Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Irek Dudek: "Jest dużo swinga, rockandrolla. I ciągle bawimy się nieźle". Shakin' Dudi wraca z nowym singlem. Premiera 1 marca

Aleksandra Szatan
Aleksandra Szatan
Muzycy Shakin’ Dudi znów spotkali się w studiu nagraniowym, czego efektem jest nowy utwór „Terminator”
Muzycy Shakin’ Dudi znów spotkali się w studiu nagraniowym, czego efektem jest nowy utwór „Terminator” Sebastian Płatek
Po ośmiu latach fonograficznej nieobecności powraca Shakin’ Dudi. Dziś, 1 marca premierę ma nowy utwór zatytułowany „Terminator”. W tym roku Shakin’ Dudi świętuje jubileusz 40-lecia, zaś „Terminator” zapowiada jubileuszowy album, który ukaże się jesienią. Rozmowa z Irkiem Dudkiem.

Premiera teledysku za dziesięć minut trzynasta

Do utworu „Terminator” powstał teledysk, którego premiera została zaplanowana na 1 marca o symbolicznej godzinie 12.50 (za dziesięć trzynasta). Nagrania, w których uczestniczyli: Irek Dudek (wokal, harmonijka ustna), Darek Dusza (gitara), Tomasz Pala (fortepian), Łukasz Sosna (saksofon), Bartek Stuchlik (kontrabas) oraz Damian Drzymała (perkusja), odbyły się w styczniu tego roku w studiu Radia Katowice. Oficjalna premiera płyty szykuje się w trakcie tegorocznej edycji festiwalu Rawa Blues w katowickim Spodku.

Rozmowa z Irkiem Dudkiem

Czterdziestolecie Shakin’ Dudi postanowiłeś uczcić bardzo muzycznie, nowym albumem, którego zapowiedzią jest utwór „Terminator”.

Podczas jednego ze spotkań Darek Dusza powiedział: „wiesz, że to już czterdzieści lat od nagrania płyty?”. Pomyślałem, że to jest dobra okazja, by w tym składzie coś nowego nagrać, a jednocześnie przypomnieć stare utwory i zagrać je na Rawie Blues. Darek napisał tekst do utworu „Terminator”, ja do tego zrobiłem muzykę. Zorganizowaliśmy próby u mnie w domu. Jak to zwykle bywa z tekstem u Darka, jest trudność z wypowiedzeniem, a co dopiero z zaśpiewaniem, bo tempo śpiewu jest bardzo szybkie (śmiech). Ale to dobre dla mnie, bo jest pod górkę, tak jak lubię. Wtedy ciekawe rzeczy mogą wyjść, które warto posłuchać. W studiu nagraniowym dogrywałem jeszcze jeden głos, oprócz dwóch głosów, które wcześniej zaplanowałem. Jest to utwór, który ma bardzo dużo dynamiki, a z drugiej strony jest melodyjny. Jest piosenką. Na czterdziestolecie będzie fajnie pasował do tych starych przebojów.

Po tych wszystkich latach teksty Darka Duszy nadal są dla ciebie wyzwaniem?

To raczej stymulator. On pisze tekst, nigdy nie był wokalistą i po prostu nie bierze tego pod uwagę (śmiech). Tekst jest tak napisany, że czasami muszę inaczej go zaśpiewać, inaczej akcent położyć. Darek widząc, że muszę trochę poćwiczyć, pyta, czy może uprościć jakoś tekst, ale ja wtedy mówię: zostaw, jak jest. Moja rola w tym, aby dobrze to zrobić.

Co jest kluczem do tego, że zespół dobrze funkcjonuje przez lata? Jest między wami koleżeństwo, możecie na siebie liczyć?

Tak, na pewno. Natomiast nie można też przesadzać ze spotykaniem się (śmiech). Rzadko się odwiedzamy, aby ta zbiórka zawsze była miłą dla nas wszystkich sprawą. Mamy już taki sprawdzony system, że u mnie zaczynamy pracować nad utworami, potem jedziemy jeszcze do zaprzyjaźnionego domu kultury, gdzie ćwiczymy na instrumentach. Ale generalnie każdy żyje swoim życiem, każdy gra jeszcze gdzie indziej, w innych zespołach. Więc granie w Shakin’ Dudi jest takim świętem.

O czym jest utwór „Terminator”?

„Terminator” jest o naszej sytuacji. Myślę, że coraz bardziej pochłania nas ta sztuczna inteligencja i trzeba uważać, abyśmy się nie obudzili z przysłowiową „ręką w nocniku”. Musimy wyważać ten cały wpływ sztucznej inteligencji na nasze życie, żebyśmy się nie zapomnieli. Że nagle już nie będzie mnie, tylko osoba, która odwzoruje moje zachowania, ale będzie już całkowicie sztuczna. Biorąc pod uwagę, że my wszystko robimy z lekkim przymrużeniem oka, to nie ma tu wielkiego hasła, zostawiamy raczej pole do zastanowienia się. Na przykład w utworze „Zastanów się, co robisz” ubierałem czarne okulary i śpiewałem przeciwko Jaruzelskiemu, czego ludzie być może wcale z tym nie kojarzyli. Shakin’ Dudi to mój pseudonim artystyczny, ale wtedy przebieram się - podobnie jak pozostali koledzy - w czarny garnitur, białą koszulę i chcę pokazać, że mam dystans do tego, o czym śpiewam, co gramy. Jest w tym dużo swinga, rockandrolla. I przy tym bawimy się nieźle.

Dobrze się bawicie, ale jednak przez ten cały okres działalności nie nagraliście piosenki, która byłaby o niczym.

Bo prawdziwy rockandrollowiec śpiewa o życiu, o swoich problemach. My w Shakin’ Dudi obraliśmy lekko prześmiewczy kierunek, artystyczny happening, ale generalnie nie można wejść do studia i śpiewać o niczym. To jest nonsens, szkoda czasu. I naszego, i słuchaczy.

Jednak bez trudu można teraz natrafić na takie utwory, które nie wymagają głębszej refleksji. I pytanie, jak się w tym odnajdujesz?

Na rynku działa często przede wszystkim pieniądz, producenci, a ten artysta często jest na ostatnim miejscu. Próbuje się go stworzyć pod swoją wyobraźnię, jednocześnie nie mając tej wyobraźni, bo ktoś zaraz staje się producentem, a nigdy wcześniej nie był muzykiem, nie był artystą… Świat teraz leci w takim kiepskim kierunku. W sztuczność… I tu znowu trochę skłaniamy się w stronę tej sztucznej inteligencji (śmiech). Już kiedyś, w latach osiemdziesiątych mówiono: „w takim tempie trzeba zrobić utwór, bo jeśli nie będzie tego tempa, to nie będziemy puszczać”. Teraz generalnie jest uniform w puszczaniu muzyki w różnych rozgłośniach radiowych. Niektóre na szczęście odchodzą od tego. Ale widzę, że nad muzyką często panują ludzie, którzy może ją kumają, ale nigdy nie mieli z nią do czynienia, nie grali, nigdy nie śpiewali, nie tworzyli - tylko z góry wiedzieli, co jest dobre, a co złe. Potem tak jest, że bez tego doświadczenia muzycznego człowiek jest jednak ograniczony. I mamy takie sztuczne produkty.

W swojej dotychczasowej artystycznej karierze musiałeś kiedyś wykłócać się o piosenki? By była w takiej formie, jak oczekiwałeś, a jednocześnie mogła zaistnieć w eterze?

Ja byłem zawsze niezależny, ale faktem jest, że kiedy uparłem się na początku: będę śpiewał bluesa po angielsku - to w ogóle nie wpuszczali mnie do studia. Z Apokalipsą było trochę ciężko, a potem przyszło moje ocknięcie, że może czas, by stworzyć coś bardziej komercyjnego. Wpadłem na pomysł, by powołać do życia Shakin’ Dudi. Cieszę się, że udało mi się skrzyknąć takich kolegów: dwóch jazzmanów, dwóch bluesmanów i dwóch punkowców. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, bo ten rytm rockandrollowy wziął się z rytmu punkowego. Ja wtedy byłem pasjonatem punka, tylko miałem już 33 lata i wydawało mi się, że jestem już za stary do tego nurtu. Graliśmy w tym rytmie punkowym, a właściwie były to rytmy garażowe z lat 50. Mogłem dalej nagrywać. Płyta bluesowa „No 1”, z moim big-bandem po angielsku, potem The Dudis, sześcioosobowy tak jak Animalsi grali, czy Symphonic Blues po raz pierwszy ze skrzypcami, by pokazać inną harmonię. Ciągle byłem niepokorny. Raz chwyciło bardziej, innym razem mniej. Miałem jednak już swobodę wejścia do studia i grania tego, na co mam ochotę.

Z jednej strony masz świadomość, że sporo dobrych rzeczy udało się osiągnąć, a z drugiej nie osiadasz na laurach i nie grzejesz się w blasku jupiterów, bo wiadomo, że upadek bywa szybszy niż wejście na górę.

Szczególnie, gdy człowiek się starzeje i brakuje mu tej siły. Ja wychodzę z założenia, że cały czas musi być praca nad swoją fizycznością, bo wchodzę na scenę - pomimo tego, że jestem trzeciej kategorii inwalidą - i widać, że chce mi się grać. Ja to czuję i ludzie też. Na pewno spotkamy się 5 października na Rawa Blues Festival z projektem Shakin’ Dudi. Ale może ktoś mnie wcześniej zaprosi? Bo ja nigdzie nie wysyłam propozycji koncertowych, ktoś musi do mnie zadzwonić.

A gdyby na przykład znów zaprosili Shakin’ Dudi na festiwal do Jarocina?

Bardzo chętnie bym pojechał. Wspominam, jak lałem ludzi wodą i wyskoczyłem na nich z wysokiej chyba na trzy metry sceny. Ale zrobiłem to, bo miałem sześciu punkowców i oni pokazali, że stoją pod sceną, nie jestem takim wariatem, żeby złamać komuś kark... Było ostro w Jarocinie. Ubrani w garnitury, a byliśmy bardziej ostrzy od niejednej punkowej kapeli. Skakałem po fortepianach, a gdy był zły fortepian, to go rozwalałem. Dużo nieprzewidzianych rzeczy się działo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo