Iga Świątek zaczyna WTA Finals od wygranej. Triumfatorka Wimbledonu pokonana

Świątek rozpoczęła starcie z Vondrousovą bardzo nerwowo. Czeszka przełamała ją już w otwierającym gemie i w mgnieniu oka prowadziła 2:0. Świątek potrzebowała trzech break-pointów w 4. gemie do przełamania rywalki, ale niestety w kolejnym Vondrousovej wystarczyła tylko jedna taka szansa do kolejnego breaka. Polka przegrała swój serwis jeszcze raz - w 7. gemie i wydawało się, że nie odrobi strat ze stanu 2:5. Wówczas determinacja Świątek, jak i uraz nadgarstka rywalki, dały o sobie znać i raszynianka wygrała cztery kolejne gemy obejmując prowadzenie 6:5. Opadająca z sił i walcząca z bólem Vondrousova doprowadziła do tie-breaka, ale w nim lepsza okazała się Polka 7-3.

Drugi set to już męczarnie Czeszki i totalna kontrola spotkania w wykonaniu Świątek. Trudno inaczej nazwać kolejnego "bajgla" zaserwowanego przez Polkę w tym sezonie, w którym dwa gemy wygrała "na sucho". Ostatecznie Świątek pokonała Vondrousovą 7:6 (7-3), 6:0.

Po meczu Świątek dziękowała polskim kibicom na stadionie, ale podróże i język angielski chyba dały się jej we znaki.

- Chcę podziękować wszystkim za przybycie i ... zapomniałam słowa po polsku [śmiech] - próbowała adresować fanów Polka. Ostatecznie brawa kibiców dodały jej otuchy.

24-letnia Vondrousova to aktualna mistrzyni Wimbledonu. Dwa lata młodsza Świątek grała z nią wcześniej dwa razy i odniosła dwa zwycięstwa - w 1. rundzie French Open 2020 i w sierpniu, w ćwierćfinale turnieju w Cincinnati. Do tej pory nie straciła z nią jeszcze seta.

-Najbardziej jestem zadowolona z tego, że udało mi się odrobić taką stratę w pierwszym secie. To daje dużo pewności siebie. Wiem, że z każdych kłopotów jestem w stanie wyjść - powiedziała Świątek w krótkiej rozmowie na korcie.

Świątek po raz 21. wygrała w tym sezonie seta 6:0. W ubiegłym roku zanotowała 22 takie zwycięstwa. Jak podał serwis "OptaAce", jest pierwszą zawodniczką od 31 lat, która w dwóch sezonach z rzędu miała ponad 20 wygranych setów "do zera". W latach 1991-92 udało się to Steffi Graf i Monice Seles.

Wygrana z Vondrousovą to dopiero początek przygody Świątek w Cancun. W Meksyku Polka może mieć szansę odzyskać pozycję numer 1 w światowym rankingu, ale wiele zależy od występu liderki Aryny Sabalenki. Ta z kolei znajduje się w świetniej dyspozycji - w swoim pierwszym meczu w Cancun rozbiła Greczynkę Marię Sakkari 6:0, 6:1. By stracić pozycję lidera Sabalenka nie może awansować do finału, a Świątek musi zwyciężyć w cały turnieju. W tej samej grupie znalazły się jeszcze Amerykanka Coco Gauff i Tunezyjka Ons Jabeur.

W kolejnych dniach rywalkami Polki będą Amerykanka Coco Gauff i Tunezyjka Ons Jabeur.

Rywalizacja na pierwszym etapie WTA Finals odbywa się w dwóch grupach. W nich zawodniczki walczą systemem "każda z każdą". Do półfinałów awansują po dwie najlepsze z każdej grupy i wówczas stoczą pojedynki o udział w zaplanowanym na 5 listopada finale.

Walka będzie się toczyła nie tylko punkty rankingowe, ale i o wielkie pieniądze - z puli 9 milionów dolarów zwyciężczyni może zgarnąć nieco ponad 3 mln, jeśli wygra wszystkie mecze w grupie.

W ubiegłym roku najlepsza była Francuzka Caroline Garcia, ale do nadchodzącej edycji nie zdołała awansować.

W 2015 roku WTA Finals wygrała Agnieszka Radwańska.