- W minioną środę, około godziny 17.30, przyjechałem załadowanym odpadami samochodem osobowym pod bramę Ekoportu przy ul. Taczaka - opowiada rozżalony Robert P., nasz Czytelnik. - Chciałem się zachować jak porządny mieszkaniec Szczecina, który nie wyrzuca śmieci byle gdzie, dba o środowisko i postępuje tak, jak oczekują od niego magistraccy urzędnicy. Nic z tego.
Jak opowiada pan Robert, owszem brama była otwarta, ale pracownik nie przyjął odpadów od naszego Czytelnika.
- Powiedział mi, że nie ma miejsca, że kontener jest pełny - relacjonuje Robert P. - Poradził, abym przyszedł następnego dnia rano, to może mi moje odpady przyjmie. Powiedziałem mu, że rano to ja pracuję i raczej nie wezmę urlopu z pracy po to, żeby pozbyć się śmieci. Usłyszałem, że to go nie obchodzi.
- Przecież może się tak zdarzyć, że kontenery są pełne - mówi Paulina Łątka, rzeczniczka Zakładu Usług Komunalnych, gdy zapytaliśmy o przypadek pana Roberta.
Dodała przy tym, że liczba i pojemność kontenerów są dostosowane do możliwości technologicznych i logistycznych i powiązane z kwestią zapewnienia bezpieczeństwa transportu oraz ochrony środowiska. Kiedy kontener zapełnia się, w firmie obsługującej Ekoporty zamawiany jest pusty, „na wymianę”. W praktyce rzadko zdarza się, że osoba przyjeżdżająca z odpadami trafia na taką przerwę. W takim przypadku można na przykład poprosić pracownika o sprawdzenie, czy w innym, najbliższym Ekoporcie kontenery są dostępne.
Zgodnie z przepisami nie ma natomiast możliwości „dopchania” czegoś do pełnego kontenera, pozostawienia odpadów poza kontenerem czy przechowania ich przez pracownika w innym miejscu. A osobami uprawnionymi do oceny możliwości przyjęcia lub odmowy przyjęcia odpadów są pracownicy Ekoportów.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?