Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat o Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków: Nie tańczmy na grobach przodków

Krzysztof Karwat
Otwarcie radzionkowskiego Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku spotkało się z ogromnym zainteresowaniem mediów. Dzięki temu liczne publikacje, zdjęcia i materiały filmowe dotarły do tysięcy odbiorców. Także do tych, którzy o powojennym dramacie naszego regionu mieli blade pojęcie albo zgoła nic o nim nie wiedzieli.

Przez chwilę zastanawiałem się, czy warto zatem wracać do tego tematu, skoro już wszystko powiedziano. Przecież w tym momencie może mi się nie udać dodać niczego nowego. Miałbym opisać uroczystość sprzed tygodnia? Odnieść się do wystąpienia prezydenta Bronisława Komoro-wskiego? Albo metropolity katowickiego Wiktora Skworca, który Tragedię Górnośląską - bez zbędnych emocji - pokazał jako fragment losu także swojej najbliższej rodziny?

A może powinienem przywołać owego starszego pana, który stojąc za barierkami, strzeżonymi przez funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, trzymał w dłoniach wielkoformatową fotografię swych rodziców, zapewne doświadczając tego dnia swoistego oczyszczenia i - mam nadzieję - spóźnionego o 70 lat zadośćuczynienia za krzywdy, jakie spotkały jego ojca?

Widzimy, wątków, które można by podjąć, jest ciągle wiele, i ja ich - rzecz jasna - wcale teraz nie wyczerpię. Nie ulega bowiem wątpliwości, że powstanie nowego muzeum - pomyślanego jako miejsce, gdzie warto nie tylko zobaczyć, jak wyglądał rok 1945 na Górnym Śląsku, ale nade wszystko go emocjonalnie przeżyć - to wielkie wydarzenie, które dopiero będzie "procentowało". Bo najważniejsze, że ta instytucja po prostu jest!

A ekspozycja - nawet w oczach malkontentów - musi robić wrażenie, bo choć skromna i rozłożona w niewielkiej przestrzeni byłego dworca kolejowego, na pewno spełni pokładane w niej nadzieje. Wierzę, że będzie odwiedzana, a o to przecież chodzi. A już dziś jest czymś więcej niż nawet najokazalszy i najpiękniejszy pomnik, bo w prosty sposób niesie przejmujące przesłanie i ostrzeżenie, które będzie zrozumiałe dla wszystkich. Młodych i starych. Polaków i Niemców. Górnoślązaków. Odrzucam egzaltację i nie śmiem marzyć, ale przecież chciałbym, żeby to przesłanie również dotarło choćby do garstki Rosjan...
Tymczasem dochodzą do mnie głosy, najeżone bieżącymi utarczkami i emocjami politycznymi. Doprawdy, ręce opadają. Czy godzi się wykorzystywać szlachetną inicjatywę malutkiego Radzionkowa do wielkich rozgrywek politycznych? Przecież grupka ludzi, z burmistrzem Gabrielem Toborem na czele, przez kilka lat ciężko pracowała, by doprowadzić ten projekt do końca. A to nie mogło być łatwe, bo w Ra-dzionkowie pieniądze nie leżą na ulicy, a jednak trzeba je było znaleźć, a potem mądrze wydać. I to się udało. Więc trochę szacunku! No, i najważniejsze: czy tylko mnie oburza, że znowu słyszymy zachęty, by tańczyć na trumnach tych, którzy bronić się i protestować nie mogą?

Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków nie powstało po to, by otworzyć jakąś nową kartę "polityki historycznej", którą będzie się potem grało w partyjnych gabinetach. Nie po to, by jątrzyć i rozdrapywać rany. Także nie po to, by oskarżać, bo bezpośredni winowajcy już dawno pomarli. Mamy ich szukać wokół siebie? Wśród nas?! Znajdować nowych, skoro Stalina i jego ludzi już nie dosięgniemy? Przecież to głupota.

Wystarczy wsłuchać się w głos tych nielicznych, którzy przeżyli tamtą gehennę i dotrwali do naszych czasów. "Jo wiym, Ruskie sie mścili za swoich. Żalu już do nich niy mom" - to głos jednej z ofiar. Jakże ważny. Czy można go zlekceważyć, bo brzmi zbyt pojednawczo, a przecież wiemy, co dziś znowu się wyprawia w dalekim, a dziwnie bliskim, Donieckim Zagłębiu Węglowym? Pojednać się z wrogiem? Pojednać się z historią? Wiem, to trudne. Deportowanym się to udaje. Czymże przy nich jest nasz wysiłek?

Wszystkim nam powinno chodzić wyłącznie o oddanie szacunku zmarłym i cierpiącym, cywilnym ofiarom tamtych wydarzeń, których jedynym grzechem było to, że urodzili się w niewłaściwym czasie i znaleźli się w niewłaściwym miejscu.
50-letnia cisza, rozciągnięta nad - skądinąd nieistniejącymi mogiłami wywiezionych do ZSRR - to wystarczający czas, abyśmy teraz z ulgą mogli powiedzieć: "nie odwrócimy historii, nie wskrzesimy umarłych, ale o nich nie zapomnimy".
Mało? A cóż można zrobić więcej?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!