MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gang Marcela jest stąd

Adam Wójcik
J. NIEMIEC
Z Marcelim Trojanem z zespołu Gang Marcela rozmawia Adam Wójcik

Na początku lipca ukazała się wasza płyta zawierająca znane i lubiane na Śląsku piosenki. Co skłoniło was aby przypomnieć je publiczności? Czym różnią się one od tych wydanych wcześniej?

Jest to pewna kompilacja, która powstała na bazie wcześniej wydanych utworów. Zostały dokonane retusze brzmieniowe i aranżacyjne w niektórych z nich. W stosunku do poprzedniej płyty, która nosiła tytuł "Śląski bukiet", znalazły się tam dwa czy trzy nowe utwory.

Jaki tytuł nosi ten krążek?

Nazwaliśmy go tytułem jednej z piosenek - "Ja jestem stąd". Uznaliśmy, że jest to taka piosenka przewodnia całej kompilacji i jak najbardziej nadaje się na tytuł.

Jakie piosenki zawiera płyta. Ile ich jest?

Płyta zawiera 17 piosenek. Na krążek składają się dwa tematy. Są tradycyjne piosenki śląskie, takie jak m.in. "Karliczek", "Starzyk" czy "Poszła Karolinka", opracowane przez nas i w naszej aranżacji, oraz drugi rodzaj piosenek - nasze własne kompozycje poruszające się w tematyce śląskiej. Proporcje są zbliżone do pół na pół, chociaż naszych jest może trochę mniej, ale mam nadzieję, że kiedyś i one staną się tradycyjnymi.

Czy płyta zawiera jakieś nowe kawałki?

Tak, te trzy utwory nowe nie były wcześniej wydane. Na poprzedniej płycie nie zamieściliśmy ich. Dokonaliśmy nagrań tych piosenek teraz. To nie są utwory z przeszłości, tylko całkiem nowe.

Czy traktujecie wydanie tej płyty jako swego rodzaju formę przypomnienia o sobie? Czy jest to może rozgrzewka przed wydaniem kolejnego autorskiego materiału?

Pomysł tej płyty powstał wiele lat temu, a płyta jest raczej nie dla przypomnienia siebie, ale tego, że my też jesteśmy ze Śląska i w tym temacie mamy coś do powiedzenia. Śląska w szerokim znaczeniu. Każdy z członków Gangu Marcela to swoisty Ślązak. Poczynając od Śląska Cieszyńskiego przez "czarny", a na Opolskim kończąc. Temat, którego wcześniej nie realizowaliśmy w formie fonograficznej w końcu musiał ujrzeć światło dzienne. Pierwowzorem była płyta "Śląski bukiet", wydana w niewielkim nakładzie. Mieliśmy wiele sygnałów, że szkoda by było, żeby to zostało zapomniane, że trzeba ten pomysł odświeżyć, utwory troszeczkę odkurzyć i przedstawić szerszemu gronu, bo poprzednia edycja przeszła niezauważona, nie miała takiego rozmachu, jaki w tej chwili projekt ma szansę mieć.
Jak planujecie spędzić wakacje?

Tradycyjne dla nas wakacje to czas pracy. Jesteśmy w szczycie sezonu. Nie możemy sobie w tych gorących miesiącach pozwolić na jakieś długie wyjazdy, ale mamy na początku sierpnia zaplanowany dziesięciodniowy urlop. Odpuszczamy sobie jeden weekend i każdy z nas gdzieś odpocznie. Sierpień mamy luźniejszy, ale lipiec jest bardzo pracowity. Kilka lat nie byliśmy w Mrągowie. W tym roku będziemy - w ostatni piątek lipca. Jest tam koncert muzyki country i mamy znowu przyjemność odnowić tam naszą obecność. Jeśli chodzi o taki prawdziwy urlop, to zostawiamy go sobie na miesiące zimowe.

Jakie formy wakacyjnego wypoczynku preferujecie?

Ja z żoną, jeśli jest taka możliwość, wybieramy wyjazdy nad morze czy w ciepłe miejsca. Nawet w tych miesiącach wiosennych, kiedy inni jeszcze jeżdżą na narty, my wolimy wyjechać w ciepłe kraje. Natomiast w zimie na narty też wyjeżdżamy i radzimy sobie całkiem nieźle. Oddajemy się białemu szaleństwu.

Czy masz jakieś hobby?

Oprócz twórczości typowo muzycznej zajmuję się pisaniem - tworzeniem albumów okolicznościowych, które kompilujemy z naszą produkcją muzyczną. Już kilka takich albumów mam na swoim koncie. Mówię, że to hobby, bo to nie jest konieczność zawodowa, natomiast to lubię. Tematyka głównie religijna... Tematy filozoficzne, światopoglądowe. Fotografia też jest moim hobby, którym pasjonuję od wielu już lat. Wszystko to jakoś się łączy w tym. co próbuję robić. Jeśli chodzi o żonę, to w pewnym stopniu podziela te moje zainteresowania, a oprócz tego ma swoje typowo żeńskie. Głównie związane z domem w szerokim tego słowa znaczeniu, z życiem towarzyskim... Może nie na wszystko ma czas, ale po ostatnich zmianach w życiu rodzinnym - nasz młodszy syn po maturze wybiera się na studia - będzie czasu więcej i będzie mogła swoje hobby rozwijać.

Jaka jest recepta na tworzenie dobrej muzyki, którą publiczność "kupuje" nie tylko na koncertach, ale też w formie płyt?

Z biegiem czasu nabiera się doświadczenia i moje mi podpowiada, że najważniejsza jest, pomijając wszelkie stylistyki, autentyczność. Tam, gdzie jest rzemiosło czy pisanie na zapotrzebowanie, wychodzą średnie czy nawet mierne produkcje. Ktoś może wykazać się lepszym czy gorszym warsztatem, ale to jest cały czas rzemiosło, czyli umiejętność tworzenia na określonym poziomie. Natomiast arcydziełka wychodzą wtedy, kiedy są autentyczne czyli wychodzą z wewnętrznej potrzeby i to się odczuwa, zarówno w układzie harmonicznym niezależnym od wykonawcy - gdzie na przestrzeni dziejów muzyka tzw. poważna niezależne od wykonawcy rusza - ale też w kwestii wykonawczej. Średnie utwory, proste czasem banalne przekonują dzięki autentyzmowi wykonawcy. Poprzez to, że przekonują, zostają zapamiętane i znajdują swoje miejsce. To jest chyba recepta, która dotyczy i każdego stylu, każdego rodzaju muzyki i każdego rodzaju twórczości. Nie polega to na dobraniu określonych, zaprogramowanych słów czy dźwięków tylko na takim układzie, który idzie z wnętrza, z potrzeby. Prawdziwe się zawsze obroni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!