Osoba rehabilitowana, dzięki założonemu czujnikowi, może wcielić się w wirtualną postać, na przykład w grach Misiobieg lub Misiolot, a następnie, starając się uniknąć licznych przeszkód, w zależności od fabuły, zbiera plastry miodu lub przemieszcza się między kolejnymi pomieszczeniami na statku kosmicznym.
W ten sposób profesjonalnie ćwiczy we własnym domu.
Zobaczcie zdjęcia:
– Pacjent musi wykonywać określone ruchy rękami lub tułowiem, aby osiągnąć cel gry, czyli w tym przypadku zebrać jak najwięcej plastrów miodu, jabłek lub przedostać się do określonej liczby pomieszczeń Pacjent musi wykonywać określone ruchy rękami lub tułowiem, aby osiągnąć cel gry, czyli w tym przypadku zebrać jak najwięcej plastrów miodu, jabłek lub przedostać się do określonej liczby pomieszczeń – mówi współautor rozwiązania, dr Paweł Janik.
Część opracowanych gier adresowana jest do młodszych odbiorców poniżej dziesiątego roku życia. Autorem grafiki jest dr Grzegorz Machnik.
– Scenerię Misiolota projektowałem po obejrzeniu serii filmów o Obcym, słynnym ósmym pasażerze Nostromo. Dodam, że fabuła opracowana jednak z myślą o młodszych pacjentach, nie ma w sobie prawie nic z horroru science fiction wyreżyserowanego przez Ridleya Scotta – zapewnia informatyk. – Scenariusz może być dowolnie zmieniany – z myślą o pacjentach w każdym wieku – w taki sposób, aby przyciągnąć ich uwagę i pozwolić skupić się na realizacji celu gry podczas wykonywania zaplanowanych ćwiczeń – dodaje.
W grze rehabilitacyjnej można również wykorzystać gogle VR pozwalające znaleźć się pacjentowi w wirtualnej rzeczywistości. Takie rozwiązania mogą być stosowane na przykład do fizjoterapii pacjentów wykonujących ćwiczenia w pozycji siedzącej lub leżącej.
– W przypadku opracowanych przez nas rozwiązań cel rehabilitacyjny znajduje się oczywiście na pierwszym miejscu, pacjent nie koncentruje się tylko na wykonywaniu określonych ruchów, lecz również na realizacji kolejnych zadań w grze – komentuje dr Małgorzata Janik. – Spodziewamy się osiągnięcia efektu odwrócenia uwagi na przykład od dolegliwości bólowych, które mogą osłabiać skuteczność rehabilitacji. Możemy przypuszczać, że skupienie się na celu gry pozwoli pacjentowi efektywniej wykonywać plan fizjoterapii, oczywiście pod czujnym okiem rehabilitanta kontrolującego czas i wykonywane ruchy – dodaje naukowiec.
Nie przegapcie
- Te zawody znikną z rynku pracy! Sprawdź listę!
- Najdroższe domy w województwie śląskim TOP 20. Poznaj ceny
- Wojsko sprzedaje sprzęt na przetargach w maju 2019
- Policja jeździ tymi nieoznakowanym radiowozami. Zobaczcie
- Tak wygląda TOP 20 najbogatszych Polaków. Ile zarobili?
- Najbogatsi ludzie w Śląskiem. Rankingg Forbes 2019
Jedną z wielu zalet tego typu systemów rehabilitacyjnych jest możliwość personalizacji terapii ruchowej. Fizjoterapeuta ma możliwość wprowadzania do systemu nie tylko rodzaju wykonywanych ćwiczeń poszczególnych części ciała wymagających rehabilitacji, lecz również liczby powtórzeń, zakresu ruchów i czasu ich trwania.
Co więcej, system może monitorować pracę rąk, nóg, tułowia czy całego ciała, wykonaną podczas jednej sesji gry przez osobę rehabilitowaną, aby można było ocenić jakość wykonania ćwiczenia.
– W przypadku gry rehabilitacyjnej mówimy o trzech elementach: czujniku, routerze oraz dowolnym urządzeniu, które będzie odbierać i przetwarzać emitowane w systemie radiowe sygnały. Może to być na przykład dowolny komputer – mówi dr Paweł Janik. – Udoskonalamy także poszczególne rozwiązania, aby system działał coraz efektywniej i wydajniej.
Gry rehabilitacyjne konsultowane są m.in. ze specjalistami z Ośrodka Adaptacyjnego dla Dzieci Niepełnosprawnych w Rudzie Śląskiej oraz z pracownikami Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 z Rybnika we współpracy z ordynator oddziału rehabilitacji dr n. med. Bernadettą Wiśniowską.
Zespół pracujący pod kierunkiem dr. Pawła Janika podejmuje również działania w obszarze tekstroniki, nowej dziedziny łączącej wiedzę z zakresu np.: elektroniki, włókiennictwa czy automatyki.
Wykorzystując nowoczesne maszyny do szycia, stworzyli rehabilitacyjną kamizelkę oscylacyjną służącą do udrażniania dróg oddechowych. Rozwiązanie powstało przede wszystkim z myślą o fizjoterapii osób zmagających się z chorobami, w wyniku których w drogach oddechowych gromadzi się i zalega wydzielina, a więc w przypadku np. występowania mukowiscydozy czy astmy oskrzelowej.
Kamizelka to zaawansowany technologicznie produkt, wymagający integracji techniki sterowania z elementami mechanicznym, ukrytymi w specjalnie zaprojektowanym materiale tekstylnym. Jak to działa?
– Osiem wbudowanych silników wibracyjnych wywołuje drgania kamizelki na tyle silne, że pacjenci odruchowo odksztuszają wydzielinę z płuc. Dodatkowo znajduje się tam specjalna zawleczka, która natychmiast wyłącza urządzenie. Może się zdarzyć, że w wyniku drgań pacjent poczuje się gorzej, wówczas może od razu odłączyć wszystkie układy – wyjaśnia mgr inż. Michał Pielka, współautor rozwiązania prezentujący kamizelkę.
Urządzenie jest stosunkowo ciężkie, ponieważ zawiera elementy mechaniczne oraz zainstalowany akumulator umożliwiający kilkugodzinną ciągłą pracę urządzenia. Naukowcy zaznaczają jednak, że po założeniu ciężar kamizelki nie jest aż tak odczuwany. Poza tym, jak dodają, wielkość urządzenia może być dopasowywana do określonej grupy odbiorców, w tym dzieci.
Kolejny pomysł naukowców z Uniwersytetu Śląskiego został zrealizowany w celu wspomagania jednej z metod leczenia, jaką jest inhalacja. Przedmiotem wynalazku jest gra, która z jednej strony pozwala monitorować, czy pacjent wykonuje inhalację poprawnie, z drugiej – sprawia, że proces ten, często trwający nawet kilkanaście minut, staje się dla dziecka mniej uciążliwy.
– Producenci inhalatorów dbają o to, aby wygląd urządzeń medycznych był przyjazny szczególnie dla małych pacjentów. Obudowy przyjmują więc najdziwniejsze kształty przypominające często bajkowe postaci. Pomyśleliśmy, że bohater gry mógłby nawiązywać do kształtu urządzenia, dlatego w naszym przypadku stał się nim elegancki wieloryb – mówi dr Paweł Janik, który prezentuje opracowane urządzenie.
Dziecko, regulując tempo oddychania podczas inhalacji, steruje widoczną na ekranie postacią wieloryba, który pożera usytuowane na różnych poziomach pożywienie, dzięki czemu staje się coraz większy. W ten sposób mały pacjent bardzo szybko uczy się odpowiednio wdychać i wydychać powietrze i jednocześnie koncentruje swoją uwagę na niebieskim bohaterze zamiast na głośnym urządzeniu wymagającym założenia maski, budzącym często lęk u najmłodszych dzieci.
Monitorowanie oddechu możliwe jest dzięki czujnikowi zainstalowanemu w masce inhalatora. Tak jak w przypadku każdego opracowywanego przez naukowców urządzenia, można programować w systemie czas inhalacji i inne parametry, aby efekt leczniczy był możliwie najbardziej skuteczny.
Zobaczcie koniecznie
- Bielizna erotyczna z Zabrza robi furorę na świecie ZOBACZCIE
- Co wyprzedaje Wojsko Polskie? Oferta AMW zachwyci niejednego
- Ile naprawdę zarabiają nauczyciele? Sprawdziliśmy pensje
- Parada zabytkowych traktorów w Lubecku ZDJĘCIA
- Tak będzie wyglądał nowy hotel i biura w centrum Katowic
- Budowa zakopianki wygląda niesamowicie! Te zdjęcia robią wrażenie
W PUNKT ODC. 6: Zagłębie Sosnowiec spadło z Ekstraklasy
Kopalnia Zofiówka rok po katastrofie. Zobaczcie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?