkodowanym. W tym czasie interweniowali również przy 356 wypadkach narciarskich na beskidzkich stokach.

Nawet w ferie z górami nie ma żartów. Akcje ratunkowe w Beskidach

Statystyki są bezlitosne. Tylko przez pierwsze dwa tygodnie ferii ratownicy pomogli 51 poszkodowanym. Podjęli w sumie 37 wypraw i akcji ratunkowych. W tym czasie interweniowali również przy 356 wypadkach narciarskich na beskidzkich stokach.

Miniony weekend przedstawić można jako przykład wytężonej pracy, którą w ostatnim czasie wykonują ratownicy Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W sobotę 27 stycznia przeprowadzili w partiach szczytowych Babiej Góry dwie wyprawy w bardzo trudnych warunkach – padał tam intensywnie śnieg, a prędkość porywów wiatru przekraczała 100 km na godzinę. Widoczność ograniczona była do kilku metrów.

– Pierwsze zgłoszenie dotarło o godzinie 10.30 od osoby, która nie potrafiła odnaleźć szlaku w rejonie Gówniaka. Mężczyzna został odnaleziony przez ratowników i sprowadzony na Przełęcz Lipnicką – oznajmili goprowcy.

Zdjęcie ilustracyjne.
Zdjęcie ilustracyjne. GOPR Beskidy

Kolejne wezwanie napłynęło o godz. 14.15 od trzech osób, które straciły orientację w partiach szczytowych. Po długich poszukiwaniach turyści zostali odnalezieni w rejonie Diablego Stołu – na południowych stokach Babiej Góry. W tej wyprawie goprowców wsparli ratownicy z Horskiej Zachrannej Służby ze Słowacji. Turyści w ogólnym stanie dobrym zostali sprowadzeni do schroniska Slana Voda na Słowacji. Wyprawę zakończył powrót ratowników do Zawoi i na Markowe Szczawiny o godz. 1.00 w nocy.

Ratownicy, oprócz dyżuru na Markowych Szczawinach oraz w ośrodkach narciarskich na Mosornym Groniu i w Zawoi Czatoży, współorganizowali też i zabezpieczyli Memoriał Edwarda Hudziaka. Były to zawody skiturowe upamiętniające ratownika i wieloletniego gospodarza schroniska na Markowych Szczawinach, który w 2011 roku zginął podczas wejścia aklimatyzacyjnego w górach Ekwadoru.

Zdaniem Marcina Szczurka, naczelnika Grupy Beskidzkiej GOPR, w ostatni weekend nastąpiła przewidywalna zmiana pogody, która była związana ze spadkiem temperatury oraz opadami deszczu i śniegu.

– Warunki były trudne, a ludzie jakby tego kompletnie nie sprawdzali. (…) Mam wrażenie, że niektórzy nie uwzględniają pogody, nie dostosowują trasy do swoich umiejętności i kondycji – powiedział Marcin Szczurek.

Jak dodał, potwierdzają to zgłoszenia, w których ludzie informują goprowców, że nie są w stanie dalej iść, bo nierozsądnie podjęli się wejścia na Babią Górę, w głębokim śniegu, który sięga im po kolana albo wyżej.

Szef beskidzkich goprowców przewiduje, że w najbliższym czasie śnieg będzie robił się mokry poprzez dodatnie temperatury. Do tego dojdą przymrozki i szlaki będą na tyle śliskie, że bez raczków nie uda się przejść. Turyści jednak zawsze mogą sprawdzić na stronie internetowej Grupy Beskidzkiej GOPR warunki na szlakach w rejonie Babiej Góry i Pilska, które podawane są dwa razy dziennie. W weekendy znaleźć tam można także komunikaty dotyczące Leskowca, Klimczoka i Wisły.

– Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości albo pytania, to my zawsze służymy taką pomocą. (…) Można też zadzwonić do ratownika dyżurnego i zaczerpnąć informacji zadając mu konkretne pytania. Jedynie czym się nie zajmujemy to przewidywaniem pogody – zaznaczył z uśmiechem Marcin Szczurek.

Oczywiście przed wyprawą warto również zadbać o aplikację Ratunek w swoim telefonie. Pozwala ona ustalić ratownikom lokalizację osoby poszkodowanej. A to odwieczny problem dzwoniących. Rzadko bowiem zdarzają się turyści, którzy potrafią określić dokładnie swoje położenie w górach. Można ją pobrać bezpłatnie. Nie zabierze wiele miejsca z karty pamięci w telefonie, a w kryzysowych sytuacjach może być na wagę złota.

Idąc w góry nie zapominajmy również wyposażyć się w dodatkowe warstwy ubrania. Do plecaka spakujmy coś na przebranie, do jedzenia i picia. Na pewno przyda się gorąca herbata, a także czapka, rękawiczki, druga para skarpetek, powerbank, kijki trekkingowe oraz wspomniane raczki.

Interwencje na beskidzkich stokach

Niestety, znaczna część interwencji w Beskidach związana jest z wypadkami narciarzy, którzy są grupą najbardziej narażoną na kontuzje. Liczba 356 wypadków na stokach, do których doszło w przeciągu ostatnich dwóch tygodni, może wzbudzać przerażenie. Jednak jak poinformował naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR, na przestrzeni poprzednich sezonów zimowych dochodziło od 1500 do nawet 2500 wypadków. Z kolei od początku tego sezonu zimowego, który rozpoczął się dość wcześnie, bo pierwsze stacje narciarskie w Beskidach ruszyły już końcem listopada ubiegłego roku, doszło do ponad 600 wypadków.

– Statystyki zdarzeń w górach rok do roku są dość zbliżone – komentuje szef beskidzkich goprowców, dodając, że nad bezpieczeństwem turystów w obecnym sezonie czuwa 350 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR, w tym 22 ratowników zawodowych.

Goprowcy zabezpieczają 18 beskidzkich stoków narciarskich. Współpracują m.in. ze stacjami w Brennej, Istebnej, Szczyrku, Ustroniu oraz Wiśle. Takimi jak: Kompleks Narciarski Biały Krzyż, Szczyrk Mountain Resort, Beskid Sport Arena, Skrzyczne – Ośrodek Narciarski COS, Cieńków, Nowa Osada, Soszów, Czantoria, Świniorka i Złoty Groń.

Na stokach spotkać można także policyjne patrole. Policjanci będę pojawiali się do końca ferii zimowych w większości beskidzkich stacji narciarskich. Ich obecność ma przede wszystkim działać prewencyjnie na zachowanie narciarzy, których ponosi czasem ułańska fantazja i brawurowa jazda.

– Chodzi przede wszystkim o to, by zimowe szaleństwo było bezpieczne – zwracają uwagę policjanci z Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Akcja „Kręci mnie bezpieczeństwo na stoku”.
Akcja „Kręci mnie bezpieczeństwo na stoku”. KPP w Żywcu

Mundurowi stawiają też na profilaktykę, stąd ogólnopolska akcja „Kręci mnie bezpieczeństwo na stoku”, w ramach której m.in. żywieccy policjanci, wspólnie z policyjnymi instruktorami narciarstwa i ratownikami Grupy Beskidzkiej GOPR, gościli na stoku narciarskim „Ski Park” w Rajczy. W trakcie tej akcji, oprócz rozmów o bezpieczeństwie i przypomnieniu o dekalogu Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, rozegrano zawody narciarskie, a także liczne konkursy i zabawy z nagrodami.

Branża turystyczna zaciera ręce na śląskie ferie

Mimo że na stokach jest wypadkowo to właściciele bazy noclegowo-gastronomiczno-rekreacyjnej w Beskidach liczą, że turyści będą się pojawiać. Pod tym względem między innymi dla Wisły dobrym wyznacznikiem są ferie mazowieckie.

– Okres ferii warszawskich i jednocześnie dolnośląskich, opolskich to były dobre dwa tygodnie dla Wisły – przyznał w rozmowie z DZ Tadeusz Papierzyński, odpowiedzialny za sprawy promocji i turystyki w wiślańskim Urzędzie Miejskim.

Jak podkreślił, zimą ruch turystyczny uzależniony jest zwłaszcza od pogody. Ona sprzyjała na początku grudnia, w trakcie świat Bożego Narodzenia i w sylwestra. Później, w okolicach święta Trzech Króli warunki na stokach narciarskich uległy pogorszeniu, głównie za sprawą ocieplenia i deszczu. Natomiast wraz z feriami przyszła pogoda, która jest znacznie bardziej korzystna zarówno dla narciarzy, jak i wiślańskich stacji narciarskich.

Tradycyjnie gości w Wiśle jest sporo, ale znajdą się wolne miejsca. Nie powinno się jednak zwlekać z rezerwacją noclegu. Zwłaszcza w trakcie ferii dla woj. śląskiego.

– Zazwyczaj ferie śląskie przebijały mazowieckie. U nas więcej gości w przeszłości pojawiało się w tym czasie. Zaskoczeniem dla nas byłoby to, gdyby się okazało, że mazowieckie jednak były lepsze frekwencyjnie od śląskich. (…) Zawsze możemy liczyć na naszych stałych gości, którzy od lat przyjeżdżają do nas z aglomeracji górnośląskiej – powiedział Tadeusz Papierzyński i wskazał, że wiele osób przyjeżdża do Wisły m.in. z Chorzowa, Katowic, Mikołowa, Rybnika, Wodzisławia Śląskiego oraz Zabrza.

– Bardzo dobre obłożenie mają hotele 4- i 5-gwiazdkowe, z tzw. klasy premium. To też potwierdziło się w ostatnich dwóch tygodniach. Ciut słabiej jest jednak w obiektach klasy średniej. Tych tańszych, gdzie klienci bardziej kalkulują i liczą się z wydatkami. I tam miejsc wolnych na ten moment jest najwięcej – dodał.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera