Bohaterki w tej książce są dwie: jedenastoletnia Ellie Atkinson i trzydziestoparoletnia Imogen Reid. Choć pozornie dzieli je wszystko: wiek, środowisko, w którym żyją, przeszłość, to mają ze sobą więcej wspólnego niż przypuszczają. Ich ścieżki się przetną i na zawsze zmieni to ich dotychczasowe życie.
Ellie i Imogen spotykają się w Lichocie, maleńkim angielskim miasteczku, do którego dziewczynka trafia po tragicznym pożarze w swoim rodzinnym domu, a Imogen wraca tam po latach. Ellie straciła w pożarze rodzinę. Mieszka w rodzinie zastępczej. Dziewczynka cudem z tego kataklizmu ocalała. I choć przeżyła traumę, mieszkańcy traktują ją z rezerwą, nie współczują jej. Także nowi rodzice zastępczy nie próbują pomóc dziecku w rozpoczęciu nowego życia, zaaklimatyzowaniu się w nowej szkole. Ellie czuje się inna, a co więcej – czuje się winna, że ona żyje, a jej jej bliscy zginęli w płomieniach.
Kiedy w otoczeniu Ellie zaczynają dziać się rzeczy dziwne, trudne do wyjaśnienia, dystans między jedenastolatką a resztą społeczności Lichoty tylko się pogłębia. Ludzie zaczynają się jej bać...
Z kolei Imogen jest psychologiem. Po latach wraca do rodzinnej miejscowości, aby zacząć nowe życie w domu na wsi. Szybko okazuje się, że powrót kobiety do rodzinnego domu, to tak naprawdę ucieczka z Londynu i kolejna próba zmierzenia się z bolesną przeszłością. Przed czym Imogen ucieka? Co wydarzyło się w Londynie?
Imogen bardzo chce pomóc Ellie. Jej zaangażowanie znacznie wykracza poza obowiązki psychologa. Kobieta chce się dowiedzieć, kto napiętnował Ellie i dlaczego. Jest zdeterminowana i zdecydowana, aby ocalić dziewczynkę. Nie wie, że będzie ją to bardzo drogo kosztować...
B. A. Paris „Za zamkniętymi drzwiami”: ta historia może wydarzyć się naprawdę
Czytając „Czarownice nie płoną” miałam wrażenie, że oglądam bardzo dobry thriller. Bo książka ta jest rasowym thrillerem: trzyma w napięciu i dostarcza czytelnikowi emocji. Jenny Blackhurst już poprzednią powieścią - „Zanim pozwolę ci wejść” - udowodniła, że doskonale wie, jak pisze się bardzo dobre thrillery domestic noir.
W „Czarownice nie płoną” rozdziały są krótkie niczym sceny filmowe, akcja dynamiczna, postaci świetnie nakreślone, a mrok oplatający czytelnika z każdą kolejną stroną jest w pewnym momencie tak gęsty, że od tej powieści nie sposób się oderwać.
Co ważne, Jenny Blackhurst zdecydowała się na ryzykowny eksperyment - w thriller z nurtu domestic noir wplotła elementy horroru – i wyszła z tego obronną ręką. Zrobiła to na tyle wiarygodnie, że fabuła jest spójna, a bohaterki w swoich wyborach, decyzjach i zachowaniu – wiarygodne i przekonujące. Dlatego książka „Czarownice nie płoną” spodoba się zarówno fanom twórczości Gillian Flynn, B. A. Paris czy Pauli Hawkins, jak i… Stephena Kinga.
A. J. Finn „Kobieta w oknie”: bardzo dobry thriller psychologiczny
I na koniec uwaga dotycząca polskiego tłumaczenia książki: nie jest najlepsze, bowiem zdania są czasem niegramatyczne, zawierają za to kalki z języka angielskiego. „Zanim pozwolę ci wejść” została znacznie lepiej przetłumaczona.
Mimo wszystko - warto!
Jenny Blackhurst „Czarownice nie płoną”, wydawnictwo Albatros, 2018, 416 stron
Wpisz miejscowość i sprawdź wyniki wyborów
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
II tura wyborów w niedzielę, 4.11.2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?