Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Julia Kloc – Kondracka: Jeśli się za coś zabieramy, angażujemy się w to na sto procent

Jędrzej Lipski
Izabela Kloc i Julia Kloc – Kondracka
Izabela Kloc i Julia Kloc – Kondracka archiwum prywatne
Rozmowa z Julią Kloc – Kondracką, radną Sejmiku Województwa Śląskiego, kandydatką do Sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości.

Nie uniknie pani porównań do swojej matki. Bycie córką Izabeli Kloc, znanej deputowanej do Parlamentu Europejskiego ze Śląska, jest hamulcem czy wręcz odwrotnie - motorem do własnej kariery politycznej?

Ani hamulcem i ani motorem, po prostu wsparciem. Mama nie jest dla mnie mentorem lecz partnerem, a taka forma relacji jest dla mnie niesłychanie ważna i cenna. Nie wypominając wieku, ale moja mama jest obecna w polityce od ponad 30 lat. Była radną miejską i wojewódzką, posłem i senatorem, teraz jest europosłem. Na Śląsku trudno znaleźć człowieka z większym doświadczeniem politycznym. W naszych relacjach na pewno nie ma rywalizacji. Ja nie aspiruję do Parlamentu Europejskiego, a jedynym członkiem naszej rodziny, który ma taki plan jest mój pięcioletni syn Wojtuś. A mówiąc poważnie sądzę, że razem z mamą mogłybyśmy stworzyć wartość dodaną dla Śląska, taki efekt politycznej synergii zbudowanej na relacjach: matka – córka i europoseł – poseł. Do mamy często zwracają się mieszkańcy, samorządowcy albo konkretne środowiska z prośbą o pomoc w rozwiązaniu jakiegoś problemu. Mama interweniuje, ale Bruksela to nie jest poziom polityki, z którego można na przykład przyspieszyć remont lokalnej drogi. To są sprawy dla posła. Idę do Sejmu, między po to, aby problemy które ludzie powierzają Klocom, nie pozostały bez echa. To genetyczna cecha naszej rodziny - jeśli się za coś zabieramy, angażujemy się w to na sto procent.

W genach macie też politykę.

Polityki nie można mieć w genach. Polityka i władza to ważne narzędzia, ale tylko narzędzia. W dobrych rękach mogą zrobić wiele dobrego, ale nie wszystkie ręce sięgające po władzę są dobre. I dlatego uważam, że w polityce powinno być jak najwięcej kobiet. Jest takie powiedzenie, że dla mężczyzn władza jest celem samym w sobie, a dla kobiet środkiem do realizacji innych celów. Panowie mogą się za to obrazić, ale w duchu muszą przyznać, że jest w tym ziarno prawdy. Powtórzę jeszcze raz, w genach nie można mieć polityki. W genach można mieć patriotyzm, oddanie służbie publicznej, potrzebę działalności społecznej…

Mieliście w rodzinie kogoś takiego?

Mieliśmy, a jego biografię można znaleźć w internetowych archiwach Sejmu. W naszej rodzinie był Walenty Cieślik, powstaniec, poseł na Sejm RP w latach 1922-27 i pierwszy naczelnik gminy Łaziska Średnie. Zasłynął z tego, że całą sumę ze sprzedaży swojego gospodarstwa rolnego ofiarował na cele państwowe. Szkoda, że takich ludzi nie ma we współczesnej polityce. Świat byłby lepszy, bardziej empatyczny i przewidywalny.

Nazwisko Kloc pomaga chyba w kampanii. Drugi człon pani nazwiska jest na plakatach zapisany mniejszą czcionką.

Kloc to moje panieńskie nazwisko i musi być na plakatach większe z dwóch oczywistych powodów. Po pierwsze, w 2014 roku zostałam radną Sejmiku Województwa Śląskiego jako Julia Kloc. Taką mnie zapamiętali i tak nadal rozpoznaje wielu wyborców. Większa czcionka przy pierwszym członie obecnego nazwiska ma upewnić wyborców, że ja to ja - ta sama Julia Kloc, którą pamiętają z wcześniejszych wyborów. I druga rzecz, nazwisko męża jest dosyć długie. Gdybyśmy chcieli zachować na całym plakacie taką samą czcionkę, materiały wyborcze musiałyby mieć ze dwa metry szerokości.

Banery są na tyle szerokie, aby zmieściło się hasło: dla rodzin, Śląska i Polski. We współczesnym świecie rodzina przestaje być modna. Czy to jest dobre hasło na skuteczną kampanię wyborczą?

Wyborcy powinni wiedzieć, jaki kierunek wskazuje życiowy kompas kandydatów. Wartości takie rodzina nigdy nie są modne, bo ich przestrzeganie wymaga trochę odpowiedzialności i życiowej rozwagi. Rodzina nie jest kaprysem. To radość, ale i łzy. Chwile uniesień i momenty zwątpienia. Jednym słowem: samo życie. Rodzinie trzeba wiele dać od siebie, ale ona też dużo daje, a przede wszystkim poczucia własnej wartości i przydatności. Wyzwala takie uczucia jak empatia, solidarność i miłość. W mediach obowiązuje dosyć stereotypowy opis sytuacji polskich kobiet. Lewicowe działaczki uchodzą za nowoczesne, postępowe i poprawne politycznie, ponieważ atakują rodzinę jako podstawową - obok narodu - wspólnotę, na której została zbudowana nasza cywilizacja. Konserwatystki dostają łatkę zacofanych i nieuświadomionych społecznie. To fałszywy obraz. Jestem matką, radną i managerem w dużej, prywatnej firmie. Łączenie aktywności społecznej z pracą na wysokich obrotach i życiem rodzinnym nie jest łatwe, ale możliwe. Trzeba sobie tylko dobrze poukładać priorytety i na samej górze umieścić rodzinę. Na tym polega nowoczesność i odpowiedzialność.

Kampania wyborcza to rywalizacja nie tylko na programy, ale także na poparcia. Ile zabiegów wymagało uzyskanie oficjalnego poparcia przez praktycznie wszystkie najważniejsze osoby w państwie? Apelują o głosy na panią, m.in. premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński, ministrowie: Anna Moskwa, Marlena Maląg, Katarzyna Sójka, Jacek Sasin, Waldemar Buda, Robert Telus, wicemarszałek Ryszard Terlecki.

Jestem ogromnie wdzięczna za to, że tak wielu ważnych ludzi uznało, że mogę przydać się Śląskowi i Polsce. Natomiast to poparcie ma znaczenie także symboliczne, jako czytelny sygnał, że Prawo i Sprawiedliwość stawia na młode, aktywne, zaangażowane społecznie kobiety.

Zapowiada pani walkę o małe reaktory atomowe dla Łazisk Górnych i Rybnika. To jest dobry postulat na wciąż górniczym Śląsku?

Dziś priorytetem jest węgiel i miejsca pracy w górnictwie, ale z myślą o przyszłych pokoleniach trzeba inwestować również w energię atomową. Wiadomo, że nie ma odwrotu od transformacji energetyczno-gospodarczej, ale odnawialne źródła energii, które miały być jej fundamentem, okazały się bardziej zawodne, niż obiecywali to populiści w stylu Fransa Timmermansa i Grety Thunberg. Na samym węglu, gazie i kulejącym OZE nie zbudujemy bezpieczeństwa energetycznego. Potrzebny jest jeszcze atom. Małe, modułowe elektrownie atomowe to przyszłość naszej, narodowej energetyki. W Polsce ma ich powstać kilkadziesiąt. Część z nich powinna powstać na Śląsku, a Łaziska Górne i Rybnik to idealne miejsca ze względu na obecną infrastrukturę energetyczną. To około 700 stabilnych, dobrze płatnych miejsc pracy, dodatkowe miliony złotych dla samorządów, tanie ciepło i prąd dla mieszkańców.

Marzy pani o zwycięstwie, ale czy jest pani przygotowana na porażkę? Lista PiS w pani okręgu jest bardzo silna. Są tam znani wiceministrowie, posłowie z dużym stażem.

Nie traktuję koleżanek i kolegów z listy wyborczej, jako konkurencji. Skuteczna polityka musi być grą zespołową, gdzie najważniejszy jest wynik drużyny, a nie popisy gwiazd. Przez lata byłam w Sejmiku szefową komisji do spraw sportu. Widziałam wiele turniejów, gdzie drużyny przegrywały mecze, ponieważ dla zawodników ważniejszy był sam występ na boisku niż wynik końcowy. W polityce jest podobnie. Wiadomo, że każdy kandydat chce się dostać do Sejmu, ale nadrzędnym celem dla nas, dla kandydatów Prawa i Sprawiedliwości, jest osiągnięcie w skali kraju dobrego wyniku, który pozwoli nam kontynuować dobre zmiany dla Polski. Nie chcę się przez nikogo przebijać. Wszystkim kandydatom z listy PiS życzę dobrych wyników bo tylko tak wypracujemy większość sejmową, a o to przecież chodzi w wyborach.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera