Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Interpretacje 2014: Dziady Rychcika, czyli dyskusja trwa

Henryka Wach-Malicka
Program tegorocznego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" jest tak bogaty, że obejrzenie wszystkich propozycji wymaga sporego samozaparcia, przemyślanej logistyki (imprezy dzieją w kilku miejscach), o marginesie czasu "na przemyślenie" nie wspominając. Jakoś daje się to jednak pogodzić, bo ani na sądzie nad "Pałacem grudniowym" (uratowany od wyburzenia!), ani na przedstawieniach, widzów nie brakuje, choć wyprowadzenie z teatrów (do klubu festiwalowego) pospektaklowych dyskusji z realizatorami nie było najszczęśliwszym pomysłem.

A już pierwsze konkursowe przedstawienie - "Dziady" Adama Mickiewicza, w reżyserii Radosława Rychcika, zrealizowane w poznańskim Teatrze Nowym - dyskusję wywołało bo… wywołać musiało. Spektakl od miesięcy rozpala widzów i środowisko teatralne.

Z jednej stron, jury 39. Opolskich Konfrontacji Teatralnych "Klasyka Polska" przyznaje tej inscenizacji Grand Prix, z drugiej Witold Sadowy - nestor polskiego aktorstwa i publicysta, wysyła list protestacyjny do minister kultury Małgorzaty Omilanowskiej, w którym pisze "czegoś tak okropnego, bezmyślnego i wypaczającego myśl autora, jak "Dziady" Rychcika nigdy nie widziałem". Publiczność polaryzuje się zaś po każdej prezentacji. Nie inaczej było i w Katowicach. Co ciekawe, podział na "tak" lub "nie" nie zawsze przebiega pokoleniowo, choć prawdą jest, że wśród wielbicieli przeważa młodziez.

Co właściwie zrobił Rychcik z "Dziadami"? Zgodnie z nazwą naszego festiwalu - zinterpretował najważniejszy utwór polskiego romantyzmu według własnego klucza. A nawet dwoma kluczami. Po pierwsze, zaryzykował wypreparowanie "Dziadów" z kontekstu polskiej historii, próbując czytać tekst Mickiewicza z bardziej otwartej perspektywy, jako przypowieść o każdym zniewoleniu, wykluczeniu i wprost - o przemocy.

Akcję dramatu przeniósł do Stanów Zjednoczonych XX wieku, a prócz polskiej Wielkiej Improwizacji, włączył do przedstawienia przemówienie Martina Luthera Kinga, zaczynające się od słynnego "Mam marzenie". Ten pomysł implikował kolejne zaskakujące zmiany w stosunku do oryginału (i przyzwyczajeń widzów), jak choćby powołanie do scenicznego życia czarnoskórej pani Rollison, ucharakteryzowanej na nianię z filmu "Przeminęło z wiatrem" czy Guślarza o wyglądzie Jokera. Postacie przenikają do naszych czasów.

Po drugie, Rychcik prowokacyjnie (acz konsekwentnie) polemizuje z polską tradycją teatralną, która zawsze traktowała dramat Mickiewicza z ogromnym pietyzmem i powagą. W poznańskim spektaklu, wszystko, co się dało z pomnika ściągnąć, zostało ściągnięte (inna rzecz, że czasem wręcz na siłę) i przepuszczone przez maszynkę współczesnej, głównie amerykańskiej, popkultury. Przy tym, tekst Mickiewicza, choć skrócony i przemieszany w kolejności scen, mówiony jest wyjątkowo czytelnie! Dyskusja o "Dziadach" Rychcika trwa. Na facebooku też...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!