Jerzy Markowski: W Polsce zalega około 10 mln ton węgla GOŚĆ DNIA

Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki był gościem Marcina Zasady w Radiu Piekary.

Sytuacja w górnictwie jest bardzo zła, piszą związkowcy do ministra Sasina. Faktycznie jest bardzo zła?

Jest zła, ale związkowcy mają też w tym swój udział. Górnicy robią swoje. Związkowcy wymyślają coraz to nowe roszczenia płacowe. Co podniesie koszty wydobycia węgla, co skutkować będzie tym, że węgiel będzie wydobywany coraz to drożej i tym samym stanie się coraz mniej zbywalny. To już widać na zwałach.

Na zwałach, jak argumentują związkowcy zalega rekordowa ilość węgla. To prawda?

Zalega 5 mln ton węgla w górnictwie i około 5 mln w energetyce. W energetyce to jest uzasadnione, bo mają mieć zapas na 90 dni. Tak stanowi prawo unijne i polskie. Natomiast to, że węgiel zalega na zwałach, jest efektem tego, że został wydobyty zbyt drogo, żeby zostać sprzedanym po cenie konkurencyjnej dla węgla importowanego.

Tymczasem 36 mln ton węgla przyjechało do nas z Rosji w ciągu 5 lat rządów PiS.

Z samej Rosji tak, ale w ogóle importowaliśmy więcej, bo węgiel rosyjski to jest około 60 proc. importowanego surowca.

Czy jak argumentują związkowcy, kupując węgiel z Rosji spółki skarbu państwa i spółki od nich zależne działają na szkodę polskiej gospodarki?

Spółki skarbu państwa obowiązuje ten sam kodeks handlowy, który obowiązuje producentów węgla. Producenci mają produkować po cenach zbywalnych, a kupujący mają kupować po cenach najniższych, bo inaczej działają na szkodę swoje spółki. Jak nie potrafimy zrobić interesu z własnym górnictwem, musimy zrobić z kimkolwiek, kto nam da węgiel, bo taki mamy model energetyki.