Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacenty Dędek i jego niezwykły projekt fotograficzny. W rolach głównych mieszkańcy Częstochowy oraz... miasto

Katarzyna Stacherczak
Katarzyna Stacherczak
Jacenty Dędek i jego niezwykły projekt fotograficzny. W rolach głównych mieszkańcy Częstochowy oraz... miasto
Jacenty Dędek i jego niezwykły projekt fotograficzny. W rolach głównych mieszkańcy Częstochowy oraz... miasto Jacenty Dędek
Przez dwanaście miesięcy znany częstochowski fotograf Jacenty Dędek pracował nad niezwykłym dokumentem „42-200/ tożsamość/ ludzie/miejsca”. Dzięki niemu zobaczymy Częstochowę, jakiej do tej pory nie znaliśmy. To bardzo osobiste spojrzenie na miasto, w którym na co dzień żyjemy i wobec, którego po prostu nie da się przejść obojętnie. Pierwsze skrzypce w przedstawionej historii grają sami mieszkańcy.

Roczna praca nad projektem

Projekt częstochowskiego fotografa powstał w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pełny tytuł to "42-200/ tożsamość/ ludzie/ miejsca", w skrócie natomiast "42-200".

Jacenty Dędek nad projektem pracował rok. Efekt jest... magiczny! Stworzony przez niego obszerny dokument fotograficzny dotyczy miejsc i ludzi – z teraźniejszości, ale i z przeszłości. To kilkuminutowa multimedialna opowieść składająca się ze 130 zdjęć.

Całość okraszona jest „miejskimi dźwiękami”, które towarzyszą nam każdego dnia. Mamy więc uliczny gwar, dźwięk klaksonów, ostrzeżenia tramwajowe, syreny karetki pogotowia, samochodowe reklamy, akcje promocyjne, kościelne dzwony, śpiew pielgrzymów… Wszystko zaczyna się od przejmującego wiersza kończącego się słowami "...wyznaję, że jestem głupi, póki co, wierzę w człowieka".

Do tego wypowiedzi głównych bohaterów – mieszkańców Częstochowy. Niektórzy znajdują się na przeciwnych biegunach, jeśli chodzi o podejście do miejsca, w którym żyją - „Częstochowa jest miastem mojego życia”, "Ludzie wspaniali, artyści ciekawi", "Częstochowa to jest dziura", „Bardzo nie lubię tego miasta, ale nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej, niż tutaj” – słyszymy w tle oglądając elektryzujące kadry.

Opowieść Jacentego to dość osobista historia oparta na czarno-białych fotografiach wykonanych aparatem wielkoformatowym, na negatywach.

- Przez sylwetki ludzkie, przez osobiste historie wplecione w historię mojego miasta chciałem stworzyć wielowymiarową opowieść o tożsamości, tej indywidualnej, ale i szerszej, wynikającej z poczucia przynależności i wspólnoty losów – podkreśla Jacenty Dędek. - To osobista podróż do symboli, do obszarów oswojonych – ulicy, dzielnicy, przedmieść, centrum, ludzi bliskich i nieznajomych, z którymi połączyło mnie wspólne miejsce życia – wyznaje.

Zaczęło się od rodzinnego albumu

Wszystko zaczęło się kilka lat temu. Wtedy to kuzyn Jacentego – Maciek – poprosił, aby ten przechował jego rodzinne albumy ze zdjęciami. Niestety… Nigdy już po nie nie wrócił.

- Połknął flakonik leków i poszedł na ostatni spacer nad Wartę. Nie zdążyłem zrobić mu zdjęcia... Tak samo Jackowi, koledze z dzielnicy, najbardziej wrażliwemu chłopakowi, jakiego znałem. Nie był moim przyjacielem. Przychodził, kiedy ojciec był pijany. Opowiadał, że czasem było tak źle, że musieli z matką spać w komórce. Wielu ludzi, których chciałbym sfotografować, już nie ma – przyznaje Jacenty Dędek.

W stworzonym dokumencie fotograficznym Jacenty Dędek opowiada o miejscu swojego urodzenia, o ulicy przy której mieszkał…

- Nie pamiętam zapachu piekarni dziadka, przestał piec chleb, zanim się urodziłem. Mieszkaliśmy na parterze w popiekarnianych pomieszczeniach, górę zamieszkiwali lokatorzy przydzieleni przez powojenny kwaterunek. W każdym pokoju rodzina z dziećmi, woda i ubikacje na podwórku. Ostatnim lokatorem był pan Edek. W 2002 roku wyprowadził się z niewielkiego pomieszczenia na poddaszu. Zamieszkiwał je z konkubiną Ireną i kotem. Po tych wszystkich latach, po istnieniach, została sterta niepotrzebnych rzeczy, które nie wiadomo czemu nie trafiły na śmietnik. Rzeczy ostatnie, zbyt nieistotne, by nazwać je pamiątkami, okaleczone, dawno straciły swe funkcje – opowiada Jacenty Dędek.

Głównymi bohaterami są mieszkańcy

Pierwsze skrzypce w projekcie częstochowskiego fotografa grają ludzie – jego bliscy, przyjaciele, znajomi… ale nie tylko. Zobaczymy tych, których dobrze znamy chociażby z miejskiej przestrzeni kulturalnej, ale też osoby zupełnie anonimowe, zwykli mieszkańcy. To też opowieść o przemianach, przeprowadzkach, wyprowadzkach, zmianach, odejściach, utratach i… przemijaniu.

- Opowiadam o tych, których podziwiam, którzy mnie inspirują, którym tak wiele zawdzięczam. To również opowieść o nieznajomych mijanych na ulicach miasta, w których twarze z nieustającą fascynacją się wpatruję. Chciałbym to życie, które właśnie tak zwyczajnie się toczy, zatrzymać, sfotografować i jakoś ocalić, bo, jak pisał Roland Barthes, nie będzie się już ono mogło egzystencjalnie powtórzyć – zaznacza.

Najciemniejsze strony miasta

Dzięki dokumentowi możemy odkryć Częstochowę, jakiej do tej pory nie znaliśmy – mimo że pewnie większość z nas spędziła w tym miejscu niemal całe życie. A ci, którzy nigdy tu nie byli, za sprawą tego cyklu, z pewnością mogą poczuć klimat tego miasta i lokalną specyfikę.

- To bardzo osobiste spojrzenie na moje miasto, na miejsca, w których dorastałem, w których się uczyłem czy pracowałem. I, oczywiście, to również spotkania z ludźmi, bo w projekcie jest wiele portretów moich kolegów, koleżanek, znajomych, sąsiadów. Są tu więc bliscy, ale też ludzie, których spotkałem w 2022 r., którzy mnie zafascynowali i bardzo chciałem, by stali się częścią tego całego działania. Jest to rodzaj jakiegoś rozliczenia się, czy też dojrzałego, dość refleksyjnego spojrzenia na to, co mnie kształtowało. W Częstochowie spędziłem praktycznie całe swoje życie, zastanawiam się, jaki miało to wpływ na mnie, na to, kim jestem - podkreśla częstochowski fotograf.

W projekcie widzimy i słyszymy to, co najbardziej charakterystyczne dla częstochowskiego krajobrazu, ale są też i te mniej oczywiste migawki z naszej codzienności. Dostrzec można też najciemniejsze i mocno zaniedbane strony miasta. Fotografie są poruszające, wzruszające, przywołujące wspomnienia – i te dobre, i te gorsze - a także skłaniające do refleksji.

- Pokazuję obszary ważne dla mnie, takie, które były i są częścią mojego życia. To osobista opowieść, moja własna, nie próbowałem zrobić jakiejś obiektywnej historii, ani nie chciałem pokazywać najbardziej znanych miejsc, ani częstochowskich zabytków czy atrakcji. A że są tu miejsca mroczniejsze, czy niefajnie wyglądające? No cóż, to dokument, pokazuję przecież współczesne miasto i takie bolesne punkty muszą się pojawić – zaniedbane dzielnice, ulice, pozostałości wielkich zakładów, np. Elanexu, czy Wełnopolu. Z racji wieku pamiętam dobre czasy, kiedy pracowały na zmiany, zatrudniały tysiące ludzi. A dziś wciąż nie ma pomysłu, co zrobić z tymi miejscami. Poza tym, życie toczy się przecież nie tylko w Alejach, czy blokowiskach, jak Błeszno, Północ, Raków - wyznaje Jacenty Dędek.

Cykl 42-200 to przede wszystkim fotografie, ale również rozmowy, posplatane i osobne historie znajomych i nieznajomych.

- Jak choćby Haliny, którą matka urodziła na polu kapusty na robotach przymusowych w Niemczech. Podczas porodu wyrwano jej ze stawu nóżkę, dlatego przez całe życie utykała. Jedna z sąsiadek mówiła o niej: „bezwzględna”, ale Halina zawsze powtarzała sobie: „ja muszę żyć, żyć i żyć”. Jest też historia Rajmunda spod siódemki, tancerza towarzyskiego w grupie seniorów. Pana Józefa, który od czternastu lat w schronisku dla bezdomnych czeka na mieszkanie komunalne. Czy dwudziestodwuletniego Mateusza, który na torsie wytatuował dewizę swojego życia: „Jest dobrze”… - zachęca do zatrzymania się nad projektem Jacenty Dędek.

Prace wciąż trwają

Prawdopodobnie jesienią cykl "42-200/ tożsamość/ ludzie/ miejsca" zostanie zaprezentowany na jednym z polskich festiwali fotograficznych. Być może w dalszej perspektywie udałoby się stworzyć z fotografii album.

- Chciałbym móc zaprezentować fotografie i filmy składające się na projekt 42-200 w Częstochowie. Są już pewne plany, ale za wcześnie jeszcze na deklaracje i szczegóły. A czy powstanie z tego materiału książka? Nie wiem. Zrobiłem dużo zdjęć – widoków miasta, bardzo wiele portretów, zarejestrowaliśmy z Kasią, moja żoną, także sporo rozmów. Zresztą, wciąż jeszcze pracuję, wciąż fotografuję i zbieram historie. Byłoby z czego ułożyć taką osobistą opowieść o mieście, tylko na to potrzeba czasu, niezbędne są środki finansowe. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - podsumowuje Jacenty Dędek.

Prezentację możemy obejrzeć klikając bezpośrednio w link https://www.youtube.com/watch?v=5KY1VcxdF6I Więcej informacji na temat całego projektu znajdziemy natomiast na stronie https://www.jacentydedek.pl/42-200.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera