Pierwsza mówi, że kadrowicze Daniela Castellaniego po głębokim namyśle uznali, że udział w farsie, jaką stanowią mistrzostwa świata, jest poniżej ich godności, więc postanowili się honorowo z nich wycofać oddając w zabawny sposób mecz z Bułgarią. Druga natomiast zakłada, że Gruszka i spółka wzięli sobie do serca powszechne opinie, że najdalej na mundialu zajdą ci, którzy przegrywają, więc w końcu tak zrobili i z nieopisanym zdumieniem dowiedzieli się, że tego akurat spotkania przegrać nie było można...
Oczywiście duma narodowa podpowiada mi, że prawdziwa jest ta pierwsza wersja, więc nucąc pod nosem "Pieśń o Małym Rycerzu" i przyjmując typowe dla siatkarskiego fana myślenie (piszę to na podstawie obserwacji, bo sam jestem siatkówkoodporny, szczególnie w kontekście męskiej odmiany tego sportu), że "Polacy nic się nie stało", zastanawiam się, jakie ma to znaczenie dla części świata pasjonującego się piłką kopaną.
I doszedłem do wniosku, że włoska klęska biało-czerwonych musiała zmartwić całą ekipę Franciszka Smudy, z nim samym na czele. Przecież gdyby siatkarze wciąż liczyli się w wielkiej grze, wówczas tylko niewielka część kibiców zwróciłaby uwagę na kolejne eksperymenty selekcjonera i planowany na sobotę w Chicago mecz z USA. Wtedy kadrowicze mieliby spokój, bo nikt nie zastanawiałby się, czy eskapada za Ocean tak naprawdę jest czymś więcej niż tylko okazją do spotkania z Polonusami. A tak znów w powietrzu zawisła krytyka i trudne pytania. Pewnie dlatego właśnie Smuda podczas wizyty w Zabrzu postanowił milczeć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?