Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hałdy znowu pokazały charakter. Podsumowanie Runmageddonu Silesia 2017 WIDEO

Bartosz Pudelko
Bartosz Pudelko
Miało być piekło i było piekło. Za nami kolejna edycja Runmageddonu Silesia. Impreza po ponad rocznej przerwie powróciła na gliwickie hałdy. I bardzo dobrze. Trudno o bardziej wymagający i jednocześnie tak charakterystyczny dla regionu teren.

Jedną z największych, moim zdaniem, zalet Runmageddonu jest lokalny klimat każdej imprezy. Jeśli biegniemy nad morzem, to plaża i statki, jeśli pod Warszawą, to twierdza Modlin. To jest chyba ten smaczek, który przyciąga na kolejne edycje ludzi z całej Polski. Chcą się sprawdzić, to jasne, ale chcą też żeby każdy Runmageddon nieco się różnił. To jeszcze bardziej wzmaga chęć powrotu.

No a skoro ma być lokalnie, to co lepszego w Śląskiem niż hałdy? To nie tylko charakterystyczny i niespotykany nigdzie indziej element krajobrazu, ale również ogromne pole do popisu przy budowaniu trasy. Ostatnia edycja Runmageddonu Silesia na Pustyni Błędowskiej również była wyjątkowa, ale jednak hałdy co hałdy, to hałdy.

JAK POWSTAWAŁA TRASA NA RUNMAGEDDON SILESIA? WIDEO

Z powrotu Runmageddonu na pokopalniane tereny między Zabrzem a Gliwicami cieszyli się więc chyba wszyscy. Zarówno uczestnicy, jak i organizatorzy. Nie mieliśmy jednak do czynienia ze zwykłą powtórką z rozrywki. Po raz pierwszy tak dobrze klimat biegu mogli poczuć również kibice. Całe miasteczko stanęło bowiem u samego podnóża hałd. Wcześniej mieściło się znacznie dalej.

Ta zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Kibice mogli dokładnie przyjrzeć się nie tylko startowi i mecie, ale znacznie większemu fragmentowi trasy. Podejść na tyle blisko by niemal poczuć emocje towarzyszące biegnącym. Do tego tor dla dzieciaków również wytyczono na fragmencie hałdy, więc i mali runmageddończycy mogli bawić się równie dobrze, co ci duzi.

Duzi zaś po raz kolejny dostali prawdziwy wycisk. Nie na darmo śląska edycja jest jedną z najtrudniejszych. Najbardziej we znaki dał się po raz kolejny sam teren - sypki i pylący, gdy świeci słońce, albo śliski i mokry, gdy spadnie deszcz. W sobotę, dzięki pogodzie, można było zobaczyć obie wersje. A na wypadek gdyby sam bieg w takim terenie nie był dość trudny, trasę poprowadzono tak, by podbiegi śniły się uczestnikom po nocach jeszcze długo.

Wyczerpującą trasę pomagają przetrwać mocne wystrzały adrenaliny na kolejnych przeszkodach. I tu również było nieźle. Jeśli dla kogoś "zwykłe" ściany, zasieki, liny czy opony, to za mało, to gwarantuję, że na gigantycznej zjeżdżalni czy Indiana Jonesie serce zabiło mu mocniej. Zdecydowanie mocniej.

Warto wspomnieć jeszcze o unikatowym klimacie nocnego biegu, bo i taki zafundowano podczas sobotniej edycji. Snopy światła z czołówek, majaczące czarne kontury hałd, a na nich migoczące latarki, widok na podświetloną panoramę aglomeracji. Robiło wrażenie.

W sumie w trzech biegach (Intro - 3 km, Nocny Rekrut - 6 km i Classic - 12 km[w teorii, bo w praktyce zawsze nieco więcej]) i zawodach Runmageddon Kids wzięło udział ponad 3 tys. osób. Trasę Rekruta najszybsi ukończyli w nieco ponad 47 minut, na Classika potrzebowali 1 godz. i 48 minut.

DOKŁADNE WYNIKI ZNAJDZIECIE NA STRONIE RUNMAGEDDONU

Dziennik Zachodni jest patronem medialnym Runmageddonu Silesia. W biegu udział wzięła drużyna DZ w składzie: Sandra Glińska, Katarzyna Kapusta, Łukasz Danecki, Iwo Konopek, Arkadiusz Nauka i Bartosz Pudełko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!