Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia PRL: W celu osłabienia władzy ludowej

oprac. Jędrzej Lipski
Bracia Kowalczykowie.
Bracia Kowalczykowie. arc
„[...]W okresie od 1969 r. do dnia 6 października 1971 r. w Opolu, działając w celu wrogim Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz w celu osłabienia władzy ludowej i wywołania zaburzeń, gromadził materiał wybuchowy, dokonywał stosownych pomiarów dla określenia ilości materiału wybuchowego koniecznego do zniszczenia części budynku Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu wraz z aulą, w której z okazji świąt państwowych i innych uroczystości odbywały się spotkania i akademie o charakterze politycznym oraz zebrania przedstawicieli władz politycznych i państwowych i aby w ten sposób dokonać również gwałtownego zamachu na życie uczestniczących w tego rodzaju zebraniach działaczy politycznych i państwowych, a następnie w zamiarze popełnienia tego czynu, przebywał w warsztatach katedry fizyki w dniach 13 i 14 marca 1971 r., ale odstąpił wówczas od zamierzonego czynu nie powiadamiając jednak o tym władz powołanych do ścigania, zaś w lipcu i wrześniu 1971 r. przychodził do gmachu uczelni aby zrealizować powyższy zamiar, czego jednakże nie dokonał z przyczyn od siebie niezależnych, bowiem w tym czasie zebrania się nie odbyły, a zdecydowawszy się ostatecznie tylko na zniszczenie samego budynku, w nocy z 5 na 6 października 1971 r. spowodował odpalenie ładunku, na skutek czego nastąpiło zawalenie się posadzki auli i części stropu oraz zniszczenie wnętrza auli, co pociągnęło za sobą straty w kwocie ok. 4.000.000 złotych na szkodę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu” - to jest zbrodni określonej w art. 11 § 1 kk z 1969 r. w zw. z art. 126 § 1 kk z 1969 r. oraz w art. 127 pkt 1 kk z 1969 r. i za to skazany na karę śmierci[…]”.

To nie była zwykła, spokojna noc. Choć z pozoru wszystko przebiegało normalnie. Po całym dniu pracy, w kraju sprawiedliwości społecznej, obywatele kładli się spać, w przeświadczeniu o spełnionym, codziennym obowiązku wobec socjalistycznej ojczyzny. Zwłaszcza, że dla części z nich miał wstać nowy dzień pełen wrażeń, spotkań, przemówień, nagród i orderów. Na wieszakach prężyły się wyprasowane mundury milicjantów, ormowców, marynarki tajnych służb w oczekiwaniu na przypięcie odznaczeń. Ta wyczekiwana uroczystość była bowiem nagrodą za zaprowadzenie ładu i porządku, uspokojenie nastrojów, obronę socjalizmu i... utopienie we krwi mieszkańców miast polskiego wybrzeża, podnoszących rękę na władzę ludową. Ale nie dane było dzielnym „utrwalaczom władzy ludowej”, oprawcom w mundurach doczekać się zaszczytu przypinanych odznaczeń bo…. do uroczystości, po prostu nie doszło.

6 października 1971 roku 40 minut po północy, śpiących mieszkańców Opola wyrwał ze snu donośny huk. Eksplozja. I rumor walącego się budynku. Zdetonowana bomba wysadziła w powietrze aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Wysadzenie tego właśnie budynku miało wyjątkowe znaczenie. Aula WSP w Opolu była wykorzystywana przez władze PZPR, którzy organizowali tam partyjne zjazdy i konferencje. 7 października 1971 r., czyli w rocznicę powołania Milicji Obywatelskiej przez PKWN w 1944 r., w auli WSP świętować miał m.in. podpułkownik Julian Urantówka, komendant wojewódzki MO w Opolu. W czasie wydarzeń grudniowych sprzed niespełna roku - pełniąc obowiązki komendanta wojewódzkiego MO w Szczecinie - wydawał rozkazy strzelania do strajkujących robotników. Decyzją przełożonych "w nagrodę" został przeniesiony do Opola, gdzie do 1983 r. był komendantem Milicji Obywatelskiej, a do 1989 roku szefem Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Na początku października 1971 władze komunistyczne zaplanowały w Opolu akademię „ku czci” milicjantów, zomowców, „ludowych” żołnierzy i tajniaków, którzy w grudniu 1970 zabijali na ulicach miast polskiego wybrzeża buntujących się Polaków.

I nagle ktoś powiedział nie!

Bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie. Wówczas byli pracownikami Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Ryszard był pracownikiem naukowym, doktorem fizyki, Jerzy natomiast pracował na opolskiej uczelni jako pracownik techniczny. Wychowani w tradycji patriotycznej, walki o niepodległość Polski, buntowali się przeciwko otaczającej ich wówczas rzeczywistości. W rodzinie żywa była pamięć o żołnierzach wyklętych. Ich krewnym był Stanisław Kowalczyk ps. „Baśka”, „Odwet”, żołnierz WiN w obwodzie Ostrów Mazowiecka, w oddziale Jana Kmiołka „Leszka”. Aresztowany 15 września 1951 roku przez UB, skazany na śmierć. Zamordowany 7 sierpnia 1952 roku na Rakowieckiej. Na poglądy obu braci ogromny wpływ miały wydarzenia marca 1968 r., a później masakra na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Wówczas dojrzała w braciach myśl o podjęciu działań radykalnych. Gdy okazało się, że w opolskiej WSP milicja będzie świętowała sukcesy z grudnia 1970 roku, Kowalczykowie podjęli decyzję o wysadzeniu w powietrze miejsca uroczystości. Początkowo chcieli jedynie zakłócić milicyjną akademię. Potem jednak doszli do wniosku, że wysadzą aulę w powietrze by uroczystość w ogóle nie doszła do skutku.

I zaczęli konstruować bombę

Materiały wybuchowe pozyskiwali z niewypałów, bomb z II wojny światowej zalegających w opolskich lasach. W dniach poprzedzających obchody Jerzy Kowalczyk umieścił ładunki wybuchowe w kanale ogrzewania, w korytarzu oraz pod aulą. Bracia świadomie wybrali na moment wybuchu porę, w której gmach uczelni był całkowicie pusty. Wybuch w auli WSP nastąpił o godz. 0:40 6 października 1971 r. Straty oszacowano na ok. 4 mln ówczesnych złotych. Sala i kilka okolicznych pomieszczeń zostało zniszczonych. Od samego początku sprawie wyjaśnienia okoliczności zamachu nadano najwyższy priorytet. Działania koordynowali dyrektor Biura Śledczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Tadeusz Kwiatkowski oraz jego przełożeni, ministrowie spraw wewnętrznych Franciszek Szlachcic i jego następca Wiesław Ociepka.

W prowadzonym śledztwie przesłuchano 600 osób. W krótkim czasie SB doszła do wniosku, że za zamachem stoi pracownik uczelni, osoba, która w sposób swobodny mogła korzystać z jej pomieszczeń. Na miejscu eksplozji znaleziono przewód, który prowadził do pomieszczeń Katedry Fizyki. Zeznania przesłuchiwanych osób, zwłaszcza studentów i pracowników uczelni zawęziły krąg podejrzanych. Wkrótce głównymi podejrzanymi stali się bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie. Od końca 1971 r. Kowalczyków rozpracowywała siatka agentów, a informacje o nich, poprzez osobiste kontakty, mieli zbierać tajni współpracownicy SB. Odbyto z nimi ponad 200 spotkań, co zaowocowało uzyskaniem 112 informacji na temat braci. Kluczowe okazały się informacje uzyskane przez tajną współpracowniczkę o kryptonimie „Kasia”, która związała się z Jerzym Kowalczykiem.

Aresztowanie, proces i wyrok śmierci Pod koniec lutego 1972 r. Kowalczykowie zostali aresztowani. Postawiono im zarzuty o udział w wysadzeniu auli WSP oraz planowanie kolejnych zamachów, o których dowiadywano się na podstawie podsłuchanych rozmów. Jednocześnie rozpoczęto akcję propagandową. Braci przedstawiano jako bandytów, terrorystów, a ich proces stał się elementem propagandy PRL.

Po pobycie w areszcie tymczasowym podejrzanych przewieziono do więzienia mokotowskiego w Warszawie. W kwietniu 1972 r. Jerzy Kowalczyk przyznał się do wysadzenia auli. W czasie kolejnych przesłuchań wyjawił przebieg przygotowań do detonacji, przyznając się także do zbierania niewybuchów z czasów II wojny światowej za pomocą własnoręcznie skonstruowanego wykrywacza metali. Stwierdził, że gromadził w magazynie materiały wybuchowe, które miały być użyte już w marcu 1971 r., kiedy to w auli WSP w Opolu gościł premier PRL Józef Cyrankiewicz.

28 sierpnia 1972 r. w Sądzie Wojewódzkim w Opolu rozpoczął się proces obu braci. Jerzemu Kowalczykowi postawiono zarzuty wysadzenia auli WSP oraz wzięcia udziału w innych przestępstwach. Oskarżony przyznał się do zarzutów, tłumacząc, że wydarzenia w nocy z 5 na 6 października były swoistą „manifestacją antyustrojową”. Z kolei Ryszard Kowalczyk, oskarżony o pomoc w przygotowaniu eksplozji, odwołał wszystkie swoje dotychczasowe zeznania. Prokuratorzy zażądali dla braci kary śmierci, argumentując, że powodując wysadzenie auli, nie liczyli się oni z ewentualnymi ofiarami w ludziach. 8 września 1972 r. Sąd Wojewódzki uznał Kowalczyków za winnych wybuchu. Jerzy został skazany na karę śmierci, a Ryszard dostał 25 lat pozbawienia wolności. W grudniu 1972 r. wyroki zostały utrzymane w mocy przez Sąd Najwyższy. Wysokie wyroki zasądzone na sprawców wzbudziły protesty wśród niezależnej opinii publicznej w Polsce i w krajach zachodnich. Petycję, w której domagano się złagodzenia kar, podpisało 6 tys. Polaków, w tym ludzie kultury i Kościoła. W styczniu 1973 r. Rada Państwa złagodziła wyrok na Jerzego Kowalczyka, skazując go – podobnie jak jego brata – na 25 lat więzienia.

Zawodna pamięć

W latach osiemdziesiątych z inicjatywy działaczy opozycji demokratycznej, m.in. członków Solidarności oraz Komitetów Obrony Więzionych za Przekonania, tworzonych przez działaczy Konfederacji Polski Niepodległej, a w stanie wojennym Solidarności Walczącej domagających się uwolnienia więźniów politycznych, prowadzono akcję społeczną pod hasłem „Uwolnić braci Kowalczyków”. Wspomniane działania przyniosły efekt – bracia zostali warunkowo zwolnieni z więzień: Ryszard w 1983, Jerzy w 1985 r. W następnych latach nie skasowano im wyroków, co umożliwiałoby ich rehabilitację. W 1991 r. z inicjatywy prezydenta Lecha Wałęsy skazanie Ryszarda Kowalczyka uległo zatarciu,. W 2001 roku Lech Kaczyński jako minister sprawiedliwości skierował do Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku. Wniosek został odrzucony. Polski sąd jeszcze nie dojrzał do takiej decyzji. Dla sądu Kowalczykowie byli „piromanami”. Historia z Jerzym i Ryszardem Kowalczykami obeszła się okrutnie, bracia bowiem zostali niemal zupełnie zapomniani. W 2006 roku próba upamiętnienia ich akcji w Opolu zakończyła się fiaskiem. Dopiero w 2010 r. przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku z inicjatywy działaczy Wolnych Związków Zawodowych i NSZZ „Solidarność” Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą braciom Kowalczykom. W 2016 r. sali w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim nadano imię Jerzego i Ryszarda Kowalczyków. Bracia zostali także odznaczeni prezydenckimi Krzyżami Kawalerskimi Orderu Odrodzenia Polski. Ryszard Kowalczyk zmarł w nocy z 16 na 17 października 2017 roku, natomiast Jerzy żyje do dzisiaj. Przez długi czas bracia, już w wolnej Polsce żyli na skraju nędzy i ubóstwa. Jerzy Kowalczyk odseparował się od ludzi, mieszkał w bardzo trudnych w warunkach na torfowiskach pod Wyszkowem.

Postscriptum

Państwo, doceniając jednych bohaterów, zapominało o innych. Bracia Kowalczykowie byli tymi, których życie i czyny starano się wymazać z kart historii. Przywracaniem pamięci o czynach bohaterów zajmuje się z racji urzędu Instytut Pamięci Narodowej. Natomiast wątpliwości budzi wciąż „ułomność” instytucji, które wpisane mają w swój charakter działań, dbałość o ich godne życie. To niestety kładzie się wciąż cieniem na naszym honorze. I w to miejsce wkraczają ludzie dobrego serca, którzy bez rozgłosu, w ciszy niosą pomoc. Jednym z nich jest Mateusz Morawiecki, premier polskiego rządu. W 2021 roku, zaalarmowany informacjami o tragicznych warunkach w jakich żyje Jerzy Kowalczyk, postanowił mu pomóc. Z własnych, prywatnych środków finansowych, w krótkim czasie wybudował mu dom i wyposażył go w niezbędne wygody. I dał prawo do godnego życia.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera