Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: W polskim Senacie jak w Bundesracie?

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat Maciej Gapiński/Dziennik Zachodni
Bronisław Komorowski uaktywnił się. Podróżuje, udziela wywiadów, buduje pozycję „byłego”, którego głos może się znowu liczyć, choć zapewne już nie w bezpośrednich rozgrywkach politycznych. Zaskoczył, gdy niedawno powiedział, że trzeba się liczyć ze zmianą ordynacji wyborczej do Senatu. I że on gotowy byłby poprzeć system „mieszany”. Ale co to znaczy?!

Obecnie w tym segmencie mamy osławione JOW-y (jednomandatowe okręgi wyborcze), o które z uporem godnym lepszej sprawy ciągle upomina się Paweł Kukiz. Pamiętamy (?) nieudane referendum; są tacy, którzy twierdzą, że to z jego powodu Komorowski przegrał wybory. Tak czy inaczej, potwierdziło się, że model większościowy, w którym na danym obszarze wygrywa tylko jeden kandydat, preferuje duże partie lub osoby znane, które mają pieniądze na kampanię.

Co jakiś czas wraca temat przyszłości tzw. izby wyższej, która chyba jednak w po-wszechnym odczuciu postrzegana jest jako „niższa”, bo na ogół ma mniej do powiedzenia. Stąd pojawiają się postulaty, by ją skasować. Platforma Obywatelska, zanim objęła władzę, bodaj najgłośniej o tym mówiła, ale potem - uzyskując w Senacie większość - szybko o swych wątpliwościach zapo-mniała. Zresztą, inni robili i robią podobnie.

Trudno więc uwierzyć, że teraz Prawo i Sprawiedliwość miałoby dobrowolnie pozbyć się tak silnej przybudówki realnej władzy. Nieraz mówi się, że Senat - „izba refleksji” - jest dlatego niezbędny, gdyż może poprawić to, co Sejm przeoczył. Chyba w tej kadencji taka formuła jest już tylko metaforą. W dzisiejszym Senacie trzeba bowiem wykazywać się nie tyle skłonnością do „refleksji i zadumy”, co przede wszystkim odpornością na sen, skoro najważniejsze głosowania dotąd odbywały się głównie w nocy i nad ranem (nieraz bez jakichkolwiek poprawek). Stworzył się pozór, że rolą Senatu jest tylko przybicie formalnej pieczęci.

Trzeba wierzyć, że to się zmieni, a ewentualne korekty w ordynacji wyborczej wypadałoby przyjmować ostrożnie, bo mają służyć wszystkim, a nie tylko jednej partii. System mieszany zaś, o którym wspominał Komorowski, mógłby oznaczać, że wyborca stawia dwa „krzyży-ki”, głosując i na partię, i na kon-kretnego kandydata. Mnie zaś marzyłby się model niemiecki, właśnie mieszany, rzecz jasna - przystosowany do naszych warunków. Senat jak Bundesrat, czyli reprezentacja regionów i lokalnych rządów? Wiem, to się teraz zdarzyć nie może. Ruchów decentralizacyjnych nie można się spodziewać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!