MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Genua. Włoskie lato

Magdalena Leończuk
ARC
Nowy film Michaela Winterbottoma z Colinem Firthem w roli ojca dwóch dziewczynek

nasza ocena: ****
Wlk. Brytania, 2008, dramat, reż. Michael Winterbottom, wyst. Colin Firth, Willa Holland, Perla Haney-Jardine

Michael Winterbottom jest jednym z ciekawszych współczesnych reżyserów. Nie kręci zbyt dużo i zbyt często, ale warto czekać na jego projekty. Zaczynał karierę pod koniec lat 80-tych jako dokumentalista, by z czasem przerzucić się na fabułę. Ale nawet wtedy nie przestał robić filmów w quasi-dokumentalnym stylu. Anglik tworzy na ekranie światy tak autentyczne, że mamy wręcz pewność, że bohaterowie, których poznajemy, istnieją naprawdę, a historie, które śledzimy, wydarzyły się kiedyś w rzeczywistości. Nie przestajemy wierzyć w ten realizm nawet wtedy, gdy w "Genui" pojawia się duch matki Kelly i Mary.

Kobieta zginęła w wypadku samochodowym. Nastoletnia Kelly i młodsza od niej Mary wyszły z niego bez większych obrażeń fizycznych. Joe, ojciec dziewczyn, ma nadzieję, że przeprowadzka z USA do Włoch dobrze im zrobi. Każde przeżywa rodzinną tragedię na swój sposób. W Genui Joe rozpoczyna pracę na uniwersytecie. Próbuje iść na przód. Chce zrozumieć córki i pomóc im oswoić się z ich bólem. Tymczasem Kelly odcina się od ojca i siostry, którą wini za śmierć matki. Przeżywa kolejne przygody w towarzystwie adorujących ją Włochów. Z kolei dręczona poczuciem winy Mary nawiązuje kontakt z duchem matki.
"Genua" to przejmująca opowieść o miłości i przebaczeniu. Winterbottom bez żadnego upraszczania, taniej ckliwości i melodramatyzmu pokazuje, jak tragedia wkracza w codzienność, jak zmienia ludzi, ich psychikę, ich sposób bycia, widzenia świata. Ilustruje też jak naderwane więzi rodzinne zostają odbudowane. Tworzy przy tym klimat bólu, cierpienia i samotności. Bohaterowie tłumią rozpacz, unikają rozmowy o przykrych wspomnieniach, co oddala ich od siebie. - Nie wiadomo co powiedzieć - mówi Joe. Wewnętrzny stan postaci dobitnie oddaje otoczenie. Słoneczne plaże nie gwarantują ucieczkę od ponurych myśli, ale podkreślają jedynie poczucie wyobcowania, fałszywy spokój. Kręte, wąskie uliczki, mroczne zakamarki Genui to idealna sceneria dla koszmarów bohaterów.

Niestety problemy emocjonalne i tak ujawniają się - w gestach, spojrzeniach, codziennych czynnościach i zwykłych sytuacjach jak jazda na motorze, gra na pianinie czy przygotowywanie posiłku. Wszystko to rejestruje lekka kamera z ręki. Niedopowiedzenia ukryte są nie między słowami, a między obrazami. Nie wyczuwa się obecności Winterbottoma i jego niewielkiej ekipy filmowej. Reżyser zrezygnował z ogromnego zaplecza technicznego i ze sztucznego oświetlenia. Stworzył na planie intymny klimat, który udziela się widzowi. Wzmacnia to też poczucie realizmu, którego nie przekreśla pojawienie się zjawy. - Bliscy zawsze pojawiają się w naszych wspomnieniach - mówi jedna z bohaterek. Rozmawiając o nich oswajamy się z ich stratą - zdaje się mówić Winterbottom. Tyle że wspominanie ich tak bardzo boli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo