Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góralu, czy ci nie żal... Recenzja filmu „Biała odwaga”

Adam Pazera
Polska premiera filmu odbyła się 8 marca
Polska premiera filmu odbyła się 8 marca Monolith Films
O tym filmie było głośno jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. Oto Marcin Koszałka, znakomity autor zdjęć do wielu filmów, ale i reżyser m.in. „Czerwonego pająka” i kontrowersyjnego „Takiego pięknego syna urodziłam”, podjął się tematu dotychczas przemilczanego. „Biała odwaga” mówi o bolesnej historii na Podhalu, tzw. Goralenvolk, inicjatywie o charakterze ideologicznym i administracyjnym z czasów II wojny światowej.

Miała ona na celu narzucenie miejscowej ludności rzekomej „narodowości góralskiej” w miejsce polskiej, a docelowo jej germanizację. Nie można więc przemilczeć historii, skoro są to fakty, lecz przyznać jednocześnie trzeba, iż akcja ta zakończyła się fiaskiem; niebieską kenkartę z literą „G” podpisała znikoma ilość górali. Ale nie można też o tym mówić bez kontekstu: niewielu zgodziło się dobrowolnie, większość pod groźbami i pod przymusem.

Nie udało się też Niemcom, tak jak zamierzali, zorganizować jednostki wojskowej złożonej z górali (Goralische Waffen SS Legion), a warto dodać, że sam „goralenführer” - Wacław Krzeptowski (7 listopada 1939 roku oddał na Wawelu wiernopoddańczy hołd gubernatorowi Hansowi Frankowi, wręczając mu góralską ciupagę) w styczniu 1945 z wyroku Polskiego Państwa Podziemnego został powieszony przez partyzantów z oddziału Armii Krajowej, a na ubraniu przyczepiono mu kartkę z napisem: „Tak skończy każdy, kto zdradzi Polskę”. Tyle historia, zaś przeciw powstaniu „Białej odwagi” protestował między innymi Związek Podhalan, natomiast film otrzymał dofinansowanie ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ówczesnego ministra Piotra Glińskiego.

Na „Białą odwagę” patrzymy przez pryzmat relacji dwóch braci i typowego trójkąta miłosnego. Majestatyczne góry pokryte śniegiem (taki widok często będzie zapierał dech w piersiach - wspaniałe ujęcia!), górale mkną na koniach leśnym traktem, na prowizorycznej scenie na łące trójka tancerzy w pięknych góralskich strojach - dziewczyna i dwóch mężczyzn - wykonują taniec do skocznej muzyki. Ten starszy, bardziej rosły, śpiewa donośnym głosem i piękną gwarą: „Hej, nie roz, żem se nie roz, hej przez potocek przelozł…”.

Cała trójka zbiera oklaski od zgromadzonych sąsiadów. To piękno góralskiego folkloru prezentują dwaj bracia z rodu Zawratów - Maciek i Andrzej oraz Bronka od Wetulów. W stodole dochodzi do miłosnej schadzki młodszego z braci - Jędrka i dziewczyny. Tymczasem w chałupie obie rodziny próbują porozumieć się w sprawie przyszłości Bronki i pierwsi zagajają Zawraty: „Zdałoby się połączyć nasze grunta, do tego ślub jest potrzebny. Jędrek i Bronka mają się ku sobie”. Ale rodzic Bronki protestuje: „Nie Jędrek, a Maciek! Jędrek po górach chodzi, nie chcę, aby Bronka za młodu była wdową! A Maciek - porządny!”.

Maciek świadom jest konfliktu z młodszym bratem („Jędrek mi nie wybaczy”), ale ustępuje w imię tradycji i... scalenia gruntów obu rodzin pod przymusem ojca: „Musisz się zgodzić dla rodziny!”. Również bunt Bronki kończy się spoliczkowaniem ją przez ojca, na co dziewczyna wykrzykuje: „Chciwy z was człowiek! Wszystkich nas sprzedajcie!”. Ale matka również przekonuje córkę: „Będzie dobrze, zobaczysz. Dla całej rodziny to robisz”. Jędrek proponuje ukochanej ucieczkę, ale ona nie zgadza się; tu jest jej miejsce, co miałaby robić gdzieś indziej?

Aby zagłuszyć żal, smutek i dać upust swoim emocjom, po weselu Jędrek ucieka w góry, wspina się w trudnych warunkach, a później udaje się do Krakowa i wśród bohemy artystycznej wpada w ramiona scenografki - Heleny. Poznaje także młodego Niemca, Wolframa von Kamitza, naukowca i miłośnika górskich wspinaczek.

A wszystko dzieje się w przededniu rozpoczęcia II wojny światowej, a już 2 września 1939 roku Niemcy wkraczają na Podhale. Von Kamitz bada euroazjatyckie ludy górskie i przekonuje też Jędrka: „Jesteście jednym z ostatnich ogniw germańskiego pochodzenia”. W postaci niemieckiego badacza i jego testach odnajdujemy powody, dla których część górali mogła uwierzyć, że korzenie ich sięgają dawnego osadnictwa niemieckiego. Niemiec analizuje budowę ciała oraz oczy, włosy, kolor skóry, zaś SS-mani wykorzystują jego zapał, opierając się także na podobieństwie góralskich i gotyckich spinek, aby zjednać sobie przynajmniej część górali. Padają nawet takie hasła, że Polska była tylko kolonią, bo jej królami w przeszłości byli Szwed, Niemiec czy Francuz, a „polscy górale to osobne plemię germańskiego ludu”, więc „uwolnimy górali z polskiego bagna”. Ale przecież naiwnością było, iż górale uwierzą w antropologiczną wspólnotę z Niemcami, a ci będą dla nich „braćmi”. Nie wszystkich przecież da się wymordować, więc warto znaleźć pewne enklawy etniczne (i niestety donosicieli), aby łatwiej nimi rządzić. Ale - jak wspomniano na wstępie, co też zarzuca SS-man Berg von Kamitzowi: „Mieli podpisywać i nie podpisują, to jest garstka, twoja operacja to fiasko”.

Scenarzysta Łukasz M. Maciejewski oraz reżyser jako współscenarzysta odrobili kawał pracy, aby pokazać widzom złożoność historycznej sytuacji i wybory, przed jakimi stali górale. Większość podpisywała kenkarty, chcąc ratować życie swoje i uchronić swoje rodziny. Wszak nie na darmo pada w filmie zdanie wypowiedziane przez jednego z górali: „Kiedy wojna, nie sztuka umrzeć, sztuka - przeżyć!”.

Reżyser więc nie oskarża i nie ocenia, stara się wyważyć racje obu stron, w złym świetle przedstawiając właściwie tylko jedną rodzinę. Natomiast główny bohater - Jędrek - zda się być postacią nie tyle negatywną, ile tragiczną. Wydawać się może, że jego przejście na „drugą stronę” motywowane jest rodzajem protestu, buntu za niepowodzenie miłosne, chęcią zapomnienia, a może zaimponowania dziewczynie, która wszak nie ze swej woli została zmuszona do ożenku z Maćkiem, a w imię góralskiej tradycji. A sposób jego postępowania każdy może ocenić na swój sposób. Jędrek jest rozdarty wewnętrznie, zrazu wydaje mu się, stając po stronie najeźdźców, że czyni to dla dobra górali. Inaczej niż jego brat, Maciek, który od samego początku odrzuca alians z Niemcami, prowokuje ich przy Jędrku w gospodzie, w końcu zostaje kurierem przerzucającym za granicę polskie podziemie. Historia nie lepiej obchodzi się z góralami po wyzwoleniu; po Niemcach przyszli Rosjanie i oto sowiecki oficer przekonuje miejscowych: „Nacierpieliście, to teraz musicie być z nami”. I nacjonalizując majątki oraz pensjonaty kuszono miejscowych (tak jak Maćka) objęciem kierowniczych posad.

Reżyser znalazł znakomitych wykonawców głównych ról w osobach Sandry Drzymalskiej (Bronka), Filipa Pławiaka (Jędrek) i Juliana Świeżewskiego (Maciek). Zwłaszcza ten drugi (tańce, śpiew, gwara) sprawia wrażenie prawdziwego naturszczyka-górala. Pławiak z kolei wiele miesięcy uczył się wspinaczki, aby ujęcia wyszły wiarygodnie. Ujęcia gór są zresztą drugim „bohaterem” filmu obok żywych postaci. Koszałka, miłośnik gór, wspaniale oddał ich piękno, majestat i grozę. Dodać należy także świetną scenografię, kostiumy i choreografię, wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.

A dlaczego przytaczam na wstępie początek piosenki Michała Bałuckiego? Chcę nawiązać na zakończenie do wspomnianej wcześniej tragicznej postaci Wacława Krzeptowskiego. Jak mówi historia, 20 stycznia 1945 roku, tuż przed śmiercią przez powieszenie („od kuli giną ludzie honoru”), skazany napisał testament: „Cały swój majątek przekazuję na rzecz oddziału partyzanckiego „Kurniawa”, jako jedyne zadośćuczynienie dla Narodu Polskiego”. A więc żałował? Ale czy zaprzańcowi można wybaczyć?

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera