MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jan Dziadul: Metropolia przed samorządowym bojem PO i PiS

Jan Dziadul
Już sama nazwa: Górnośląsko--Zagłębiowska Metropolia - nie jest tą pożądaną, integrującą i scalającą nowy byt samorządowy

Wybór władz metropolii przyjąłem z ulgą - gdyby polityczne przepychanki trwały dłużej, mielibyś-my już ingerencję rządu i nowe rozdania. Prezydent Katowic, Marcin Krupa, zostałby bez wą-tpienia przewodniczącym zgromadzenia metropolii. Ale że minister spraw wewnętrznych i administracji wraz z wojewodą śląskim nie widzieliby Kazimierza Karolczaka - jako przewodniczącego zarządzającego metropolią - to niemal pewne.

Udało się jednak rozwiązać tę newralgiczną sprawę własnymi rękami i prawie ponad podziałami. Dalej tak dobrze nie będzie. Już sama nazwa: Gór-nośląsko-Zagłębiowska Metropolia nie jest tą pożądaną, integrującą i scalającą nowy byt samorządowy, raczej odgrzeje stare kotlety smażone niegdyś po obu stronach Brynicy. To jednak małe piwo. Myślę, że w codziennym praniu wyłoni się robocza i powszechnie używana nazwa metropolii: katowicka lub śląska, a GZM widoczna będzie tylko w oficjalnych dokumentach.

Metropolia, choć jeszcze ra-czkuje we mgle, zaktywizuje siły odśrodkowe w Biels-ku-Białej i Częstochowie, śniące o swoich województwach. Niewiele z tego wyjdzie, ale zrobi się szum polityczny i medialny, szczególnie w kampanii samorządowej. Od wyników przyszłorocznych wyborów w województwie śląskim i na obszarze metropolitalnym zależeć będzie, jak rozegra się sprawa województwa częstochowskiego.

Wyraźne zwycięstwo PO i sił pokrewnych zmusi prezesa wszystkich prezesów do przyznania z wysokości Jasnej Góry - że jest potrzeba jego odtworzenia. Przewaga PiS-u scementuje lojalne województwo śląskie. Osobną sprawą będzie polityczne szczypanie szefa metropolii, Karolczaka, przez posłów, którzy nie odpuszczają pomnikom, a co dopiero żywym. Z dołu poseł Stanisław Pięta z Bielska-Białej, z góry - Szymon Giżyński z Częstochowy. Gwoździem szczypania będzie polityczny życiorys Karol-czaka, rzecz jasna.

Zanim władze metropolii pokażą pazur w rządzeniu i administrowaniu, będą musiały się zmierzyć z deklarowaną a-politycznością na tych stołkach. Niebawem przez metropolię przetoczy się samorządowa kampania wyborcza, która na tym terenie może być bardzo brutalna. PiS chce tu za wszelką cenę pokonać PO w samorządzie, a klęska PO w centralnej części województwa, to przegrana na całym jego obszarze. Ruszy lawina, która może pogrążyć PO w całym kraju. Jest więc o co się bić.

Chcąc nie chcąc, przewodniczący Karolczak, choć wyrósł z innych korzeni, uważany jest za „człowieka” Wojciecha Sa-ługi, marszałka województwa i lidera śląskich struktur PO. Sam podkreśla świetną z nim współpracę w zarządzie województwa. Skoro w kierunku marszałka wyciągnięte zostaną ciężkie działa, w tym patrioty-czno-narodowe, choćby za dopuszczenie RAŚ do współrządzenia województwem, to - jak amen w pacierzu - rykoszetem oberwie też szef metropolii.

Trudno powiedzieć o Marcinie Krupie, że jest „człowiekiem” wojewody Jarosława Wieczorka, ale że sympatyzuje z PiS-em, to nie podlega dyskusji. Pokazały to jego pierwsze przegrane wybory na przewodniczącego zgromadzenia metropolii. Podczas pierwszego zgromadzenia prezydenci, burmistrzowie i wójtowie - najpierw pogrozili Krupie - żeby niebawem go utulić. Potrzebny jest wszak ktoś z dobrymi relacjami z partią rządzącą. W każdym razie, to w metropolii stoczy się, najcięższy po Warszawie, samorządowy bój PO i PiS-u. Gdzie dwóch się bije… To wzrastają nadzwyczajne wyborcze szanse ugrupowań lokalnych. Po mojemu, umocnienie tutaj ich pozycji wyszłoby metropolii na dobre. Wzmocniłoby ją i uodporniło na polityczne wichury.

Tuż po wyborach władz pa-dło pytanie, czy szef metropolii będzie partnerem dla wybierających go prezydentów i burmistrzów tworzących zgromadzenie (41) - czy ich podwładnym? Bowiem Karolczaka zatrudniono na to stanowisko w imieniu 2,3 mln mieszkańców metropolii - za pośrednictwem ich przedstawicieli w zgromadzeniu. Życie i jego polityczny hart ducha pokażą.

Teraz najważniejsze są pieniądze. Metropolia dostanie na swoje potrzeby w przyszłym roku 300 mln zł ustawowej rządowej dotacji. Dużo to czy mało? Porównajmy: Katowice mają na ten rok zapisane w budżecie 1,8 mld zł dochodów i 2 mld zł wydatków; Gliwice odpowie-dnio: 1,115 mld i 1,3 mld; Sosnowiec: 870 mln i 940 mln zł; Ty-chy: 715 mln i 722 mln zł. Oczywiście miasta mają inne zadania, metropolia - na razie - inne.

Na co wystarczy pierwsza metropolitalna kasa? Na dzierżawę, a może kupno siedziby, na zatrudnienie urzędników i ustalenie wynagrodzeń lub inne potrzeby na starcie… No i może na ustanowienie wspólnego biletu przejazdu z jednego krańca na drugi. Najpierw autobusami, potem także tramwajami, aż wreszcie kiedyś także pociągami. Wspólna przestrzeń komunikacyjna metropolii będzie jej pierwszym sukcesem. A jeden bilet to w ogóle symbol metropolii. Może zawiśnie na jej sztandarze? Tak mało oczekujemy na początku, a i tak będzie trudno jak cholera.

Przed laty rozmawiałem o metropolii z Tomaszem Piet-rzykowskim, niegdysiejszym wojewodą śląskim. Był jednym z jej pomysłodawców i orędowników. Przekonywał, że jest na wyciągnięcie ręki. No i proszę, panie profesorze i rektorze - minęła zaledwie dekada i metropolia jest!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera