Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Karierowicz" - felieton Sebastiana Reńcy w Dzienniku Zachodnim

Sebastian Reńca
Taki właśnie tytuł - „Karierowicz” nosi jedyna niepolityczna książka Józefa Mackiewicza. Powieść jest o facecie, który przez przypadek stał się bohaterem wojennym i dzięki temu piął się po szczeblach kariery w przedwojennej Polsce.

W powojennej Polsce jakiś geniusz na miarę Mackiewicza mógłby napisać powieść na podstawie życiorysu sędziego Sądu Najwyższego, który był prostym chłopakiem z Jęzora (dziś dzielnica Sosnowca), a zaczynał w Urzędzie Bezpieczeństwa.

Józef Stalin, człowiek będący „naszym sercem i naszą krwią” (według Tadeusza Urgacza, poety rodem z Sosnowca), wielokrotnie mówił, że „kadry decydują o wszystkim”. Paradoksem jest to, że po wojnie urzędy bezpieczeństwa rozsiane po całym kraju, zapełniały się prostymi ludźmi, często bez wykształcenia, ale to właśnie ta bezpieka (wspierana przez sowieckich doradców) krwawo rozprawiła się z podziemiem niepodległościowym.

Jednym z tysięcy ubeków, którzy utrwalali władzę ludową, był Józef O., rocznik 1924.

O. służył w UB m.in. jako wartownik w Sosnowcu, jako śledczy w Katowicach oraz w bytomskiej Sekcji do Walki z Bandytyzmem. Jak to ujęła noblistka Szymborska, O. wybrał życie komunisty i przyszłość czekała jego zwycięstw.

W grudniu 1945 roku przełożony wysłał Józefa O. z innym funkcjonariuszem na akcję, która miała zakończyć się „ujęciem groźnego bandyty, członka Wehrwolfu - Detkiewicza Wilhelma” w Miechowicach. Ubecja dostała cynk, że Detkiewicz będzie w mieszkaniu swej narzeczonej Sznajderowej, gdzie dojdzie do handlu bronią. O. z towarzyszem weszli około północy do mieszkania w barakach usytuowanych przy placu Powstańców. Detkiewicza nie zastali w środku, ale żeby nie wracać z pustymi rękami do „fabryki”, aresztowali Sznajderową. Idąc z powrotem do UB, przechodzili koło baraków, w których mieszkali rodzice Detkiewicza. Wówczas dzielni „czekiści” wpadli na pomysł, że być może „bandyta Detkiewicz” oraz inni „członkowie Wehrwolfu” są w ich mieszkaniu. „Wobec tego - pisał O. w jednym z raportów - zamierzaliśmy urządzić na nich zasadzkę i w chwili, gdy posuwaliśmy się celem zajęcia dogodnych stanowisk, zostaliśmy zauważeni, lecz nierozpoznani przez funkcjonariuszy MO z posterunku w Miechowicach (…). Funkcjonariusze ci biorąc nas za bandytów otworzyli z miejsca ogień karabinowy, w wyniku czego zostałem ciężko ranny w prawe udo”.

Do kwietnia O. przebywał w szpitalu w Bytomiu, następnie odesłano go do polikliniki WUBP w Katowicach. W lipcu 1946 roku wrócił do pracy i przez kolejne lata piął się po szczeblach kariery, jako funkcjonariusz „ranny w czasie likwidacji bandy”, czyli „wrogów demokratycznego ustroju Polski”.

W 1951 roku przeniósł się do Warszawy i do 1957 pracował w tamtejszym WUBP. Jego służba w resorcie zakończyła się w połowie lat 60. na stanowisku drugiego zastępcy komendanta do spraw bezpieczeństwa w warszawskiej Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. Z bezpieki O. trafił do prokuratury, w której pracował od czerwca 1964 do końca stycznia 1972 roku jako prokurator wojewódzki w Warszawie, a następnie zastępca prokuratora generalnego. W cywilu O. pracował również w KC PZPR, od 1 II 1972 roku do 28 II 1982 jako kierownik Wydziału Administracyjnego. W połowie lat 80. został powołany w skład Sądu Najwyższego.

Gdy Sierpień ’80 spowodował powstanie „Solidarności”, partia miała ogromny problem. Józef O. będąc zastępcą szefa Wydziału Administracyjnego KC PZPR, na jednej z wewnętrznych konferencji tokował towarzyszom, że partyjny program socjalistycznej odnowy będzie ustalony i wytyczony na zbliżającym się szóstym plenum KC PZPR, będącym nadzwyczajnym zjazdem partii. Józef O. z zapałem przestrzegał swych towarzyszy przed kłopotami, które mogą nastąpić w przyszłości, dlatego najważniejszym zadaniem, jakie kierownictwo PZPR stawiało przed resortem sprawiedliwości, było doprowadzenie do tego, by w sądownictwie ukrócić rozprzestrzenianie się antysocjalistycznych idei, utożsamianych z rodzącą się „Solidarnością”.

- Nowe związki tak! - mówił na partyjnej konferencji Józef O. - Ale z tymi, którzy chcą w ich ramach uprawiać działalność antysocjalistyczną, będzie walka, i to ostra. Więc ostro walczyli, partia, prokuratorzy, sądy, bezpieka i wojsko. Wierzyli, że kontrrewolucja w końcu zostanie zdławiona. Mimo wszystko przegrali, a paradoksalnie jednocześnie wygrali. Nie stała się im krzywda. Było wręcz przeciwnie.

Nie przeocz

Zobacz także

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera