Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frytka Off czy raczej Kebab Off? Słynna Aleja Frytkowa w Częstochowie upada wypierana przez kebaby

B. Romanek, P. Ciastek
Z Alei Frytkowej znika coraz więcej punktów handlowych. wkrótce może być aleją kebabową
Z Alei Frytkowej znika coraz więcej punktów handlowych. wkrótce może być aleją kebabową Piotr Ciastek/Dziennik Zachodni
Sprzedawcy frytek z ulicy Piłsudskiego narzekają na coraz mniejszy ruch. Klienci wolą kupować kebaby. Czy słynna Aleja Frytkowa zniknie z mapy Częstochowy i zostanie przemianowana na Aleję Kebaba?

W ciągu kilkunastu ostatnich lat ulica Piłsudskiego w Częstochowie urosła do miana miejsca kultowego. Najlepsze i najtańsze frytki w regionie sprawiły, że zamiast nazwy ulicy zaczęto używać miana Alei Frytkowej.

Miejsce stało się popularne nie tylko wśród częstochowian, ale również pielgrzymów i turystów przyjeżdżających do miasta. Urząd Miasta zaczął dostrzegać ten fenomen, organizując od 2011 roku Festiwal Frytka Off, poświęcony muzyce i sztuce alternatywnej.

Niestety, wszystko wskazuje na to, że Aleja Frytkowa przeżywa zmierzch i już niedługo może zniknąć z mapy miasta. Klientów ubywa, a ci, którzy przychodzą, wolą zjeść kebab lub hamburgera.

- W lipcu zamknęła się jedna budka z frytkami, a druga dwa tygodnie temu. Kilka lat temu stały do nas kolejki, a teraz ulica pusta. W weekend Częstochowa wymiera. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie zwijać interes - mówi pracownica jednego z punktów przy ul. Piłsudskiego, która jako jeden z powodów kryzysu w Alei Frytkowej wskazuje niedawny remont ulicy Katedralnej. - Przez to znacznie zmniejszył się ruch - mówi kobieta.

Młodzi ludzie, którzy najtłumniej odwiedzali budki z frytkami, nie ukrywają, że jednym z problemów są - ich zdaniem - zbyt wysokie ceny.

Frytki to jeden z kulinarnych symboli Belgii. Te serwowane w Numur – stolicy francuskojęzycznej Walonii – są symbolem w dwójnasób. Ziemniaczany przysmak przybrał tam barwy belgijskiej flagi.

- Przychodzimy tu czasem w drodze z uczelni na przystanek autobusowy. Pamiętam jeszcze, gdy chodziłem do liceum, to zaglądaliśmy tu na frytki, które kosztowały 60 groszy. Teraz za porcję trzeba zapłacić 1,5 zł, ale nie sądzę, żeby to ceny odstraszały ludzi - mówi Marek Urbaniec, student Politechniki Częstochowskiej. - Może zmieniły się ich przyzwyczajenia. Wielu znajomych jada w Galerii Jurajskiej czy w lokalach z obiadami domowymi. Poza tym i uczniów, i studentów nie ma już tylu co kiedyś.

Czy w związku z tym częstochowski festiwal zmieni swoją nazwę z Frytka Off na Burger Off lub Kebab Off?
- Przyznam, że się nad tym nie zastanawiałem - odpowiada nam Aleksander Wierny, naczelnik Wydziału Kultury, Promocji i Sportu Urzędu Miasta w Częstochowie.

- My skupiamy się przede wszystkim na rozwijaniu artystycznego aspektu festiwalu i nie zastanawialiśmy się nad działaniami, które mogłyby ożywić Aleję Frytkową - dodaje Aleksander Wierny. - Myślę jednak, że może się to zmienić na lepsze, kiedy zrewitalizowany zostanie Stary Rynek. Wówczas będzie się tędy odbywał większy ruch.

Tyle że rewitalizacja Starego Rynku na razie to melodia przyszłości. Miasto na razie nawet nie dogadało się z firmą, która wygrała konkurs na wykonanie projektu tej inwestycji.

Ratunkiem dla Alei Frytkowej mogłaby być modernizacja całej ulicy Piłsudskiego, na którą od wielu lat narzekają kierowcy i piesi, bo jej stan - mówiąc delikatnie - nie jest najlepszy. Niestety, w najbliższych miesiącach nie zanosi się na zmiany. Miejski Zarząd Dróg i Transportu nie przymierza się bowiem na razie do żadnych remontów w tym miejscu.

- W tej chwili przymierzamy się do budowy centrum przesiadkowego w okolicach dworca, ale nie znamy jeszcze ani jego kształtu, ani nawet usytuowania. Dopóki się to nie wyjaśni, ulica Piłsudskiego nie będzie remontowana - mówi Maciej Hasik, rzecznik prasowy MZDiT.

W przeszłości kilka razy przymierzano się do ujednolicenia budek na Piłsudskiego, ale te plany również spaliły na panewce. Aleję Frytkową czeka więc ciężka walka o przetrwanie.

Frytki to jeden z kulinarnych symboli Belgii. Te serwowane w Numur – stolicy francuskojęzycznej Walonii – są symbolem w dwójnasób. Ziemniaczany przysmak przybrał tam barwy belgijskiej flagi.


*Oto zakręt mistrzów w Katowicach. Każdego dnia ktoś ląduje na barierkach
*Marsz przeciw imigrantom w Katowicach ZDJĘCIA + WIDEO
*Adamek - Saleta ZDJĘCIA + WIDEO CAŁA WALKA
*Merkury Market w Rybniku otwarty! ZOBACZ KONIECZNIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!