Wybuchła prawdziwa debata publiczna. Wostatnich dniach oglądnąłem kilka programów telewizyjnych i wysłuchałem paru audycji radiowych na ten sam temat. Nie liczę serii uszczypliwych artykułów w różnych tytułach prasowych, w tym - rzecz jasna - także w DZ. I choć na palcach jednej ręki doliczyłbym się własnych tekstów sportowych, to przecież w naszym środowisku niejeden wie, że ignorantem w tej branży nie jestem. Zawsze byłem zażartym kibicem. Inna rzecz, że ta sprawa wykracza poza ramy sportu.
Tak jest, jak się Państwu zdaje. Znowu będzie o Stadionie Śląskim, choć nie tylko. Niemal codziennie oglądam ten sam widok. Martwe zarysy olbrzymich trybun jak straszyły, tak straszą. No i ten nieszczęsny dach, który nie może udowodnić, że jest "największy w Europie".
Pamiętam z dzieciństwa: na Śląsku, a osobliwie w Chorzowie, zawsze musiało być kilka "naj". Największe zapylenie, największe zagęszczenie ludności na kilometr, największe huty z rodowodem XIX-wiecznym i najwyższa frekwencja piłkarska, bodaj na meczu Górnika z Austrią Wiedeń. Miasto to miało jeszcze najwięcej footballowych tytułów i najstarszego ligowca, który nigdy nie spadł do niższej klasy, a dziś gra na zgliszczach najnowocześniejszego stadionu przedwojennej RP.
Wszystko to dziś można między bajki włożyć. Ja to już nawet nie wierzę w te 130 tysięcy, które się miały kiedyś na Śląskim pomieścić. I straciłem wiarę, że choćby jedna trzecia z tego rekordowego wyniku zostanie kiedykolwiek powtórzona.
Załóżmy jednak wariant optymistyczny. Za dwa lata stadion zostanie otwarty, a koszt budowy nie przekroczy miliarda złotych (w Tychach właśnie rozstrzygnięto przetarg na stadion za 130 milionów - dla 15 tysięcy widzów). Kto na Śląskim będzie grał? Jakie mecze ściągną tak liczną publikę?
Po nowym rozdaniu w PZPN Śląsk nie ma dawnej siły marketingowej. Cztery miasta, które organizowały Euro 2012, nie odpuszczą. One też muszą sobie jakoś poradzić z utrzymaniem nowej infrastruktury. A jest jeszcze Kraków. Są Kielce i parę innych ośrodków. I oni wszyscy oddadzą nam mecze reprezentacji Polski?
Jeśli jakimś cudem pojedziemy na mistrzostwa do Brazylii i odniesiemy tam choćby drobny sukces, to presja, by rozgrywać mecze na Narodowym w Warszawie, tylko się zwiększy. Nie zazdroszczę tym, którzy Stadionem Śląskim będą zarządzali, bo dziennikarze skrupulatnie policzą, ile trzeba będzie dopłacać.
Prędzej uwierzę w mundialowe zwycięstwa niż w sukcesy śląskich klubów na arenie europejskiej. Mecze Ligi Mistrzów więc nam nie grożą, choć Ruch Chorzów to aktualny wicemistrz Polski, a ostatnio dobrze radzą sobie zabrzanie. Ale do poziomu drużyn sprzed lat oba kluby nawet się nie zbliżają. A inni?
Gdzie te czasy, gdy w ekstraklasie regularnie grało po sześć zespołów z ówczesnego województwa katowickiego? GKS Katowice czy Polonia Bytom właściwie wpadły już w agonię, a Zagłębie Sosnowiec zupełnie się sprowincjonalizowało. Niespodziewanie pojawiły się Piast Gliwice i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Życzę im jak najlepiej, ale w obu przypadkach losy są niepewne. Nie umiem sobie wyobrazić dnia, w którym te zespoły zostaną zaproszone do Chorzowa, bo ich stadiony okażą się zbyt małe albo niedostatecznie prestiżowe.
To dobrze, że w Tychach, Gliwicach, Bielsku-Białej czy Zabrzu powstały lub powstaną nowe stadiony. Ale nie wszystkim to się podoba, bo kosztami obarczane są miasta, choć zdrowiej byłoby, gdyby inwestycje wznoszono i utrzymywano w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego.
Nie dziwię się więc głosom krytyki, bo nie chodzi wyłącznie o marny poziom śląskiego (i polskiego) piłkarstwa.
Zawstydzająco niska frekwencja - a więc i mizerne wpływy do kasy - to wynik panoszącego się chamstwa i bandytyzmu, którego normalni kibice nie tolerują i zostają w domach. To jest prawdziwy problem!
Ostatnie mistrzostwa Europy, tak bardzo udane pod względem organizacyjnym i promocyjnym, nie zmieniły dnia powszechnego. Stąd pogląd - skrajny, ale coraz częstszy - że nie powinniśmy fundować kilkusetosobowym grupom kiboli luksusowych stadionów, bo i tak je zdemolują. Świat piłkarski musi utrzymywać się sam. Niech się zreformuje i ograniczy swoje, nierzadko gigantyczne, zarobki.
To nie może być jeszcze jeden obszar życia społecznego, który trzeba dotować z funduszy publicznych.
Krzysztof Karwat
publicysta
*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?